Podrabiany chleb, ser, a nawet piwo. 9 produktów, na których jakość najczęściej nabieramy się w sklepie

Chcemy jeść tanio i dobrze. Niestety, aby zminimalizować koszty i zwiększyć przychody, producenci żywności stosują różne sztuczki. Zobacz, jak nie dać się oszukać w sklepie.
Producenci najczęściej oszukują na produktach przetworzonych. Dlatego warto czytać etykiety. Producenci najczęściej oszukują na produktach przetworzonych. Dlatego warto czytać etykiety. pixabay.com

Chleb

Prawdziwy chleb składa się z mąki, wody i zakwasu, zwykle dodaje się do niego również sól. Jednak to, co znajdziemy na sklepowych półkach, jest dalekie od tradycyjnych, zdrowych wypieków. Nawet jeśli wielkimi literami producent umieścił nazwę 'chleb żytni na zakwasie' lub '3 ziarna', warto być czujnym i po prostu czytać etykiety. Im krótszy skład, tym lepiej.

Jak przedłużyć świeżość owoców i warzyw? Sprawdź w naszym filmie:

Piwo Piwo iStock

Piwo

Prawdziwe piwo składa się z wody, słodu, drożdży i chmielu. Jeśli jednak przyjrzysz się temu, co jest napisane z tyłu puszki, to zobaczysz, że na wielu popularnych produktach nie ma umieszczonej informacji o składzie. Zamiast tego możemy znaleźć formułkę: 'zawiera słód jęczmienny'. To sugeruje, że wytwórca danego piwa nie chce się chwalić jego składem. Zapewne zamiast tradycyjnej receptury do wyrobu produktu używa tańszych zamienników.

Jeśli zależy ci zatem na dobrym piwie, przeczytaj etykietę i poszukaj informacji o składzie.

mięso mięso istockphoto.com

Mięso

W 2016 r. kontrola Inspekcji Handlowej wykazała nieprawidłowości dotyczące mięsa w ponad 50 proc. skontrolowanych placówek.

Czego głównie dotyczyły przekłamania? W niektórych produktach stwierdzono na przykład obecność innego mięsa niż to, które - według producenta - miało się w nich znajdować. Dariusz Łomowski z Departamentu Inspekcji Handlowej UOKiK podawał tu przykłady parówek drobiowych z cielęciną i wołowych burgerów, w których składzie znaleziono mięso wieprzowe.

W części produktów zawyżano rzeczywistą zawartość mięsa w produkcie. Na przykład w kiełbasie wieprzowej z dodatkiem cielęciny, w której cielęciny powinno być (według składu zamieszczonego na opakowaniu) 7 proc., znaleziono jej jedynie 2,5 proc. Z kolei w kiełbasie łowieckiej z dziczyzną wcale nie było dziczyzny.

Na etykietach brakowało też informacji o zawartości związków fosforu, które faktycznie dodano do wyrobów. W niektórych produktach zaniżono lub zawyżono zawartość tłuszczu.

Najwięcej uchybień miało mięso sprzedawane na wagę. Jak kupić dobre mięso? Tak jak w przypadku jajek, niestety nigdy nie możemy być pewni jakości. Warto zatem szukać zaufanych dostawców w Internecie, a nie polegać wyłącznie na etykietach.

Jak sprawdzić, czy jajko jest świeże Jak sprawdzić, czy jajko jest świeże Zdjęcie ilustracyjne jackmac34/Pixabay

Jajka

W 2016 roku Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów zakwestionował prawidłowość oznaczeń 35 proc. partii jaj spośród wszystkich zbadanych. Zawyżano rzeczywistą kategorię wagową jaj, nie umieszczano kodu producenta lub kodu dotyczącego klasy chowu. Zamiast tego wprowadzano w błąd, pisząc jedynie "jaja od szczęśliwych kur" lub umieszczając na opakowaniach niezgodną z rzeczywistością szatę graficzną np. wiejskiego krajobrazu (zielona łąka, domek z zagrodą).

W jednym przypadku kontrolowany sprzedawca oferował konsumentom "jaja z zagrody", które nie posiadały kodu producenta na skorupie, a które - według deklaracji przedsiębiorcy - miały pochodzić z jego własnego gospodarstwa. Inspekcja Handlowa przekazała informację Inspekcji Weterynaryjnej, która ustaliła, że w gospodarstwie przedsiębiorcy... nie było kur.

Tego typu proceder nie jest niczym nowym. W 2013 r. Wojewódzki Inspektorat Inspekcji Handlowej w Krakowie wziął pod lupę jaja, które producent nazwał "bjo", z czego litera "j" na pierwszy rzut oka wyglądała jak "i". Po zbadaniu jaj okazało się, że pochodziły one z chowu klatkowego.

Jak wybrać jajko nieoszukane? Niestety jest to bardzo trudne. Na pewno należy bacznie obserwować oznaczenia na jajkach, a nie sugerować się jedynie opakowaniem. Jednak i wtedy nie mamy 100 proc. pewności, że kupujemy właśnie takie, jakie byśmy chcieli. Możemy jedynie oprzeć się na zaufaniu do producenta i dystrybutora jaj. I nie ma tu zasady: oszukany produkt można znaleźć zarówno w tanich dyskontach, jak i na bazarach.

Ser żółty

Dobry jakościowo ser żółty jest niestety drogi. To dlatego chętnie sięgamy po tańsze produkty oferowane przez dyskonty. Niestety za niską ceną często kryje się również naprawdę niska jakość. Jak rozpoznać ser, który warto kupić?

Koniecznie czytaj etykiety. Najlepiej, jeśli w składzie jest tylko mleko, podpuszczka, bakterie kwasu mlekowego i sól. Sprawdzaj także, czy na opakowaniu znajduje się w ogóle wyraz 'ser'. Nazwa ta jest chroniona, a Unia Europejska zezwala na używanie jej wyłącznie w stosunku do wyrobów w 100 proc. z mleka. Dlatego producenci nabiału próbują obchodzić prawo i nazywać swoje produkty np. 'typu edamski' lub 'podpuszczkowy', z pominięciem wyrazu 'ser'.

Uważaj także na sery w plasterkach. Zdarza się, że zawierają one więcej konserwantów po to, aby dłużej zachowały świeżość.

herbata herbata pixabay.com

Herbaty

Herbata biała, z Yerba Mate, hibiskusowa, z czystkiem... Zanim skusisz się na tego typu produkt, koniecznie przeczytaj etykietę. Może się bowiem okazać, że składnik, na którym ci najbardziej zależy, stanowi raptem kilka procent całości. Niestety producenci herbat nierzadko kuszą egzotycznymi nazwami, przy okazji podnosząc cenę za dany produkt.

Jogurty i batony owocowe

Rzekome owoce znajdujące się w jogurtach to nic innego jak konserwanty, zagęszczacze, aromaty. Owoce stanowią tam nikły procent. Lepiej kupić jogurt naturalny i dodać do niego świeże owoce lub konfiturę.

Podobnie ma się sprawa 'zdrowych' batonów zbożowych. Na opakowaniach producenci umieszczają dużymi literami nazwy sugerujące skład np. z jagodami goji, nasionami chia. Jednak jeśli przyjrzymy się temu, co jest napisane z tyłu, może się okazać, że dany składnik to raptem 1 proc. całości. Reszta to głównie zboża i cukier.

Wartościowe batoniki kosztują niestety sporo (5-10 zł za sztukę). Te mają w składzie wyłącznie naturalne produkty, np. orzechy, suszone daktyle, płatki owsiane, jagody goji. Takie same batony można przygotowywać w domu, co wbrew pozorom nie jest trudne.

Przepis na batony migdałowo-bakaliowe:

Składniki:

  • 100 g suszonych śliwek
  • 100 g suszonej żurawiny
  • 100 g suszonych daktyli bez pestek
  • 40 g migdałów
  • 20 g migdałów w płatkach

Sposób przygotowania:

Śliwki, żurawinę i daktyle bez pestek umieszczamy w malakserze, dodajemy migdały i całość rozdrabniamy przez 2-3 minuty na najwyższych obrotach. Tak przygotowaną masę wykładamy do małej, prostokątnej formy i dokładnie ugniatamy. Kroimy w prostokąty imitując kształt batonów. Przed zabraniem na piknik zawijamy w papier do pieczenia.

UWAGA: przed zakupem żurawiny, sprawdź jej skład. Zamiast słodzoną cukrem, lepiej wybrać taką bez cukru lub słodzoną sokiem.

Oliwa Oliwa pixabay.com

Oliwa

Czujność należy zachować również przy kupowaniu oliwy. Najzdrowsza jest oliwa extra virgin, czyli tłoczona na zimno. Ta jednak jest także najdroższa. Najtańszą przygotowuje się z wytłoczyn (pozostałości) po obróbce oliwek.

Co charakteryzuje oliwę najwyższej jakości? Na butelce powinny znaleźć się napisy: extra virgin lub sformułowanie olio extravergine d'oliva estratto a freddo, z pierwszego tłoczenia, pozyskiwana wyłącznie za pomocą środków mechanicznych, nie poddawana obróbce termicznej, tłoczona na zimno, nierafinowana.

Ponadto powinna znaleźć się tam także informacja o kraju pochodzenia (nie tylko butelkowania). Certyfikat rolnictwa ekologicznego będzie dodatkowym atutem.

Otworzy słoik. Jeśli robisz domowe przetwory, przed zakręceniem słoika posmaruj gwint bezzapachową pomadką do ust. Dzięki tej sztuczce otworzysz go później bez większego problemu. Otworzy słoik. Jeśli robisz domowe przetwory, przed zakręceniem słoika posmaruj gwint bezzapachową pomadką do ust. Dzięki tej sztuczce otworzysz go później bez większego problemu. Fot. Pixabay.com

"Tradycyjne", "babcine", "swojskie"

Tego typu określenia zazwyczaj są jedynie manipulacją. Tradycyjne, babcine czy swojskie receptury rzeczywiście się zdarzają, ale niekoniecznie w fabrykach produkujących żywność na skalę masową. Jeśli naprawdę zależy nam na domowym produkcie, trzeba przyrządzić go samemu, ewentualnie poszukać w asortymencie niewielkich firm, które wytwarzają eko żywność.

Więcej o: