Ile pieniędzy wydajemy miesięcznie na jedzenie? "Kupujemy wózek żarcia na zapas, a później opychamy się przez cały weekend"

Wiecie, ile dokładnie wydajecie na jedzenie? Gdybyście to policzyli, mogłoby się okazać, że o wiele więcej, niż sądzicie. Zapytaliśmy kilka osób o to, jak wyglądają ich miesięczne wydatki na produkty spożywcze.
Wydatki na jedzenie stanowią największą część miesięcznych wydatków Polaków Wydatki na jedzenie stanowią największą część miesięcznych wydatków Polaków Fot. Shutterstock

Największą część miesięcznych wydatków Polaków stanowi właśnie jedzenie

Ile dokładnie Polacy wydają co miesiąc na jedzenie? Na to pytanie łatwo można znaleźć odpowiedź. Wystarczy sięgnąć po ostatnie opracowanie analiz, które na początku tego roku wykonał Główny Urząd Statystyczny.

Jak wynika z raportu, który możecie znaleźć na tej stronie, w ostatnich latach sytuacja finansowa polskich gospodarstw z roku na rok jest coraz lepsza. W związku z tym wydajemy coraz więcej pieniędzy, ale też coraz więcej możemy zaoszczędzić.

Dlaczego produkty dla kobiet są droższe? Wszystko przez "różowy podatek". Zobacz wideo:

Jedzenie w czołówce miesięcznych wydatków

Przeciętny miesięczny zarobek na osobę w polskich domach to według GUS-u 1598 złotych. Z tego na każdą osobę wydajemy średnio w miesiącu około 1176 złotych. Największą część naszych wydatków stanowi jedzenie (w tym napoje bezalkoholowe). Pod względem wysokości wydatki te wyprzedzają nawet opłaty na użytkowanie mieszkania lub domu.

Od 2014 roku udział wydatków na jedzenie w naszym budżecie oscyluje w okolicy 24 procent, czyli około 282 złotych na osobę miesięcznie. A zatem czteroosobowa rodzina wydaje na ten cel średnio około 1128 złotych w każdym miesiącu.

Czytaj również:

"Teraz widzę, że można przejeść i trzy tysiące. Nie zazdroszczę"

Statystyka statystyką, ale jak to wygląda w praktyce? Na naszym forum informacjami na temat swoich miesięcznych wydatków na produkty spożywcze dzieli się wiele osób. Założycielka popularnego na naszym forum wątku "Ile wydajecie na jedzenie?" tak opisuje swoje doświadczenie:

- "Ja cały czas byłam przekonana, że my (2+2, dzieci przedszkolne) wydajemy około 1000 zł, no może 1200. Zainspirowana pewnym blogiem, postanowiłam zapisywać wydatki i zdziwiłam się, bo do dziś już mamy 1100 zł wydane w marcu, a tu jeszcze dwa tygodnie zostały. Co prawda na przyszły tydzień mam już obiady zaplanowane i większość kupione. Dojdzie jakieś pieczywo, mleko, owoce - w 50 zł się zmieścimy, ale jest jeszcze kolejny tydzień, więc w sumie pewnie koło 1500 zł wyjdzie. Jemy dość zdrowo, choć bez przesady. Żadne tam bio, mięso trzy razy w tygodniu, sporo warzyw - choć o tej porze to przeważnie korzeniowe albo mrożonki - jogurty tylko naturalne, wędlin niewiele, ale o jak najlepszym dostępnym składzie. A wy wiecie, ile wydajecie na jedzenie?"

Okazuje się, że niektórzy przeznaczają na ten cel jeszcze więcej.

- "My też 2+2, ale z dwójką męskich nastolatków - pisze jeden z uczestników dyskusji. - Z ewidencji wydatków wynika, że na żarcie i chemię gospodarczą wydajemy 2000-2500".

- "Samo jedzenie, my plus dziewięciolatek 35-40 zł dziennie" - wylicza kolejny użytkownik forum. - "Staram się, żeby to była ta niższa kwota, ale nie zawsze się udaje".

- "Ciężko mi powiedzieć, ale sądzę, że, odrzucając na przykład chemię i ewentualne jedzenie poza domem (rzadko), to około 400 złotych tygodniowo na naszą piątkę, czyli około 1600 złotych w miesiącu - komentuje kolejna osoba. - Fakt, że dzieci mają wykupione obiady w placówkach (dodatkowe 300 złotych), ale w tygodniu i tak jest dla nich ciepły obiad, bo jak zjedzą o godzinie 12, to zanim dotrą do domu, już są głodne, a i mąż później wraca. Myślałam, że to sporo, bo czterech chłopów musi zjeść. Teraz widzę, że można przejeść i trzy tysiące. Nie zazdroszczę".

Również i my zapytaliśmy kilka osób o to, ile pieniędzy wydają co miesiąc na jedzenie, a także co i gdzie najczęściej kupują. Okazało się, że większość przeznacza na ten cel o wiele więcej, niż się spodziewali.

Kupujemy wózek żarcia 'na zapas', a potem zjadamy je przez weekend Kupujemy wózek żarcia 'na zapas', a potem zjadamy je przez weekend Fot. Shutterstock

Kasia: Kupujemy wózek żarcia na zapas, a później opychamy się przez cały weekend

- Razem z partnerem nie oszczędzamy na jedzeniu, bo oboje bardzo lubimy jeść - zdradza Kasia. - Niestety, nie do końca kontrolujemy wydatki na nie - z lenistwa i wygody. Z moich wyliczeń wynika, że miesięcznie na jedzenie wydaję około 1500 zł, a mój partner podobnie, może o jakieś 200 zł mniej, czyli w sumie dosłownie przejadamy około 2800 zł w 30 dni.

Kupujemy obiady w pracy i przynajmniej dwa razy w tygodniu (kiedyś o wiele częściej, ale pracujemy nad tym) zamawiamy też coś do domu albo wychodzimy zjeść "na miasto". Zwykle jedno takie wyjście to jakieś 80-120 zł, choć zdarza się też więcej. Zamawianie jedzenia do domu kosztuje nas przeważnie mniej - około 60-80 zł na dwie osoby.

Zakupy robimy na lokalnym targu, gdzie jest dosyć drogo (mieszkam w Warszawie). Niestety, nadal nie nauczyliśmy się planować ich z wyprzedzeniem i codziennie któreś z nas po pracy musi "odbębnić" ten obowiązek. Znów - wygrywa lenistwo i chwilowa wygoda.

Czasem, czyli raz na kilka tygodni albo rzadziej, robimy wyprawę do dyskontu - wtedy zwracamy uwagę na promocje i staramy się kupować produkty typu kasze czy mąka, które na naszym "ryneczku" są nawet dwa, trzy razy droższe. Mamy też kartę do Makro, ale to się zwykle kończy katastrofą. Tzn. kupujemy wózek żarcia '"na zapas", a później opychamy się w domu przez cały weekend.

Wolę zapłacić nieco więcej i dać zarobić pani Hani, niż pakować pieniądze koncernom Wolę zapłacić nieco więcej i dać zarobić pani Hani, niż pakować pieniądze koncernom Fot. Shutterstock

Ola: Wolę zapłacić nieco więcej i dać zarobić pani Hani, niż pakować pieniądze koncernom

- Mam czteroosobową rodzinę (z dwójką dzieci, cztery i sześć lat) - wymienia Ola, 38-latka z Lublina. - Dwa razy w miesiącu robimy duże zakupy w sieci i zamawiamy wszystkie ciężkie rzeczy: wody, proszki, mleko, mąki, kasze, cukier, środki czystości. Na te zakupy wydajemy miesięcznie około 1000 zł. Dodatkowo przez sześć dni w tygodniu robimy tzw. małe zakupy. Codzienne zakupy zawsze robię w małych, lokalnych, osiedlowych sklepach, bo wspieram polski drobny biznes. Wolę zapłacić nieco więcej i dać zarobić pani Hani, niż pakować pieniądze koncernom. Myślę, że nie skłamię, jeśli napiszę, że codziennie wydajemy w ten sposób na jedzenie dodatkowo 100 zł.

W ostatnich miesiącach bardzo odczułam, że ceny jedzenia poszły w górę. Wydaję znacznie więcej niż zwykle. Za kilka rzeczy w spożywczaku płacę około 70 zł - to nieprawdopodobne. Dodam, że staram się kupować produkty wysokiej jakości. Na jedzeniu dla dzieci nie oszczędzamy.

Dzieci mają obiady w szkole i w przedszkolu, za które dodatkowo płacimy, około 300 zł na dziecko. Dodatkowo od poniedziałku do piątku zawsze jedzą ciepły posiłek w domu - drugi, domowy obiad. Jedzą ze smakiem, widzę, że są głodne. Ja jadam od poniedziałku do piątku w pracy. Średnio na jedzenie, tj. obiad, kanapkę rano i kawę, wydaję dziennie 30 złotych. Mąż też je w pracy, najczęściej w restauracjach. Myślę, że wydaje na obiad około 40 - 50 złotych.
W weekendy gotujemy sami, jemy domowy obiad. Czasami wychodzimy z dziećmi do włoskiej restauracji. Zostawiamy tam średnio dwa, trzy razy w miesiącu po 150 złotych.

W sklepie nie kupuję tego, co jest mi zbędne W sklepie nie kupuję tego, co jest mi zbędne Fot. Shutterstock

Judyta: Nie kupuję tego, co zbędne

- Wydaje mi się, że nie wydaję jakoś sporo jak na jedną osobę - opowiada 26-letnia Judyta, która mieszka w stolicy. - Obiady to koszt mniej więcej 70 złotych tygodniowo. Codziennie butelka wody, czyli około 15 złotych w tygodniu. Trzy razy w tygodniu kupuję też pieczywo bezglutenowe, za co płacę około 20 złotych. Do tego różne dodatki w cenie mniej więcej 30 złotych tygodniowo. Po podsumowaniu wychodzi mi z tego jakieś 135 złotych na tydzień, czyli około 540 złotych na miesiąc.

Od poniedziałku do piątku jadam na stołówce w pracy. Od jakiegoś czasu za radą endokrynolożki zrezygnowałam z pszenicy, dlatego mam sporo pieczywa bezglutenowego i ciastek bezglutenowych. Robię zakupy kilka razy w tygodniu. Głównie dlatego, że niesienie siedmiu butelek wody wraz z innymi produktami ze sklepu do domu jest bardzo męczące.

Niestety nie mam czasu na zabawy kulinarne. I chyba z czasów studenckich zostało mi to, że nie kupuję tego, co zbędne, więc w mojej lodówce raczej czegoś brakuje, niż jest pełno.

Ponad 800 złotych na głowę to o wiele za dużo, muszę jednak wziąć pod uwagę to, że narzeczony chodzi do dietetyka Ponad 800 złotych na głowę to o wiele za dużo, muszę jednak wziąć pod uwagę to, że narzeczony chodzi do dietetyka Fot. Shutterstock

Ula: Ponad 800 złotych na głowę to o wiele za dużo

- Przeanalizowałam październik według tego, co pokazuje konto - mówi dwudziestoośmioletnia Ula. - Wyszło mi, że wydaliśmy w marketach 1753 zł. Trudno mi jednak powiedzieć, ile z tego to była na przykład chemia, która wiadomo - jest droga.
To są wydatki na dwie osoby i uważam, że to o wiele za dużo, bo ponad 800 złotych na głowę. Muszę jednak wziąć pod uwagę to, że narzeczony chodzi do dietetyka, a zdrowe jedzenie jednak zwykle kosztuje więcej. Zazwyczaj jednak regularne zakupy oznaczają, że w tygodniu raczej nie jemy poza domem.

W związku z tym, że teraz mamy dietę, staramy się nie kupować rzeczy tłustych i słodkich. Rezygnujemy ze słodyczy, chipsów, przekąsek, tłustych mięs i wędlin, słodkich napojów i gotowych dań.

Zdarzyło mi się już zapłacić za duże zakupy dosłownie grosze, bo skorzystałam z kuponów Zdarzyło mi się już zapłacić za duże zakupy dosłownie grosze, bo skorzystałam z kuponów Fot. Shutterstock

Marta: Zdarzyło mi się już zapłacić za duże zakupy dosłownie grosze, bo skorzystałam z kuponów

- Duże zakupy robię raz na tydzień i wtedy wydaję około 400 zł (na czteroosobową rodzinę) - opowiada Marta, 40-latka z dużego miasta. - Z tym, że to nie są zakupy wyłącznie spożywcze. Na "spożywkę" idzie około 350 zł tygodniowo. W skali miesiąca daje to ponad 1400 zł. Uważam, że to dużo. Moje dzieci jedzą u babci, ja z mężem przygotowujemy sobie jedzenie w domu i zabieramy do pracy.

Duże zakupy robię raz w tygodniu w dużych marketach (Auchan, Carrefour) - mam pewność, że kupię wszystko lub prawie wszytko z listy - zwłaszcza, że oba markety mają teraz produkty z tzw. zdrowej półki (duży wybór mąk, makaronów, mleka roślinnego, itp.). Nie żywię się wyłącznie takimi produktami, ale lubię mieć wybór. W tygodniu czasem wstąpię do sklepu po świeży chleb lub coś, czego mi brakuje, ale są to drobne zakupy.

Przy tych większych zakupach staram się korzystać z promocji, mam karty lojalnościowe, korzystam z kuponów zniżkowych. Zdarzyło mi się już zapłacić za duże zakupy dosłownie grosze, bo skorzystałam z kuponów.

Robimy większe zakupy raz w tygodniu, ale dokupujemy też coś na bieżąco, bo nagle ma się na coś ochotę, czy czegoś zabraknie Robimy większe zakupy raz w tygodniu, ale dokupujemy też coś na bieżąco, bo nagle ma się na coś ochotę, czy czegoś zabraknie Fot. Shutterstock

Monika: Wydajemy za dużo, bo... kupujemy bez ładu i składu

- Osobiście mam wrażenie, że wydajemy za dużo, bo... kupujemy bez ładu i składu - podsumowuje 31-letnia Monika. - Robimy większe zakupy raz w tygodniu, ale dokupujemy też coś na bieżąco, bo nagle ma się na coś ochotę czy czegoś zabraknie. Nie umiem planować jedzenia na cały tydzień. Może gdyby tak było, nie dokupowalibyśmy czegoś po drodze. Ciężko mi powiedzieć, ile dokładnie wydajemy na jedzenie, większe zakupy robimy mniej więcej co tydzień, do tego "tryliard" małych. Wydaje mi się, że wydajemy około dwóch tysięcy na cztery osoby, a to tylko jedzenie w domu.

Dzieci jedzą w przedszkolu i w szkole. Wyżywienie i obiady kosztują około 400 zł za dwójkę, w zależności od miesiąca. My jemy różnie, czasem szykujemy w domu, czasem kupujemy w pracy. Ja wydaję majątek na kawę, co na pewno nie jest niczym dobrym. Po przedszkolu/szkole/pracy jemy razem. Ja obiady jem głównie w domu, więc muszę mieć coś więcej niż kanapkę.

Nie poluję jednak specjalnie na promocje. Porównuję w sklepie ceny, ale sprawdzam też skład, żeby nie zapłacić dużo mniej za coś marnej jakości.

Jak się zrobi większe zakupy raz a porządnie, to w weekend - kiedy jest więcej czasu - można wreszcie ugotować coś naprawdę smacznego Jak się zrobi większe zakupy raz a porządnie, to w weekend - kiedy jest więcej czasu - można wreszcie ugotować coś naprawdę smacznego Fot. Shutterstock

Karol: Jak się zrobi większe zakupy, to w weekend można ugotować coś naprawdę smacznego

- Na dwie dorosłe osoby wydaję około 200 zł na tydzień plus prawie codziennie minimum 20 złotych dodatkowo i to jest raczej dużo - opowiada 30-letni Karol. - Jemy głównie to, co zostanie zrobione w domu, ale są wyjątki. Zdarza mi się wypić na mieście kawę, zjeść kanapkę czy kupić przekąskę.

Zwykle raz w tygodniu robimy duże zakupy, a potem w tygodniu kilka razy "skaczemy" po mniejsze sprawunki (bo pieczywo się skończy czy zje się owoce i warzywa). Jak się zrobi większe zakupy raz, a porządnie, to w weekend - kiedy jest więcej czasu - można wreszcie ugotować coś naprawdę smacznego.

Kiedyś polowałem na promocję, by coś zaoszczędzić. Teraz mi się już nie chce i nie mam czasu na chodzenie i polowanie.

Zobacz również:

Więcej o: