Świeża bazylia pasuje do wielu dań. Przy tym jest tania i łatwo dostępna - bazylia w doniczce jest obecnie dostępna w większości supermarketów oraz dyskontów, nietrudno ją również znaleźć na bazarach. Ale zwiędnięte i wysuszone listki bazylii nie smakują tak dobrze, a już na pewno nie wyglądają apetycznie.
Takiego scenariusza można uniknąć na dwa sposoby. Po pierwsze, zamiast wyrośniętego krzaczka, najlepiej kupić nasiona i zasadzić je samemu w domu. To wymaga cierpliwości, bo trzeba trochę poczekać aż bazylia wyrośnie, ale będzie zdecydowanie trwalsza i dłużej nam posłuży.
Drugi sposób - dla tych, którzy już przynieśli do domu doniczkę z tym aromatycznym ziołem - polega na jego właściwej pielęgnacji. Mimo że jej zasady są proste, wiele osób popełnia trzy podstawowe błędy, które szybko zrujnują nawet najładniejszy krzaczek.
Pierwszy robią ci, którzy nie przesadzają bazylii z supermarketowej doniczki, w której ją kupili. A ta jest za mała i wypełniona słabej jakości ziemią, która nie dostarczy odpowiedniej ilości składników odżywczych.
Najlepiej więc od razu po zakupie przesadzić roślinę do czegoś większego - doniczka nie musi być duża ani wysoka, bo bazylia ma krótkie korzenie. Nie ma za to specjalnych wymagań dotyczących podłoża, więc najzwyklejsza ziemia z kwiaciarni czy osiedlowego marketu wystarczy jej w zupełności.
Drugi błąd można naprawić o wiele łatwiej. Wystarczy pamiętać o tym, że bazylia lubi i potrzebuje dużo światła dziennego - 5 godzin dziennie "słonecznej kąpieli" to dla niej minimum, żeby dobrze rosła. Jeśli więc postawiliście doniczkę w cieniu, przenieście ją od razu w miejsce, gdzie jest duże nasłonecznienie.
Trzecia kwestia to podlewanie. Za rzadko - źle, bo wyschnie. Za często - jeszcze gorzej, bo zgniją jej korzenie. Idealne warunki dla bazylii to stale wilgotne podłoże i nawadnianie jej raz dziennie o stałej porze.
Jeśli została zasadzona w doniczce z dziurami na spodzie, wystarczy rano albo wieczorem nalać świeżej wody do podstawki - roślina sama pobierze jej tyle, ile potrzebuje.
I pamiętajcie o tym, żeby unikać moczenia liści, bo im to nie służy.
"Słabowitość" doniczkowej bazylii z supermarketu to efekt tego, jak jest hodowana i przechowywana - w sklepie, a później w naszym domu. U producenta rośnie w cieplarniach, gdzie panuje wysoka temperatura. Później, w transporcie i magazynie, trafia do chłodni, a dalej na półki klimatyzowanego sklepowego pomieszczenia. Na koniec ląduje w mieszkaniach, w których zwykle jest cieplej.
Takie wahania temperatury w krótkim czasie w połączeniu z nieodpowiednią pielęgnacją zupełnie wystarczą, by po kilku dniach z soczyście zielonego krzaczka pozostało jedynie smętne wspomnienie. Na to pierwsze nie mamy wpływu, ale na drugie już tak, więc warto poświęcić chwilę na zadbanie o naszą roślinkę, zwłaszcza, że nie wymaga to wielkiego wysiłku.
Zobacz też: