Rosół to niewątpliwie królowa polskich zup. Bez niego nie ma rodzinnych imprez. Podajemy ją na weselach, komuniach, chrzcinach i rocznicach ślubu. Staramy się, by smakował jak najlepiej i dobieramy jak najlepsze składniki - dobrej jakości mięso i warzywa. Czasem nie chce nam się czekać i do wody wrzucamy magiczny składnik, czyli kostkę rosołową.
Kostka rosołowa błyskawicznie zabarwi wodę i nada jej odpowiedniego aromatu. I tu kończą się zalety dodatku. Nie znajdziemy w nich praktycznie żadnych pozytywnych związków. Są nafaszerowane szkodliwą dla naszego zdrowia chemią.
Więcej ciekawych porad zdrowotnych i kulinarnych znajdziesz na stronie Gazeta.pl.
Kiedy czytamy skład, w oczy rzucają się przede wszystkim olej palmowy (nie tylko przyczynia się do wzrostu cholesterolu LDL, ale jego produkcja związana jest z nieetycznymi praktykami), utwardzone tłuszcze, sztuczne aromaty oraz wzmacniacze smaku (jak nieszczęsny glutaminian sodu). Jest jeszcze sól. Chociaż ma wiele prozdrowowotnych właściwości (na przykład oczyszcza organizm), to musimy na nią uważać. W dużych ilościach i często jest szkodliwa, szczególnie dla osób cierpiących na choroby nerek i nadciśnienie.
Wydaje się, ze kostki BIO są lepsze. Nie zawsze jest to prawda. Być może wykorzystano "bio" warzywa, ale pozostałe składniki są takie same. Dlatego też ważne jest czytanie etykiet, bo sama nazwa i wyższa cena bywają mylące.
Jakie są skutki regularnego dodawania kostek rosołowych do dań? To przede wszystkim:
Jeśli chcemy mieć pewność, że ten dodatek do ziół nie jest szkodliwy, powinniśmy zrobić go samodzielnie.
Przygotuj więc:
Warzywa obierz i zetrzyj na tarce, a następnie je zblenduj wraz z przyprawami. Masę przelej do pojemniczków na kostki do lodów i wstaw do zamrażarki. I gotowe!