W czasach PRL każda restauracja miała w menu galaretę wieprzową, najczęściej podawaną z kieliszkiem wódki, tzw. meduzę z lornetą (chyba że ktoś nie chciał pić alkoholu, wówczas "bez lornety"). Galareta była także obowiązkową przystawką na różnych uroczystościach, do dziś z resztą jest często serwowana na naszych stołach. Przed laty ludzie zajadali się także czerstwym chlebem moczonym w mleku, czarnym salcesonem i kotletami z mortadeli, które miały udawać schabowe. Jak smakował PRL?
Kuchnia w czasach Polski Ludowej nieco różniła się od tej, którą znamy dziś. Jednak nasi rodzice i dziadkowie wspominają dawne smaki z rozrzewnieniem i zapewne zdarzy im się rzucić słynne "kiedyś to były czasy". Ale czy rzeczywiście te smaki były aż tak wyjątkowe?
Chleb w mleku
Czerstwy chleb moczony w mleku, najczęściej z cukrem, to była idealna kolacja według mojego dziadka. Nigdy nie rozumiałam fenomenu tego dania i prawdopodobnie nigdy nie zrozumiem, ale większość starszych osób, które znam, do dziś się tym zajadają. Po prostu porwane na kawałki kromki czerstwego pieczywa wrzucają do miski z gorącym mlekiem, czasem dodają cukru, czasami miodu.
To po prostu galareta wieprzowa podawana najczęściej z octem lub sokiem z cytryny. To danie, które do dziś często spotyka się w restauracjach, króluje też na weselach i rodzinnych uroczystościach. Co to takiego? To mięso z nóg wieprzowych, długo gotowanych w wywarze, często warzywnym, zalane tym wywarem i pozostawione, by się "ścięło". Z powodu dużej zawartości kolagenu, do galarety nie trzeba było dodawać żelatyny - bulion samoistnie stawał się galaretą.
Kiedy żyła jeszcze moja babcia, często kazała sobie kupować czarny salceson. Nie wiedziałam co to takiego i nie byłam ciekawa. Ale już wiem, i wiem też, że to wędlina, która w czasach PRL była wręcz kultowa. To nic innego, jak kawałki podrobów wieprzowych włożonych do jelita lub osłonki z dodatkiem krwi - stąd czarny kolor.
Ktoś jeszcze pamięta o cynaderkach? To nereczki wieprzowe lub cielęce w sosie, najczęściej podawane były z ziemniakami i zasmażonymi buraczkami. Żeby były smaczne, trzeba było je długo moczyć w mleku lub zimnej wodzie. Wówczas traciły swój nieprzyjemny posmak i po obróbce stawały się daniem uwielbianym przez "lud pracujący".
Haps.pl jest dla Was i dla Was piszemy o kulinariach. Nie oznacza to jednak, że nie pamiętamy i nie myślimy o Ukrainie. Wszystkie najważniejsze informacje znajdziecie w tych miejscach: wiadomości.gazeta.pl, kobieta.gazeta.pl/ukraina.