Więcej wskazówek kulinarnych znajdziesz na naszej stronie głównej Gazeta.pl
Pewnie ktoś pomyśli sobie: a co za różnica, na jaką patelnię wlewam olej, po jakimś czasie i tak jajko/kotlet/ryba się usmaży! Owszem, jest to prawda. Jednak warto wiedzieć, że "jakieś smażenie" nie jest wcale dobrym nawykiem. To jak w końcu z tym olejem? Po co zawracać sobie głowę, skoro tak i tak osiągniemy cel, czyli usmażoną potrawę?
Oj, aż poczułam na sobie spojrzenia wszystkich kulinarnych guru. Według nich nie ma bowiem większego błędu kulinarnego niż wlewanie oleju na zimną patelnię i dopiero włączanie palnika. Dlaczego to błąd, przecież chodzi o temperaturę tłuszczu, a nie urządzenia? Nie do końca, chyba że lubisz płacić więcej za energię.
Patelnia sama w sobie nagrzeje się dość szybko, a olej wlany na porządnie rozgrzaną patelnię szybciej przejmie temperaturę, co za tym idzie - palniki będą włączone przez krótszy czas. Inną sprawą jest smak potraw - zimny lub nawet ciepły olej nie spełni swojej funkcji tak dobrze, jak gorący. Przykładowo, jeśli położysz schabowego na średnio rozgrzanym tłuszczu, panierka wchłonie jego nadmiar, stanie się ciężka i wilgotna, a ty podczas smażenia zapewne będziesz musiał dołożyć więcej tłuszczu (który znów obniży temperaturę, przez co potrawa będzie tłusta i tak w kółko).
Kiedy wiemy, że tłuszcz jest porządnie rozgrzany? Kiedy słyszymy charakterystyczne skwierczenie. Inną metodą, która pomoże sprawdzić, czy temperatura oleju jest odpowiednio wysoka, jest metoda drewnianej łyżki - suchą, drewnianą łyżkę lub łopatkę połóż na powierzchni patelni. Jeśli wokół łopatki zbierają się niewielkie pęcherzyki - śmiało możesz zaczynać smażenie.
Jeśli więc chcesz zaoszczędzić kilka groszy i mieć pewność, że twoje potrawy, nawet mimo smażenia nie będą chłonąć nadmiaru oleju, najpierw porządnie rozgrzej patelnię - potem dodaj olej. Oczywiście możesz też robić odwrotnie, ale po co...