Więcej ciekawych informacji znajdziesz na stronie głównej Gazeta.pl
Ryby są bardzo ważnym składnikiem diety. Produkt zawiera wiele cennych składników odżywczych, ponadto dary morza są zdrowe i oczywiście smaczne. Niestety, nie wszystkie gatunki, które dostaniemy w Polskich sklepach, bliskie są ideałowi. Jeden z nich jest szczególnie odradzany, a wszystko przez duże stężenie ołowiu.
Delikatne i chude mięso tilapii ma grono oddanych miłośników. Niewiele osób ma jednak świadomość, że poza kremowy wnętrzem o lekko miętowym smaku, ten gatunek skrywa w sobie duże stężenie ołowiu, który ma opłakany wpływ na nasz organizm. Wśród plusów, które przekonują klientów do zakupu, są niewielkie ości, a także niska cena, która jest jednym z głównych wyznaczników popytu.
Tilapia naturalnie występuje w Afryce. Niestety, większość ogromnych hodowli znajduje się jednak na terenie Azji, skąd importuje się tilapie do Polski pod postacią mrożonych filetów. Warunki życia zwierząt w hodowlach są karygodne, a co za tym idzie, ryby pełne są szkodliwych dla organizmu związków.
Temat pod lupę wziął Morski Instytut Rybacki - Państwowy Instytut Badawczy. Ryby zostały szczegółowo zbadane pod kątem obecność niepożądanych substancji. Wyniki mówią same za siebie - najwyższe stężenie ołowiu stwierdzono właśnie w tilapiach importowanych z Wietnamu oraz Chin. Wyniki były bardziej niepokojące niż w innych badanych gatunkach.
Tilapia nie dorobiła się jeszcze złej sławy, jaką cieszy się panga, jednak coraz więcej wskazuje, że niebawem będzie to "zastępczyni toksycznej jedynki". Gatunek pod względem zawartości ołowiu zajmuje podium rybiego rankingu ex aequo z "perłą" Mekongu.
Warto dodać, że ryba nie tylko zamieszkuje zanieczyszczone wody i charakteryzuje się toksynami zawartymi w mięsie, ale i sposób odżywiania w sztucznych hodowlach pozostaje daleki od ideału. Ryba, by osiągnąć szybki przyrost masy mięśniowej, karmiona jest mączką z genetycznie zmodyfikowanej kukurydzy. Marnej jakości pasza to nie wszystko - dochodzą do tego wszelakiej maści antybiotyki i hormony, które przyśpieszają wzrost i hamują rozwój chorób. To dodatkowe toksyny, które lądują później na naszych talerzach, czego skutkiem mogą być różne schorzenia. Przed zakupem tilapii warto zatem dłużej się zastanowić i pomyśleć o opłakanych warunki w hodowlach, które są jedynie nastawione na zysk, a nie na jakość czy dobro klienta.