Zdobycie przepisu od mojego dziadka cukiernika nie zawsze jest łatwe. Czasem po prostu nie chce się nim podzielić - stosuje bowiem pewne triki, które sprawiają, że jego ciasta, ciastka i bułeczki zawsze się udają. Ostatecznie udało się go przekonać do podzielenia się przepisem na bułeczki drożdżowe z sezonowymi owocami. Są tak pyszne, że można je zjeść jeszcze na ciepło!
Dziadek zaczął pracę jako cukiernik jeszcze jako nastolatek. Miał 16 lat, a fach szkoli od przeszło 60. Nic więc dziwnego, że przez tyle lat poznał różne triki, które sprawiają, że jego ciasta zawsze wychodzą i są milion razy lepsze od tych kupionych nawet w najlepszej cukierni. Jaki jest sposób, by przepis był udany? Odpowiednie wyrobienie ciasta drożdżowego, które "trzeba solidnie zbić" i zajęcie się owocami. Niezależnie od tego, czy bułeczki mają być z rabarbarem, truskawkami czy jagodami - zawsze trzeba obtoczyć je w mące, by nie doszło do zakalca. No i na koniec sekretna kruszonka... dziadek stosuje tylko schłodzone masło, które ciężej się rozprowadza, ale jest dużo lepsze i zawsze dorzuca łyżeczkę cynamonu.
Co jest potrzebne do przygotowania bułeczek z przepisu mojego dziadka?
Na kruszonkę niezbędne jest:
Wszystkie składniki powinny być w temperaturze pokojowej, aby lepiej nadawać się do ciasta drożdżowego. Na początku przygotowujemy zaczyn - drożdże kruszymy do miseczki i zalewamy połową ciepłego mleka. Dodajemy łyżkę stołową mąki oraz cukru i mieszamy. Zaczyn przykrywamy ściereczką i pozwalamy im pracować.
Do miski wsypujemy dwukrotnie przesianą mąkę, sól i szczyptę sody oczyszczonej oraz pozostały cukier. Wbijamy dwa żółtka i dodajemy drożdże, które do tego czasu powinny się dwukrotnie zwiększyć. Zalewamy ciepłym mlekiem i dokładamy miękkie masło. Całość starannie mieszamy - można w robocie kuchennym ze specjalną szpatułą lub ręcznie. Ważne jest, aby konsystencja była gładka i mocno elastyczna. Ciasto przykrywamy ściereczką i odkładamy w ciepłe miejsce na ok. 45 minut. Po tym czasie sprawdzamy naszą drożdżową masę - jeśli urosła, to dobrze. Zagniatamy ponownie. "To, jak dobre będzie drożdżowe ciasto, zależy od tego, czy odpowiednio jest zmęczymy" - mówi mój dziadek. Po dwukrotnym przerobieniu masy jest ona gotowa do pieczenia.
Owoce, np. rabarbar lub truskawki dokładnie myjemy i osuszamy z nadmiaru wody. Obtaczamy w mące. Ciasto dzielimy na ok. 12 równych części, z których formujemy kulki. Rozkładamy je na blaszce do pieczenia i lekko rozpłaszczamy ręką. Na każdej z półek robimy dodatkowe wgłębienie, w którym umieszczamy owoce. Przykrywamy blaszkę ściereczką i zostawiamy na kolejną godzinę.
W międzyczasie możemy przygotować kruszonkę - wszystkie składniki wrzucamy do miski i łączymy, dopóki nie zacznie się rozsypywać. Idealna kruszonka to taka, która nie trzyma się jednolitej formy. Piekarnik ustawiamy na 180 stopni, najlepiej w programie góra-dół, by zapewnić bułeczkom jednolite pieczenie. Gdy ciasto podrośnie, obsypujemy gotową kruszonką - solidnie, bo tego dodatku nigdy dość. Wsadzamy blachę do pieczenia na ok. 30-35 minut. Trzeba pilnować ciasta, by się zarumieniło, ale nie spaliło.