Smaki dzieciństwa nie zawsze kojarzą się wyłącznie z sielanką. Dawniej mamy gotowały jeden obiad dla całej rodziny i nie było mowy o wybrzydzaniu. Kto nie pamięta choć jednej sytuacji, kiedy na wieść o wyjątkowo niedobrym daniu słyszał, że będzie dotąd siedział, aż zje. Lata mijają, a niektórych dań się nie zapomina.
W czasach PRL-u i dość długo po nim w Polsce na obiad przyrządzano głównie zupy. Dzięki temu każda gospodyni szybko i sprawnie przygotowywała tani posiłek dla całej rodziny. Nawet jeśli dziecko wyjątkowo nie lubiło jakiegoś dania to ostatecznie i tak go zjadło, albo sięgało po kanapkę. Rodzice byli zdania, że jak zgłodnieje, to przyjdzie i nie przejmowali się specjalnie różnorodnym kaprysom. Ile osób, tyle wspomnień, jednak nie znam nikogo, kto nie miałby choć jednego skojarzenia związanego ze znienawidzonym obiadem, warzywem, owocem czy przekąską. Tego typu wrażenia zapisują się równie trwale, jak przyjemne chwile z dzieciństwa.
Wiosną i latem, kiedy na łąkach było mnóstwo młodego szczawiu, w domach pojawiała się zielona zupa. Już sam wygląd sprawiał, że dzieci nie były ciekawe smaku. Zapach także pozostawiał wiele do życzenia, co nie raz sprawiało, że maluchy na wieść o zupie szczawiowej biegały po podwórku i nie chciały przychodzić na obiad.
Więcej ciekawych informacji znajdziesz na stronie głównej Gazeta.pl.
Jeżeli nigdy nie jadłeś zupy szczawiowej, lub wręcz przeciwnie przywołuje ona wyłącznie dobre wspomnienia, wypróbuj nasz przepis. To receptura stara jak świat, ważne jednak, abyś nie zapominał o dodaniu jajka. Zawarte z zielonych liściach szczawiany to związek chemiczny, który w dużym stężeniu wpływa niekorzystnie na stawy i przyczynia się do kamicy nerkowej. Dodatek jajka neutralizuje ich działanie, stąd od zawsze pływające jajko na twardo w talerzu zielonej zupy było obowiązkowym elementem obiadu z czasów PRL-u.
Składniki:
Sposób przygotowania zupy szczawiowej: