Daniel Lambert zaczął tyć w wieku 19 lat. To właśnie wtedy jego ciało zaczęło zmieniać się nie do poznania, a młody chłopak nie rozumiał, co się z nim dzieje. Był aktywny fizycznie, jednak wraz z kolejnymi kilogramami przybywało mu również siły. Jednym ciosem pokonał cyrkowego niedźwiedzia, a w okolicznych miasteczkach niosła się plotka, że Lambert potrafi płynąć z dwoma mężczyznami wiszącymi mu na plecach. Powoli stawał się żywą legendą, jednak szczyt kariery był jeszcze daleko przed nim. Więcej ciekawych treści znajdziesz na stronie głównej Gazeta.pl.
Problemy zdrowotne Daniela Lamberta stały się dla niego ogromnym problemem. Nie rozumiał, dlaczego tyje w takim tempie, podczas gdy dużo ćwiczy, jest aktywny fizycznie każdego dnia oraz stroni od chociażby piwa, które potrafiło niektórym dżentelmenom doprawić "alkoholowy brzuszek". W 1801 roku masa ciała zaczęła mu jednak znacząco ciążyć. Nie był już w stanie uczestniczyć w polowaniach, czy aktywnościach grupowych. Najzwyczajniej w świecie, przestał nadążać za pozostałymi, co tylko zawstydzało oraz frustrowało Lamberta. Niestety porażkom nie było końca. Kłopoty zaczęła sprawiać mu wykonywana praca na stanowisku strażnika więziennego. Zanim jednak doszło do stanu, w którym nie mógłby jej wykonywać ze względu na tuszę, zakład karny i tak został zamknięty, a Lamberta odprawiono z 50 funtami w ramach renty.
Niestety młody mężczyzna nadal tył. Masa jego ciała osiągnęła już 335 kilogramów, przez co nie był w stanie się swobodnie poruszać. Odciął się od świata zewnętrznego i ubolewał nad swoim losem w samotności. Ta jednak nie trwała zbyt długo, a Lambert nie mógł nacieszyć się spokojem. Pod jego dom przychodzili wścibscy mieszkańcy, którzy na własne oczy chcieli zobaczyć "króla grubasów", bo takim mianem określano mężczyznę. Wymyślali więc najróżniejsze preteksty, a z Lamberta stworzyli istne widowisko wbrew jego woli. Postanowił więc zacząć zarabiać na tym, z czego zasłynął.
Choć Lamberta początkowo traktowano jak pośmiewisko, przy lepszym poznaniu zyskiwał w oczach swoich rozmówców. Okazał się być świetnym rozmówcą, bardzo inteligentnym, oczytanym i do tego uprzejmym. Zaczęto płacić za możliwość rozmowy z otyłym mężczyzną, a przyjaźń z nim stała się swojego rodzaju luksusem, o który walczono. Daniel Lambert był lubiany nawet wśród lekarzy, którzy dbali o jego zdrowie. Niestety sielanka nie trwała zbyt długo. Znaleźli się również tacy, którzy nie szczędzili uszczypliwych i chamskich uwag. Mimo to Lambert zarobił na swojej tuszy krocie, co pozwoliło mu na godne życie. Zaczął hodować teriery, które były jego ogromną miłością, oraz zaczął ponownie wychodzić na zewnątrz do ludzi. Niestety podczas wycieczki do Stamford w 1809 roku zmarł z powodu uporczywych duszności. Ogromny mężczyzna runął na ziemię i skonał w ciągu zaledwie kilku minut.
Przewiezienie zwłok tak dużego człowieka stanowiło niemały kłopot dla ówczesnych ludzi. Zaawansowana otyłość w XIX wieku była prawdziwą rzadkością. Właściciele gospody, w której zatrzymał się i zmarł Lambert, pozwolili na wyrwanie okien i kawałka muru, by wynieść 335-kilogramowe zwłoki. Ciało ostatkami sił włożyli do ogromnej trumny wielkości ówczesnego miejsca parkingowego. "Króla grubasów" wieziono następnie na kółkach do pobliskiego cmentarza. Tam wykopano ogromny grób, który wielkością przypominał bardziej zbiorową mogiłę. Grabarzy czekał jednak jeszcze jeden problem. Ciało było tak ciężkie, że włożenie go do grobu graniczyło z cudem. Według wielu doniesień, z trumną męczyło się 20 silnych mężczyzn, a chowanie Lamberta trwało ponad 20 minut.
Do dziś nie wiadomo, dlaczego Daniel Lambert, szanowany i lubiany mężczyzna, tył bez większego powodu. Dzisiejsi naukowcy i lekarze podejrzewają, że mógł cierpieć na chorobę genetyczną, która przyczyniła się do ogromnej tuszy mężczyzny, choć pojawiają się również głosy, że młodzieniec zaczął w młodym wieku chorować na niedoczynność tarczycy, a problemy hormonalne do reszty zniszczyły jego organizm.