"Włożyłam ciepły chleb do krajalnicy w sklepie. Wyszła mielonka". Dlaczego nie wolno tak robić?

Kto z nas nie uwielbia ciepłego, jeszcze niemal parującego i pachnącego pieczywa? Nie jestem pewna, czy znajdzie się chociaż jedna taka osoba. Na szczęście piekarnie i markety stanęły na wysokości zadania i ciepłe pieczywo możemy kupić nawet po południu. Jednak pewien błąd skutecznie może nam odebrać przyjemność z jedzenia. Tak, znowu robimy coś źle.

Więcej porad znajdziesz na naszej stronie głównej Gazeta.pl

Zobacz wideo

W marketach i piekarniach aż może nam się zakręcić w głowie od ilości najróżniejszych chlebów. Mamy do wyboru chleby pszenne, żytnie, gryczane, pełnoziarniste, chleby na maślane, pytlowe, wiejskie i jeszcze ze sto innych. W zależności od preferencji oraz stosowanej diety każdy z pewnością ma chleb, który kupuje najczęściej, a nie trzeba się spierać, że niezależnie od rodzaju, każdy chleb najlepiej smakuje świeżutki, niemal prosto z pieca

Na szczęście już dawno minęły te czasy, kiedy musieliśmy siłować się z długimi nożami z ząbkami, by ukroić kromkę chleba, która często wychodziła nam za gruba, za cienka lub po prostu kostropata. Teraz na miejscu w markecie możemy po prostu włożyć chleb do krajalnicy i wyjąć z niej równe, apetyczne kromki pieczywa. Z tym że nie zawsze. 

Dlaczego nie powinno kroić się ciepłego chleba? "Wyglądał jak mielonka"

Jeśli masz szczęście znaleźć się w odpowiednim miejscu i w odpowiednim czasie i akurat kiedy wchodzisz do sklepu, pracownicy wykładają na półki gorące chleby, zanim ochoczo włożysz pachnący bochenek do krajalnicy, zastanów się, czy nie warto poczekać. Niestety, ciepłe chleby ciężko się kroją - miąższ wciąż jeszcze jest bardzo wilgotny, nie zdążył dokładnie odparować, przez co ostrza krajalnicy (czasem nieco stępione) nie pokroją chleba, tylko po prostu go rozszarpią. Przekonała się o tym nasza redakcyjna znajoma, która nieświadomie włożyła do krajalnicy bochenek prosto wyjęty z pieca. Żeby mieć pewność, że marketowa krajalnica nie zrobi z pieczywa parującej bułki tartej, warto wziąć bochenek już chłodny, już poczekać, aż ciepłe pieczywo ostygnie. 

Nie tylko z chlebem taka kraksa

Nie tylko świeże pieczywo jest problematyczne w krojeniu. Równie ciężko jest pokroić pieczeń, pasztety i domowe wędliny od razu wyjęte z piekarnika. Dzieje się tak dlatego, ze soki zawarte w mięsie wciąż wrzą, mięso zatem nie jest jeszcze odpowiednio "ściśnięte". Dlatego kiedy wyjmujesz z piekarnika świąteczną szynkę lub schab i od razu zabierasz się do krojenia, mięso się szarpie, soki od razu wypływają na wierzch, a następnego dnia mięso robi się suche i wiórowate. Żeby tego uniknąć, pieczeń musi odpocząć. Zwykle wystarczy już kwadrans. Ne bój się, mięso przez ten czas nie ostygnie, ale "wariujące" soki się uspokoją, przez co nie tylko mięso będzie dużo smaczniejsze i soczyste, ale także z łatwością je pokroisz. 

Więcej o: