Więcej przepisów znajdziecie na stronie głównej Gazeta.pl.
Muffinki to taki wypiek, od którego warto zacząć swoją przygodę z deserami. Raczej trudno je zepsuć, robi się je bardzo szybko, a w przepisie nie ma nic niezrozumiałego, co wymagałoby dodatkowej wiedzy. Ja bardzo lubię robić muffiny, kiedy mam mało czasu i wtedy, kiedy dopada mnie lenistwo, ale ochota na samodzielnie przygotowanie wypieki jest silniejsza. Wszystko bowiem sprowadza się do tego, bo wymieszać składniki i przelać je do papilotek. Po upieczeniu muffiny wychodzą tak dobre, że z moim mężem moglibyśmy je jeść prosto z piekarnika, ale lepiej pozwolić im trochę ostygnąć, żeby nie poparzyć sobie języka i podniebienia... Są mięciutkie, puszyste i mocno czekoladowe. Poniżej zamieszczamy przepis na muffinki w takiej właśnie wersji smakowej, więc macie szansę sami przekonać się, że to, co piszę, to prawda.
Składniki na ok. 20 sztuk:
Sposób przygotowania:
Masło kroimy na kawałki. Wrzucamy do rondelka i rozpuszczamy na małym ogniu. Cały czas je mieszamy, żeby się nie przypaliło. Gdy już będzie płynne, zdejmujemy z ognia i odstawiamy do wystudzenia. Czekoladę siekamy lub rozgniatamy na kawałki - można to zrobić nożem lub tłuczkiem przez ściereczkę.
W osobnej misce mieszamy mąkę, cukier, proszek do pieczenia, sodę oczyszczoną i kakao. Dokładnie mieszamy wszystkie składniki. Bierzemy drugie naczynie, wbijamy jajka i mieszamy je razem z mlekiem do połączenia (można mikserem). Mieszankę przelewamy do suchych składników. Mieszamy i dodajemy wystudzone masło. Znów mieszamy i na koniec wsypujemy posiekaną czekoladę. Ostatni raz krótko mieszamy wszystkie produkty.
Przygotowujemy papilotki. Wkładamy je do blaszki na muffiny i wlewamy masę mniej więcej do 3/4 wysokości. Pieczemy w 180 stopniach Celsjusza przez około 25 minut. Tutaj dobrze sprawdzi się tzw. test patyczka - wbijamy go w środek muffiny i jeśli jest suchy, to znaczy, że wypiek jest gotowy. Jeśli po wyjęciu jest oblepiony to ciastem, to muffinki powinny jeszcze trochę posiedzieć w piekarniku.