Więcej grzybowych ciekawostek znajdziesz na naszej stronie głównej Gazeta.pl
Zabiły już niejednego, bogu ducha winnego człowieka. Mają na sumieniach władców, cesarzy, a podobno nawet Buddę. Jak to się dzieje, że te maleństwa sieją takie spustoszenie wśród ludzkich istnień? Cóż, grzyby podobno chcą zawładnąć światem. A zaczęły od pozbywania się ludzi. Tylko czy na pewno to wina grzybów?
Gdy tylko w lasach zaczną pojawiać się grzyby, media co rusz donoszą o nowych przypadkach zatruć. Niestety, grzybiarze wciąż popełniają błędy, a grzyby przez to są coraz bliżej objęcia władzy nad światem. Mówię to oczywiście prześmiewczo, chociaż z tych sytuacji nie powinniśmy się śmiać w ogóle - trujące grzyby co roku przyczyniają się do śmierci tysięcy osób. Jednak to nie jest znak dzisiejszych czasów. Chętnie opowiemy wam kilka krótkich historii, jak to już setki lat temu grzyby wysyłały na tamten świat.
Jak Neron objął władzę w Rzymie? Sposobem. A raczej jego matka miała na to sposób. Legenda głosi, że matka niespełnionego poety-tyrana miała męża. Cóż w tym niezwykłego? Nic, oprócz tego, że jej mężem był Klaudiusz, z zawodu cesarz Imperium. Agrypina, bo tak było na imię niecnej kobiecie, była niemal zakochana w swoim synu z pierwszego małżeństwa. Z racji tego, że niestety nie miał praw do dziedziczenia, Agrypina postanowiła otruć swojego męża, by na tron cesarstwa wskoczył jej synek. Jak tego dokonała? Niektóre źródła sugerują, jakoby do potrawy z grzybów dodała trochę tych trujących. Możemy myśleć, że były to muchomory sromotnikowe. Czy grzyby później pomogły Neronowi w rządzeniu Rzymem? Cytując: odpowiedź brzmi "nie wiem, choć się domyślam".
W innej legendzie o trujących grzybach w roli głównej wystąpił kolejny cesarz, tym razem Karol VI Habsburg. To, że zmarł, nie budzi wątpliwości, jednak to jak zmarł, no cóż, podobno z łakomstwa - to eufemizm oczywiście, bo nikt przecież nie kazał mu jeść dania z trujących grzybów. Władca miał wybrać się na polowanie w październiku 1740 roku. Jak to po intensywnym wysiłku bywa, władca zrobił się głodny i wówczas pokrzepił się potrawką zrobioną z leśnych grzybów. Podobno poczuł się źle już po godzinie i szybko wrócił do swojej siedziby w Wiedniu. Konał kilka dni, aż 20 października 1740 roku odszedł do "lepszego miejsca".
Mówi się, że hinduski mędrzec zmarł w pozycji leżącej na prawym boku, twarzą skierowaną ku zachodowi, z ciałem ułożonym w kierunku północ-południe. Miał umrzeć w pełnię księżyca, a jak twierdzą niektórzy, w okolicach tego czasu astrologicznego grzyby rosną najlepiej (podobno). Budda miał wybrać się w odwiedziny do zaprzyjaźnionego kowala. Ten podjął mędrca potrawą z leśnych grzybów, którą Budda zjadł, nie chcąc sprawić gospodarzowi przykrości. Niestety skończyło się to zatruciem, wskutek którego Budda dokonał żywota. Ciekawe czy w innych wcieleniach miał wstręt do grzybów...?
Źródło: ciekawostkihistoryczne.pl