Australijskiego Twittera do czerwoności rozgrzała afera związana z cenami czekoladowych zajączków firmy Cadbury. Klienci sklepów nie mogą uwierzyć, że za czekoladowy wyrób o wadze 250 gramów muszą zapłacić aż 10 dolarów australijskich, czyli około 26 złotych. Jak podaje serwis news.com.au, jeden z użytkowników Twittera zrobił zdjęcie słodyczy i opublikował w mediach społecznościowych.
Gdybym miał dzieci, to zaraz dowiedziałyby się prawdy o zajączku wielkanocnym... 10 dolarów to oburzające
- napisał. Inni internauci zgodzili się z nim. Stwierdzili, że "inflacja wymknęła się spod kontroli". Niektórzy zwracali uwagę, że taka cena oznacza, że kilogram produktu to aż 40 dolarów. "To nie tylko oburzające, to kradzież!" - podkreślali. Wspominali, że pamiętają czasy, gdy wielkanocne zajączki tej firmy kosztowały zaledwie kilka dolarów.
Zaintrygowana australijską aferą wybrałam się do trzech sklepów, Lidla, Netto i Biedronki, by sprawdzić, czy Polacy też muszą naszykować się na spory wydatek, jeśli będą chcieli kupić czekoladowe zajączki. Ceny oczywiście różnią się w zależności od sklepu i marki produktu. Żaden zajączek nie ważył też aż tak dużo, jak ten z Cadbury. Większość nie przekraczała 100 gramów. Dokładnie tyle ważył czekoladowy przysmak firmy Lindt, a nieco cięższy był zajączek firmy Magnetic z Biedronki -125 g.
W Biedronce można kupić też zestaw za 5,99 zł, fot. redakcja Haps.pl
Jak natomiast wygląda to cenowo? Najwięcej zapłacą ci, którzy pójdą na zakupy do Netto i skuszą się na zajączki Milki (marka należy do firmy Mondelez, podobnie jak wspomniane wcześniej Cadbury). Za produkt o wadze 90 g trzeba tam zapłacić 15,99 zł albo 8,49 za dwa razy mniejszy. Przy czym w sklepie, w którym byłam, ceny na półce zostały zamienione, więc można było się pomylić i wziąć większego zajączka z przekonaniem, że zapłaci się mniej. Dlatego warto dokładnie przyglądać się i cenom, i podanej wadze produktu.
Zajączki nie były jednak najdroższym produktem wielkanocnym Milki w Netto. W ofercie są też czekoladowe jajka z nadzieniem, które zjada się dołączoną do opakowania łyżeczką. Zapłacić trzeba za nie 22,99 zł. Tańsze były natomiast zajączki czekoladowe Kinder - 75 g kosztuje 12,99 zł.
Te same zajączki w Biedronce są już o złotówkę droższe. W ofercie dyskontu jest też jeden z najwięcej ważących produktów, czyli czekoladowy zajączek firmy Lindt. Jedna sztuka to wydatek rzędu 14,99 zł. Mniej w Biedronce zapłacimy za takie same zajączki Milki jak w Netto - 10,99 za większy produkt i 6,99 zł za mniejszy. Sieć oferuje też wielkanocne zajączki firmy Magnetic za 9,99 zł (125 g) oraz jeszcze jedne, przy których musiałam dłużej przystanąć, żeby upewnić się, że patrzę na dobrą cenę. Wielkanocny zając ważący 60 gramów kosztował... 1,99 zł. Przyznam, że zaniepokoiła mnie ta cena, bo oczywiście drożyzna drożyzną, ale gdy coś jest zbyt tanie, to też niedobrze. Spojrzałam więc na skład, do czego zaraz przejdę.
Pod uwagę w analizie cenowej wzięłam również Lidl. Ten, w którym byłam, miał w ofercie tylko jedne zajączki wielkanocne firmy Favorina. Ważą 75 gramów i kosztują 5,99 zł. Za większe figurki, 100-gramowe, trzeba zapłacić 7,99 zł.
Zajączki w Lidlu, fot. redakcja Haps.pl
Na cenę końcową składa się oczywiście wiele czynników. Znaczenie mają nie tylko miejsce, w którym kupujemy produkt, lecz także to, jakiej jest marki i jaki ma skład. Przyjrzałam się więc etykietom poszczególnych produktów. Oczywiście zdaję sobie sprawę, że analizuję składy słodyczy, które same w sobie nie są zbyt zdrowe, ale również i w tym przypadku można wskazać mniej i bardziej pożądane składniki.
To, co zauważyłam w przypadku każdego zajączka wielkanocnego, to cukier, który za każdym razem znajdował się na liście składników na samym początku. To znaczy, że niestety jest go we wszystkich produktach najwięcej.
Zajączki Milka w Netto, fot. redakcja Haps.pl
Druga rzecz, na którą zwracałam uwagę, to olej palmowy. Dobra czekolada powinna mieć w składzie tylko tłuszcz kakaowy. Te z dodatkiem innych tłuszczów roślinnych są już gorszej jakości. Muszę przyznać, że pod tym kątem wybrane przeze mnie słodycze zaprezentowały się nieco lepiej. Olej palmowy znalazłam w zajączku Kinder (oprócz tego jeszcze tłuszcz shea) oraz w zajączku z Biedronki za 1,99 zł. W składzie tego drugiego tłuszczu kakaowego nie ma w ogóle, tak samo zresztą jak miazgi kakaowej. Jest za to kakao w proszku o obniżonej zawartości tłuszczu. Śmiało więc można nazwać ten wyrób czekoladopodobnym.
Niezbyt pożądane w czekoladach są też emulgatory. W tych, które wzięłam pod lupę, były albo dwa, albo jeden - lecytyny oraz polirycynooleinian poliglicerolu oznaczony symbolem E476. Dlaczego ich obecność w składzie nie jest mile widziana? Ze strony Czytamy Etykiety dowiadujemy się, że emulgatorów używa się przy zastosowaniu niższej ilości masła kakaowego, które jest drogie. Chodzi więc o obniżenie kosztów. Emulgatory pomagają uzyskać odpowiednią konsystencję i skracają też czas produkcji, bo wtedy czekolada może być mieszana krócej.
W oczy rzuciło mi się też to, że we wszystkich zajączkach wielkanocnych znalazł się dodatek aromatu. Natomiast tylko jeden ze słodyczy miał w składzie jeszcze stabilizator E492, a nie jest tajemnicą, że im krótszy skład i im mniej różnych dodatków do żywności, tym lepiej. Był to zajączek za 1,99 zł.
Skład czekoladopodobnego zajączka za 1,99 zł, fot. redakcja Haps.pl
Zrobiłam też małe rozeznanie w redakcji i zapytałam moich kolegów i koleżanki, ile są gotowi zapłacić za takiego czekoladowego zajączka na Wielkanoc. Okazuje się, że są dla tych słodyczy dość łaskawi. - Kocham zające i mikołaje. Dychę daję bez gadania. A mogę i więcej - słyszę od Agaty.
Kilkanaście czy nawet 20 złotych gotowa jest też zapłacić Asia. - Ja sama nie lubię słodyczy, jednak w mojej rodzinie utarło się takie przekonanie, że jak się idzie w odwiedziny do kogoś, kto ma dzieci, trzeba im dać coś czekoladowego, a zbliża się Wielkanoc. Dla dzieci nie będę szczędzić i tak do 10 zł za króliczka z dobrej jakości czekolady, który będzie pyszny i sprawi radość, nie będzie mi szkoda. Może być nawet i 20 zł. Ja nie zubożeję, a będę fajną ciotką - mówi.
Natalia z kolei przyznaje, że nie zna się za bardzo "na rynku wielkanocnych zająców". Jest jednak przygotowana, że skoro wszystko zdrożało, to i za takie słodycze trzeba więcej zapłacić. - Jeśli więc bym zobaczyła za 15 zł, to bym pewnie wzięła - twierdzi.
Aneta uważa, że zajączek czekoladowy jednej z firm "jest wart każdych pieniędzy". Bardziej powściągliwa okazała się Ola, która owszem, za porządnego, wysokiej jakości zająca może zapłacić nawet 30 zł, ale takie z dyskontu jej zdaniem warte są maksymalnie 8-10 zł.