Oszczędzanie na zakupach nie jest niczym złym, a wręcz przeciwnie - przemyślane zakupy powalają zminimalizować marnowanie żywności czy zaoszczędzić pokaźną sumę w ciągu miesiąca. Niestety niektórzy klienci biorą idee zbyt dosłownie i tu zaczyna się festiwal żenady - idealnie obrazuje to parodia rodem z popularnego dyskontu.
Chociaż miesiące najwyższej inflacji zdają się już być dawno za nami, ceny w sklepach nadal często dalekie są od ideału. Wysokie stawki dotyczą także świeżych produktów takich jak owoce i warzywa. Sprytni Polacy znaleźli jednak sposób na to jak uniknąć kilku złotych więcej na paragonie. Żadną nowością są już w supermarketach oderwane ogonki od papryki, zerwane liście kapusty czy zdrewniałe końce kalafiorów. Sytuacja w wielu miejscach wydaje się jednak wymykać spod kontroli, a klienci coraz częściej przekraczają już granicę dobrego smaku czy nawet bycia eko.
Sytuację z supermarketów i barków idealnie obrazuje parodia opublikowana na kanale @sylwiadawczyk na TikToku. Filmik obrazuje codzienne realia z wielu miejsc w Polsce. Chociaż materiał na pierwszy rzut oka może zdawać się naprawdę śmieszny, tak sprzedawczynie czy kasjerzy załamują ręce i nierzadko komentują, że "takie kwiatki" przy kasie to już często norma.
Opublikowany filmik, który cieszy się ogromną popularnością, jest parodią pomysłów, na które wpadają Polacy w czasie zakupów. Warto jednak wiedzieć, że pomysł na materiał nie wziął się znikąd - takie zachowanie na zakupach reprezentuje coraz więcej osób. Kolejnym dowodem na to, że skrajne oszczędzanie Polaków to już niemal chleb powszedni jest obecność śmietników na działach z warzywami i owocami. Lądują tam liści kalafiora, brokuła, ogonki papryki, ale i czasami nawet... skórki od bananów. W komentarzach pod nagraniem pojawiły się też opinie innych pracowników marketów. Jak pisze na TikToku jedna z internautek:
Jak pracowałam w Biedronce, to klientka przyniosła obrane banany do kasy. Uznała, że za skórki nie będzie płacić, bo ich nie je. Kiedy zapytałam ją, czy ziemniaczki też sobie obiera przed kupieniem ich, to uznała, że jestem nienormalna i bezczelna
Jak skomentowała inna internautka, takie osoby często na koniec pakują swoje "ekologiczne" zakupy w kilka jednorazowych reklamówek, co obrazuje obraz ów katastrofy. W temacie wypowiedziało się także wiele pań, które niestety miały styczność z podobnymi klientami, jak jednogłośnie opisują - te kilka groszy często naprawdę nie jest warte zachodu, bałaganu, który to powoduje i przede wszystkim zamieszania, które często ma na koniec miejsce przy kasie.