Przepis na ciasto na pierogi każda gospodyni ma swój własny i ze mną nie jest inaczej. Jednak starsze ciocie usiłują mi narzucić ich własne sposoby. Postanowiłam więc zestawić mój sprawdzony przepis na ciasto na pierogi bez jajka z przepisem cioci spod Kielc, która zawsze dodaje jajko. Nie powiem, wziął mnie "nerw".
Pierogi robię dość rzadko, ale jak już robię, to muszą wyjść pyszne. Nawet nie chodzi o farsz, bo podstawą jest ciasto na pierogi i zawsze robiłam je ze sprawdzonego przepisu. Oczywiście dochodziłam do perfekcji metodą prób i błędów. Ciasto na pierogi robiłam z mąki, gorącej wody, masła i soli. Jednak ciocia Bogusia była w szoku, że nie dodaję jajka do ciasta na pierogi. Postanowiłam sprawdzić, czy rzeczywiście jest to taka duża różnica, jak mówiła ciocia. No i jest.
Ciasto na pierogi z jajkiem wprawiło mnie niemal w szewską pasję. Nie chcę mówić, że rzucałam wałkiem po mieszkaniu, lecz naprawdę - po pierwszej partii ciasta miałam dość gotowania na cały tydzień. Na pół kilograma mąki typu 500 (taki zawsze mi się sprawdzał najlepiej) dodałam 250 ml gorącej wody, łyżkę masła i pół łyżeczki drobnej soli. No i jajko - swojskie od pani Hani. I zagniotłam, jak Bozia przykazała, na gładkie i elastyczne ciasto. Tylko spójrzcie, jak kleiło się do wałka.
Nie mogę powiedzieć, że z takiego ciasta pierogi nie wyszły smaczne. Wyszły i to naprawdę dobre, ale ciasto kleiło się do wałka i stolnicy mimo podsypywania mąką. Cóż ciociu Bogusiu, niestety chyba zostanę przy swoim przepisie...
Od razu mówię - dla mnie ciasto na pierogi musi być cienkie, najlepiej tak cienkie jak na kołduny litewskie, Lubię, jak spod ciasta widać farsz, tak mnie nauczyła babcia. I moje ciasto na pierogi właśnie takie wyszło. Nie dodawałam jajka, ciasto współpracowało z wałkiem i stolnicą niczym Prokop i Wellman i pierożki wyszły prima sort. Proporcje na ciasto były takie same, jak wyżej, tyle że bez jajka. 500 g mąki typu 500, szklanka gorącej wody, łyżka masła i sól.
Z farszem poszłam trochę na łatwiznę. Miałam pod ręką pieczarki, cebulę oraz kaszę gryczaną. Do piwnicy zeszłam po kapustę kiszoną i całość podsmażyłam na patelni. Najpierw oczywiście ugotowałam kaszę (moim zdaniem najlepsza jest gryczana biała). Później udusiłam pieczarki z cebulą, dodałam posiekaną kiszoną kapustę oraz kaszę. Rodzice się zajadali tak, że serce rosło.