Skusiła się na "fajne promocje". Do akcji wkroczyła kierowniczka sklepu. "Ciekawe, ile osób się nacięło"

Wiele osób szuka oszczędności. Promocje w sklepach cieszą się więc dużą popularnością. Zdarza się jednak tak, że przy kasie cena okazuje się już znacznie mniej atrakcyjna. Podobna sytuacja spotkała jedną z mieszkanek Piaseczna w Biedronce. Interweniowała kierowniczka.

Niemiłe zaskoczenie przy kasie - spotyka nas to bardzo często. Niektórzy sprawę przemilczą i zapłacą wyższą kwotę, inni zaś domagają się sprawiedliwości. Czytelniczka "Faktu" postanowiła wybrać tę drugą opcję. 

Zobacz wideo Andziaks nazwana "królową konsumpcjonizmu". Zdradziła nam, jaką ma najdroższą rzecz w szafie

Chciała zapłacić za zakupy w Biedronce. Przy kasie okazało się, że cena jest wyższa 

Mieszkanka Piaseczna poszła do Biedronki po zakupy. Widząc promocję jeden plus jeden na pieluchy, postanowiła kupić dwie paczki. Na własnej skórze przekonała się już, że markety potrafią robić tak, by na kasie rachunek był wyższy niż powinien, więc zawsze dokładnie liczy, ile wynoszą produkty w jej koszyku. 

Skusiłam się na fajne promocje 1 + 1 gratis. Wzięłam bób, serki i pieluchy

- poinformowała. 

Przy kasie zauważyła jednak, że druga paczka pieluch wcale nie jest darmowa.  

Okazało się, że muszę zapłacić za opakowanie pieluch plus 50 proc. za drugi produkt, czyli w sumie 16 zł więcej. Zwróciłam uwagę kasjerce, że nie taka promocja była na półce. Interweniowała kierowniczka sklepu 

- czytamy. 

Interweniowała kierowniczka sklepu. Klientka kupiła pieluchy z rabatem 

Po rozmowie z kierowniczką sklepu okazało się, że promocja na pieluchy obowiązywała tylko 1 lipca. Niewielki dopisek o tym informujący rzeczywiście znajdował się na promocyjnej kartce. Problem jednak w tym, że wisiała ona przy produkcie jeszcze 3 lipca o godz. 18:00. Pracownicy nie zdjęli jej na czas.  

Pani kierownik bardzo ładnie się zachowała, bo zrobiła mi zwrot za pieluchy i sprzedała "1 + 1 gratis". Gdybym jednak nie zauważyła różnicy, płaciłabym więcej. Ciekawe, ile osób się nacięło... 

- czytamy. 

Starszy menedżer sprzedaży w sieci Biedronka Paweł Nastula, który jest odpowiedzialny za markety w Piasecznie, poinformował, że "w przypadku zgłoszonej sprawy, która miała miejsce w sklepie przy ul. Julianowskiej 35 w Piasecznie, doszło do nieumyślnego niedopatrzenia". Pracownikom przypomniano z kolei o konieczności weryfikacji promocji. 

Więcej o: