Nie brakuje w Polsce miłośników sezonowych owoców. Wiśnie i czereśnie pojawiają się w naszych ogrodach i na straganach w czerwcu, a znikają na przełomie sierpnia i września. Warto wykorzystać ten czas na pieczenie pysznych ciast i robienie przetworów na zimę: dżemów, konfitur czy kompotów. Większość przepisów wymaga, by najpierw pozbyć się pestek. Jak to zrobić, jeśli pod ręką nie ma drylownicy? Nic prostszego!
Oczyszczanie wiśni i czereśni z pestek wydaje się zadaniem żmudnym i czasochłonnym. Proces ten znacznie przyspiesza użycie drylownicy, jednak jej brak wcale nie musi uprzykrzać nam życia. Na przestrzeni lat nasze mamy i babcie opanowały do perfekcji drylowanie bez zbędnych narzędzi. Najprostszy sposób zakłada wykorzystanie noża. Wystarczy, że przyciśniesz nim owoce do deski płaską stroną, a pestki same wyskoczą.
Polecamy też metodę z wykałaczką i szklaną butelką. Umieść wiśnię lub czereśnię na wylocie szyjki, wbij w nią wąską pałeczkę, po czym wypchnij pestkę do butelki. W ten sposób szybko i sprawnie wydrylujesz owoce, nie brudząc przy tym kuchni. Genialne, prawda?
Nie radzimy jeść owoców razem z pestkami. Pomijając fakt, że mogą nam zwyczajnie utknąć w przełyku, twarde cząstki wiśni i czereśni zawierają w sobie amigdalinę, czyli substancję, która rozkłada się na trujący cyjanowodór. To właśnie ona odpowiada za gorzki i nieprzyjemny posmak. Cyjanowodór może doprowadzić do silnego zatrucia organizmu.
Choć spożycie jednej lub dwóch pestek nie powinno nam zaszkodzić, to zjedzenie ich w większej ilości często wywołuje nieprzyjemne dolegliwości, takie jak: zaburzenia oddychania, podwyższenie ciśnienia i przyspieszenie akcji serca. W skrajnych przypadkach może się to skończyć uszkodzeniem układu nerwowego lub niewydolnością nerek. Dotyczy to nie tylko pestek wiśni i czereśni, lecz także śliwek, brzoskwiń i moreli. Jeśli masz ochotę, to zagłosuj w naszej sondzie, która znajduje się poniżej.