Byłam zdziwiona, kiedy moja koleżanka powiedziała mi, że nie pamięta przekąsek ze szkolnych zabaw choinkowych. Przecież oprócz tańców i szaleństw z rówieśnikami najważniejsze były te wszystkie smakołyki, które w prowizorycznym sklepiku sprzedawała pani katechetka. Oczywiście był też poczęstunek na stołówce i tam był serwowany prawdziwy przysmak. Były pyszne kanapki z bułki poznańskiej z jajkiem i szczypiorkiem (w domu tak nie smakowały), był także barszczyk z pasztecikiem i ona - królowa dziecięcych marzeń, pani choinkowych wygłupów - chałka w jajku.
Niby nic takiego, ale tego smaku nie da się zapomnieć. Mięciutka, lekko słodka bułeczka usmażona w rozmąconym jajku z dowolnymi dodatkami. Można było wybrać biały serek, dżem lub owoce (ja oczywiście specjalnie prosiłam o sól). Długo zastanawiałam się, co było w nich takiego niesamowitego. Po dwudziestu latach powiedziała mi to ciocia, która wtedy gotowała na stołówce (ta sama, od której mam przepis na te bułeczki). Chodziło o połączenie jajek i maślanki. Dzięki temu choinkowe chałki były takie pyszne.
Składniki: