Mięso z kurczaka to jeden z najpopularniejszych wyborów na całym świecie. Jest lekkostrawny, bogaty w białko i wszechstronny w kuchni. Jednak nie każdy filet drobiowy jest równie wartościowy. W ostatnich latach coraz częściej mówi się o zjawisku tzw. białych włókien, które pojawiają się na powierzchni. Powinniśmy na to zwrócić uwagę nie tylko ze względu na estetykę. Taki wygląd to efekt hodowli nastawionej na zysk, dlatego warto wiedzieć, co tak naprawdę wkładamy do koszyka i na talerz.
Zepsuty lub nieświeży kurczak ma specyficzny, kwaśny lub nieprzyjemny zapach, który trudno pomylić z czymkolwiek innym. Ale są też mniej oczywiste sygnały. Kolor mięsa powinien być jasnoróżowy, jednolity, bez plam czy siwego odcienia. Zbyt jasne lub sine fragmenty mogą świadczyć o rozpoczętym procesie psucia. Śliska lub lepiąca się powierzchnia to kolejna czerwona flaga. Świeże filety są elastyczne i lekko wilgotne, ale nie nieprzyjemne pod palcem.
Warto też przyjrzeć się opakowaniu - jeśli znajduje się w nim nadmiar płynu, może to oznaczać, że mięso leżało zbyt długo lub było wcześniej mrożone i rozmrażane. Wszystkie te objawy świadczą o tym, że może być nie tylko nieświeży, lecz także potencjalnie niebezpieczny dla zdrowia.
Nie każdy kawałek świeżego mięsa jest wart zakupu. Jeśli zauważysz na piersi z kurczaka białe, wyraźne pasma - przypominające cienkie nitki lub rozstępy - to znak tzw. syndromu białych włókien. To efekt przyspieszonego wzrostu zwierząt. Oznacza to, że mięśnie nie nadążają z rozwojem, a w ich miejsce powstaje tłuszcz i tkanka włóknista. Chociaż nie jest szkodliwe dla zdrowia, ma niższą wartość odżywczą, ponieważ zawiera mniej białka, a więcej tłuszczu. Do tego często jest twardsze, bardziej suche i mniej smaczne.