Na osaka można trafić w liściastych zagajnikach, przy brzozach i osikach, czasem też w mieszanych lasach. Rośnie na skraju ścieżek, często w miejscach, gdzie ziemia jest wilgotna, ale nie podmokła. Choć jego nazwa brzmi zagadkowo i nieczęsto się ją słyszy, większość z nas zna tego grzyba bardzo dobrze. W koszykach ląduje niemal każdego roku, a jego widok budzi radość wśród miłośników leśnych wypraw. Ma w sobie coś, co łączy tradycję, zapach jesieni i smak dzieciństwa.
Osak to potoczne określenie grzyba, który w atlasach widnieje jako koźlarz czerwony. Skąd wzięła się ta nietypowa nazwa? Prawdopodobnie od osiki, pod którą ten gatunek wyjątkowo chętnie rośnie. Dlatego jego kapelusz często przybiera rudy lub ceglasty odcień, jakby przesiąkł barwami jesiennych liści.
Koźlarz czerwony to jeden z najbardziej rozpoznawalnych grzybów w polskich lasach. Ma kapelusz o średnicy od kilku do nawet piętnastu centymetrów, matową skórkę i szary, delikatnie prążkowany trzon. Po przekrojeniu miąższ stopniowo ciemnieje, przybierając niebieskoszary odcień, co jest cechą charakterystyczną tego gatunku.
Osak ma delikatny, lekko orzechowy smak z subtelnym aromatem lasu. Nic dziwnego, że uchodzi za prawdziwy rarytas. Sięgają po niego zarówno doświadczeni grzybiarze, jak i amatorzy jesiennych spacerów z koszykiem.
Osak w kuchni daje ogromne pole do popisu. Świetnie sprawdza się smażony, duszony lub zapiekany. Najprostszy sposób to oczywiście klasyka: świeże, pokrojone w plastry kapelusze na patelni z masłem, natką pietruszki i odrobiną soli. Kiedy grzyby zaczynają się rumienić, aromat roznosi się po całym domu.
Koźlarze można też z powodzeniem marynować. Ich miąższ zachowuje jędrność, a lekko kwaskowa zalewa podkreśla smak. Warto wybierać młode, twarde okazy, które nie rozpadną się podczas gotowania. Z kolei suszenie to sposób, który pozwala zatrzymać ich zapach na dłużej. Po zmieleniu tworzą aromatyczny proszek, idealny do sosów i zup.
W polskiej kuchni osaki często trafiają też do pierogów, farszów i bigosów. Świetnie łączą się z cebulą, czosnkiem i śmietaną. Niektórzy podkręcają ich smak gałką muszkatołową lub tymiankiem, inni stawiają na prostotę. W każdej wersji zachwycają naturalnym aromatem i delikatnością, której trudno się oprzeć.
Grzybiarze mówią, że osak najlepiej smakuje wtedy, kiedy samemu się go znalazło. I może coś w tym jest. Bo nic nie cieszy bardziej niż smażony na maśle okaz, który jeszcze kilka godzin temu rósł w cieniu osiki. A Ty? Jak najchętniej przyrządzasz osaka? Zapraszamy do udziału w sondzie oraz do komentowania.
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!