Jeśli ogórki kiszone zostały prawidłowo przygotowane i pojawił się na nich biały nalot - tym lepiej. To nic innego jak bakterie kwasu mlekowego, czyli probiotyk, który ułatwia trawienie, usprawnia pracę jelit, uszczelnia błonę śluzową jelit i wzmacnia odporność.
Białawy osad na skórce tych warzyw to nie to samo, co kożuch w słoiku. Ten oznacza, że ogórki były źle nawożone albo nieprawidłowo ukiszone (proces fermentacji się nie udał) i że rozwinęły się bakterie gnilne oraz drożdże.
Ogółem, jeśli ogórki są twarde, mają przyjemny zapach i białawy nalot, a słoik po otwarciu lekko musuje - są bardzo zdrowe i nadają się do jedzenia. Te miękkie, o "dziwnym" zapachu i z kożuchem lub pleśnią na powierzchni zalewy należy wyrzucić.
Ogórki kiszone warto włączyć do codziennej diety, bo ich jedzenie daje szereg korzyści. W 97 proc. składają się z wody, ale to - zwłaszcza w upał - ich zaleta, bo Polacy wciąż piją jej za mało. Kiszonki to więc dodatkowa porcja nawodnienia.
Oprócz tego zawierają one sporo błonnika, który usprawnia metabolizm, zapobiega zaparciom, cukrzycy i nadwadze, a do tego chroni przed nowotworami układu pokarmowego oraz wspiera układ krążenia.
Dietetyczka Hanna Stolińska-Fiedorowicz wspomina, że w ogórkach kiszonych jest też sporo witaminy K i potas, który może działać moczopędnie. Do tego mają bardzo mało kalorii, więc można się nimi objadać właściwie bez konsekwencji dla wagi.