Do produkcji piwa wykorzystują... deszczówkę. Skoro woda spada z nieba, to dlaczego jej nie użyć?

W ostatnich latach panuje coraz większy popyt na piwa kraftowe, które produkowane są przez małe lokalne browary. Jeden z małych holenderskich browarów wpadł na pomysł, jak jednocześnie przyciągnąć uwagę klientów i zadbać o planetę. Jak? Produkując piwo z deszczówki.

Piwo na deszczówce

Rainbeer, czyli piwo deszczowe, to inicjatywa grupy mieszkańców Amsterdamu. Do założenia browaru zainspirowała ich holenderska firma Amsterdam Rainproof, która namawia do umieszczania na dachach zbiorników na deszczówkę i wykorzystywania jej do codziennych czynności. Skoro woda spada z nieba, to dlaczego jej nie użyć?

 

Właściciele Rainbeer postawili taki zbiornik na swoim dachu. Jest podłączony do kadzi wewnątrz budynku, do której spływa oczyszczona i przefiltrowana deszczówka. Pomysł sprawdza się także zimą, gdy pada śnieg. Jest on bowiem roztapiany i, po oczyszczeniu, trafia do produkcji piwa.

Rainbeer w walce ze zmianą klimatu

 To znakomity sposób na wykorzystanie surowców bez ponoszenia dodatkowych kosztów. Rainbeer swoją działalnością zwraca również uwagę na zmiany klimatyczne odpowiedzialne za coraz bardziej intensywne ulewy na terenie Holandii

Miasto nie jest w stanie poradzić sobie z coraz to silniejszymi ulewami. Łapiemy wodę deszczową i wytwarzamy piwo

- pisze Rainbeer na swoim profilu na Facebooku.

 

Firma współpracuje z partnerami i tworzy sześć rodzajów piw. Każde z nich pochodzi z innego miasta, a więc z innej deszczówki. Można je kupić lokalnie. Właściciele pracują też nad dystrybucją przez internet.

Co myślicie o piwie na deszczówce? Czy takie inicjatywy mogłyby sprawdzić się również w Polsce?

Zobacz również:

Nalewasz piwo w ten sposób? Przez to masz wzdęcia. Ekspert tłumaczy, jak robić to dobrze

"Wracam ze spaceru po lesie z dziećmi z kilkoma flaszkami po wódce w kieszeni". Inicjatorka akcji "Małpki z lasu" o tym, jak dawać śmieciom nowe życie

Zamiast nad morze, do Warki albo Krakowa. I wcale nie na piwo ani do zamku!

Więcej o:
Copyright © Agora SA