W ostatnim czasie internet obiegły relacje na profilu instagramowym sopockiej restauracji Cały Gaweł, które wzbudziły spore zamieszanie. Opublikowała bowiem swoją korespondencję z blogerami, którzy zaproponowali jej wymianę na zasadzie barteru, czyli usługa za usługę. W zamian za relację z pobytu w restauracji i jej polecenie, chcieliby zjeść za darmo posiłek.
Restauracja podzieliła się na Instagramie rozbudowaną relacją odnośnie do takich właśnie propozycji. Okazuje się, że to nie są pojedyncze przypadki, bo otrzymała sporą liczbę zapytań o taki barter. Co ciekawe, wymagania bywają dość konkretne, na przykład danie z napojem dla dwóch osób czy pełny obiad dla kilku znajomych.
Zarówno profil restauracji na Instagramie, jak i internet zalała fala krytyki wobec blogerów, którzy chcą skorzystać z darmowej wymiany. Wiele osób w dość bezpośredni sposób odniosło się do sytuacji, nazywając ją żenującą, a influencerów ignorantami. Inni z kolei wykorzystali moment, by (w dość humorystyczny sposób) zarekomendować wizytę w tej restauracji. Komentarze te pokazali na zapisanym instastory na swoim profilu.
Macie pyszne jedzenie. Nie jestem blogerką. Warto za nie zapłacić!
- napisała jedna z zadowolonych klientek Cały Gaweł.
Dzień dobry, nie jestem blogerką. Czy jak będę w Sopocie, czyli obowiązkowo zjem do syta u Was, mogę wrzucić na instastory zdjęcie najlepszego jedzenia w Polsce - bez żadnych korzyści majątkowych? Mało tego... Ja zapłacę za te dania!
- zaproponowała kolejna.
W odpowiedzi na szum, jaki zrobił się po opublikowaniu relacji, restauracja postanowiła wyjaśnić, że celem nie była nagonka na blogerów ani na taki sposób współpracy. Zwróciła uwagę na to, że takie relacje na Instagramie z góry zakładają dobrą ocenę mimo, że doświadczenie wcale nie musi takie być. Podkreśliła też, że inni - rzetelni - influencerzy mogą tracić przez taką sytuację.
Dziękujemy bardzo za dyskusję „insta barter”. Spontanicznie wrzucone screeny trochę namieszały. Wspominane zapytania o darmowy „obiad + napój” lub „Aperol Spritz do woli”, bierzemy ZE ŚMIECHEM I DYSTANSEM (...).1. Rozchodzi się o brak o obiektywizmu (bo jak z góry można obiecać POLECENIE knajpy za posiłek, nie będąc w niej wcześniej?) (...)2. Szkoda rzetelnych, pracowitych i uczciwych blogerów (...), którzy mogą tracić na wartościowych współpracach przez pokazaną falę głupoty i branie Wszystkich do jednego worka.3. Współprace internetowe nie są niczym złym. Tak działa marketing.
O ile nie zamierzamy oceniać tej formy marketingu, o tyle nasuwa się pytanie: czy w przypadku takich influencerów, oferowana reklama jest rzetelną relacją z pobytu, czy nastawioną na zachwalanie? Mamy nadzieję, że odpowiedzią jest pierwsza opcja, bo stracić może zarówno bloger, jak i knajpa.
Zobacz również:
Pierwsza na świecie restauracja, która powstała w... więzieniu. "Błędy mogą zamienić się w szanse"
Do produkcji piwa wykorzystują... deszczówkę. Skoro woda spada z nieba, to dlaczego jej nie użyć?