Wyrabiane by pomagać biednym, dziś to symbol miasta. Dlaczego 11 listopada Poznań stoi rogalami?

Te kaloryczne wypieki od ponad wieku 11 listopada goszczą w poznańskich cukierniach i na straganach. Dlaczego rogalami świętomarcińskimi zachwyca się cała Polska? Co ma imitować ich kształt? Czy domowa produkcja jest pracochłonna? Sprawdźcie sami.

Francuzi są dumni z szampana, Brytyjczycy chwalą się cheddarem, a Włosi szynką parmeńską. Polacy nie są gorsi! Pełno u nas wyjątkowych przysmaków, którymi może zachwycać się cała Europa. Mapa Smaków Polski to nowy cykl artykułów, w których będziemy pokazywać wam wyjątkowe produkty wyrabiane u nas oraz ludzi, którzy zajmują się ich wytwarzaniem. Zapraszamy do stołu w co drugi czwartek o godzinie 19 na Gazeta.pl. Smacznego!

11 listopada to data ważna dla Polaków. W końcu tego dnia ponad sto lat temu odzyskaliśmy niepodległość. Jednak z tą datą łączy się jeszcze jedno święto - Dzień Świętego Marcina. Sposób jego obchodów wcale nie dziwi, ponieważ jesteśmy narodem, który uwielbia dobrze zjeść. A co zjeść? Rogale świętomarcińskie, zwane marcińskimi, oczywiście. Smakołyki te towarzyszą obchodom 11 listopada w Poznaniu, a sława - nie tylko wśród polskich smakoszy - powoli je wyprzedza.

11 listopada Poznań stoi rogalami

Podczas Święta Niepodległości na ulicach Poznania robi się tłoczno. Zarówno cukiernie, jak i przydrożne stragany przyciągają tłumy. Po co stoją te kolejki? Po rogale świętomarcińskie. Poznaniacy nie potrafią wyobrazić sobie tego ważnego dnia bez pysznych wypieków z aromatycznym nadzieniem z białego maku, biszkoptów i bakalii. Skąd ta tradycja?

 

Rogale jako symbol podkowy

Kształt rogali jest nieprzypadkowy. Najstarsza wzmianka o tych wypiekach wywodzi się z czasów pogańskich. Podczas corocznego jesiennego święta zwykło się składać bogom ofiary z wołów albo ciasta, którego kształt przypominał bawole rogi. Inna, bardziej współczesna legenda głosi, że gdy święty Marcin odwiedzał wiernych na swoim koniu, zgubił podkowę. Podniósł ją pewien cukiernik, który postanowił zrobić ciastka na kształt podkowy i rozdał je biednym.

I tak docieramy do czasów bliższych naszym, a konkretnie do roku 1891. Wtedy to bowiem, według przekazów, proboszcz Parafii świętego Marcina, Jan Lewicki, zaapelował do wiernych, by tak jak patron kościoła, wspomagali najbiedniejszych. W odniesieniu do przypowieści o świętym Marcinie ksiądz Lewicki zaproponował, by bogatsi mieszkańcy kupowali rogale i oddawali je potrzebującym. Podczas tej mszy świętej w kościele obecny był Józef Melzer, cukiernik, któremu udało się potem przekonać przełożonego, by zacząć wypiekać rogale. W ich ślady poszły inne cukiernie. W ten sposób rogale świętomarcińskie trafiły do kanonu tradycyjnych, regionalnych wypieków wielkopolskich i produkowane są po dziś dzień.

Gdzie szukać oryginalnych wypieków?

Rogale świętomarcińskie można kupić szczególnie podczas listopadowego święta, choć i w innych miesiącach są wyrabiane przez wiele poznańskich cukierni. Wypieki te są bardzo ważne dla Wielkopolan, ale zyskały również uznanie poza granicami kraju. W 2008 roku zostały uhonorowane przez UE chronionym oznaczeniem geograficznym. Wypieki oznaczone niebieskim słoneczkiem z żółtą ramką wewnątrz, przygotowywane są w najwyższym standardzie zgodnym z tradycyjną recepturą. Dodatkowo jedynie te lokale, które posiadają certyfikat przyznany przez Kapitułę Poznańskiego Tradycyjnego Rogala Świętomarcińskiego, mogą produkować oryginalne rogale świętomarcińskie. Obecnie jest ich ponad sto, więc nie musicie się obawiać, że będziecie musieli obejść się smakiem.

Cukiernie, w których można dostać rogale świętomarcińskie wyrabiane według tradycyjnej, oryginalnej receptury, znajdziecie tu: Rogale świętomarcińskie z certyfikatami od  104 cukierni. "Rogal to dzieło, więc trzeba uważać na falsyfikaty". Jest tu lista wszystkich 104 lokali. Mieszkacie poza Poznaniem? Nic straconego, bo te wyjątkowe wypieki można dostać także w dyskontach i marketach, choć nie obiecuję, że będą oryginalne (jak wyżej - warto szukać niebiesko-żółtego oznaczenia unijnego). Jak powiedziała moja redakcyjna koleżanka:

Kto choć raz ich spróbował, ten wie, że nie ma lepszych rogali świętomarcińskich od tych prosto z tradycyjnych cukierni w Poznaniu. Choć w listopadzie możemy kupić je w różnych miastach, to odbiegają one smakiem od tych, które możemy dostać na miejscu, w stolicy Wielkopolski

Ale bez obaw - wiele poznańskich cukierni prowadzi również sprzedaż wysyłkową i dołącza klientom potwierdzenie uzyskania certyfikatu. Najlepsze są oczywiście te świeże, ale jak się nie ma, co się lubi... Średnia cena za kilogram wypieku to 44 złote, co daje około 11 złotych za sztukę w zależności od wagi danego rogala. Można by pomyśleć, że to sporo jak na ciastko, ale to przecież nie byle jaki wypiek, bowiem...

... jeden rogal może zastąpić obiad

Jeden rogal jest bardzo kaloryczny (choć osobiście wolę stwierdzenie "sycący"). Ma bowiem około 1000-1200 kalorii, czyli tyle, ile średnio zapewni wam suty obiad wraz z deserem. Ale czy raz do roku nie można sobie pozwolić na taką przyjemność? Mówi się także, że 11 listopada prawdziwy poznaniak musi zjeść więcej niż jednego rogala. Po to, by na cały przyszły rok zapewnić sobie powodzenie.

No dobrze, a skąd ta kaloryczność? Rogale świętomarcińskie to wypieki o wielkości dłoni zrobione z ciasta półfrancuskiego (czyli francuskiego, ale z dodatkiem spulchniaczy, na przykład drożdży). Ich waga waha się pomiędzy 150 a 250 gramami. Trójkątne płaty ciasta pokrywa się nadzieniem przygotowanym na bazie białego maku, bakalii, pokruszonych biszkoptów, a także esencji migdałowej, której rogale zawdzięczają swój charakterystyczny aromat, po czym zawija na kształt rogali. Z wierzchu ciastka oblane są lukrem i posypane orzechami włoskimi

Dla mnie najważniejsze w rogalu świętomarcińskim jest nadzienie, którego powinno być dużo. Pamiętam, że jako dziecko wspólnie z rodzicami jechaliśmy na ulicę Świętego Marcina w Poznaniu, gdzie można było kupić zdecydowanie najlepsze rogale w mieście. Kolejki nie miały końca, ale naprawdę warto było czekać

- wspomina znajoma poznanianka. 

Patrząc na to, ile dobra mieszczą w sobie rogale świętomarcińskie, trudno uwierzyć w stereotyp, że poznaniacy są skąpi. Zobaczcie, jak robi się te wyjątkowe smakołyki i za co jeszcze doceniono Poznań za granicą.

Zobacz wideo

Ponad pół tony rogali rocznie

Tradycyjnie na ulicy Święty Marcin, przy której znajduje się kościół, którym kiedyś zarządzał ksiądz Jan Lewicki, co roku 11 listopada odbywa się festyn "Imieniny ulicy" oraz pochód w kierunku Zamku Cesarskiego, gdzie święty (wybrany w castingu) odbiera od prezydenta Poznania klucze do miasta. Tego dnia sprzedaje się najwięcej rogali świętomarcińskich. Według niektórych źródeł sprzedaż z 11 listopada wynosi połowę sprzedaży z całego roku. Szacuje się, że w tym roku cukiernie wyprodukują aż 600 ton, czyli około 2,4 miliona rogali na samo województwo wielkopolskie. Widać zatem, jak silna jest tradycja jedzenia tych smakołyków.

Obchody Imienin ulicy w 2006 roku. Ówczesny Prezydent miasta częstuje poznaniaków rogalem świętomarcinskim. Fot. Tomasz Kamiński / Agencja GazetaObchody Imienin ulicy w 2006 roku. Ówczesny Prezydent miasta częstuje poznaniaków rogalem świętomarcinskim. Fot. Tomasz Kamiński / Agencja Gazeta Obchody Imienin ulicy w 2006 roku. Ówczesny Prezydent miasta częstuje poznaniaków rogalem świętomarcinskim. Fot. Tomasz Kamiński / Agencja Wyborcza.pl

Jak zrobić rogale świętomarcińskie w domu?

Choć słynne rogale najczęściej kupuje się w cukierniach, można je także zrobić samodzielnie. Cały proces wymaga sporo pracy i cierpliwości, ale naprawdę nie jest skomplikowany. Efekt rekompensuje zaś wszystkie niedogodności - słowo! Jak zabrać się za przyrządzanie rogali świętomarcińskich? Cały przepis poniżej.

Rogale świętomarcińskie - przepis

Składniki (na 15 sztuk):

Masa makowa biała 1,35 kg:

  • 250 g białego maku
  • 300 g okruchów biszkoptowych
  • 1 szklanka cukru
  • 120 g orzechów
  • 120 g rodzynek
  • 400 g margaryny
  • 10 ml esencji migdałowej
  • 120 g kandyzowanej skórki pomarańczowej

Ciasto:

  • 4,5 szklanki mąki pszennej typ 500
  • 2 jajka
  • 1/2 kostki drożdży
  • 1/2 szklanki cukru
  • 1 szklanka ciepłego mleka
  • 1/2 szklanki oleju
  • 2 płaskie łyżeczki soli
  • 300 g francuskiej margaryny

Sposób przygotowania:

Masa makowa: Wypłukany mak zaparzamy (zalewamy wrzątkiem i gotujemy przez 3 minuty często mieszając), po czym odstawiamy na około godzinę. Bardzo dokładnie odsączamy mak i przepuszczamy dwukrotnie przez maszynkę. Zmielony mak przekładamy do garnka, dodajemy cukier, margarynę i przesmażamy wszystkie składniki na niewielkim ogniu, stale mieszając. Ważne, by uważać, aby mak się nie przypalił. Następnie do ciepłej masy dodajemy rodzynki, orzechy oraz esencję migdałową, skórkę pomarańczową i całość mieszamy. Gotową masę przykrywamy i odstawiamy w chłodne miejsce do wystygnięcia.

Ciasto: Do przesianej mąki dodajemy rozpuszczone drożdże w mleku, cukier, jaja oraz sól. Składniki lekko mieszamy i wyrabiamy na jednolitą sprężystą masę. Pod koniec wyrabiania dodajemy olej, łączymy z ciastem i jeszcze chwilę wyrabiamy. Nie może to trwać za długo, bo ciasto powinno zostać lekko lepiące i chłodne. Następnie należy uformować je w prostokąt, przykryć folią i schłodzić w lodówce. Schłodzone ciasto ponownie przekładamy na stolnicę i ponownie rozwałkowujemy je na prostokąt. Margarynę rozsmarowujemy równomiernie na cieście w 2/3 części, a następnie ciasto składamy na trzy części (cały proces powtarzamy trzy razy). Po zakończeniu ciasto wkładamy do lodówki na 5 - 10 godzin.

Następnie przecinamy wzdłuż dłuższego boku na dwie części. Każdy powstały w ten sposób pasek należy pokroić na trójkąty. Rozsmarowujemy nadzienie na cieście i zwijamy rogaliki, zaczynając od podstawy. Wkładamy rogale na blasze i zostawiamy do wyrośnięcia, aż podwoją objętość. Rozgrzewamy piekarnik do 180 stopni Celsjusza, wyrośnięte rogale smarujemy jajkiem i pieczemy około 20 minut, aż się ładnie zrumienią. Ciepłe lukrujemy i posypujemy orzechami włoskimi.

Przepis pochodzi z Magazynu Kuchnia.

***

Poprzednie odcinki naszego cyklu "Mapa Smaków Polski" znajdziecie tutaj:

Więcej o:
Copyright © Agora SA