Słyną z lekko słodkiego smaku i niesamowitej chrupkości. "Były tu od zawsze" - mówią najstarsi mieszkańcy Kalisza

Aleksandra Rutkowska
Choć wyglądają podobnie, tak naprawdę każdy jest inny. Wszystko dzięki temu, że producenci z należytą dbałością wytwarzają je ręcznie. Dlaczego andruty stały się symbolem Kalisza? Zapraszamy do lektury kolejnego odcinka Mapy Smaków Polski.

Francuzi są dumni z szampana, Brytyjczycy chwalą się cheddarem, a Włosi szynką parmeńską. Polacy nie są gorsi! Pełno u nas wyjątkowych przysmaków, którymi może zachwycać się cała Europa. Mapa Smaków Polski to nowy cykl artykułów, w których będziemy pokazywać wam wyjątkowe produkty wyrabiane u nas oraz ludzi, którzy zajmują się ich wytwarzaniem. Zapraszamy do stołu w co drugi czwartek o godzinie 19 na Gazeta.pl. Smacznego!

Tradycja ich wyrobu sięga wielu wieków wstecz. Trudno jest jednoznacznie określić czas, w którym powstał oryginalny przepis, bowiem obecną formę andrutów kaliskich kształtowało wiele narodowości, które migrowały do Kalisza już od XII wieku. Najpierw byli to Żydzi, a w późniejszych latach również osadnicy z wielu regionów Niemiec, Macedończycy, Rosjanie oraz Ukraińcy.

Nazwa andrutów nawiązuje najprawdopodobniej do niemieckich anblatt'ów, czyli pewnego rodzaju opłatków, choć nieco bliższą wydaje się spolszczenie również niemieckiego określenia "ohne Röte", czyli "bez rumieńca". Mówi się, że andruty wywodzą się od żydowskiej macy. Trudno jednak postawić oba te wyroby obok siebie, bowiem przygotowuje się je z innych składników. Również ich ostateczna forma jest inna - andruty są bardzo cieniutkie i zwykle okrągłe, zaś maca jest nieco grubsza i najczęściej o prostokątnym bądź owalnym kształcie.

W kwestii pochodzenia pewne jest to, że już na przełomie XVIII i XIX wieku Kalisz stał andrutami. Świadczy o tym historia słynnego parku miejskiego. Jak czytamy na stronie Ministerstwa Rolnictwa:

Andruty kaliskie swoją renomę zawdzięczają parkowi miejskiemu, który został założony w 1798 roku. Bardzo szybko stał się miejscem, w którym kaliszanie całymi rodzinami spędzali czas wolny, szczególnie niedziele i święta. Pojawiły się tam stragany i kioski, w których sprzedawano napoje i andruty kaliskie. Stały się one swoistą atrakcją i wizytówką parku.

Zaś najstarsi Kaliszanie z dumą mówią, że andruty "były tu od zawsze". Nic więc dziwnego, że większość z nich chętnie podchrupuje blade opłatki.

Czym właściwie są andruty kaliskie?

Opakowania z tymi cienkimi wafelkami są znane zapewne nie tylko mieszkańcom Kalisza, choć te pochodzące z tego rejonu z pewnością wyróżniają się na tle innych. Słyną z lekko słodkiego smaku i niesamowitej chrupkości. To połyskujące, blade, cieniutkie wypieki o średnicy kilkunastu centymetrów i nierównym brzegu. Nierównym, ponieważ andruty kaliskie od lat wyrabiane są ręcznie, jeden za drugim. To sprawia, że te wafelkowe krążki są jedyne w swoim rodzaju.

Absolutny brak automatyzacji i bezpośredni wpływ cukiernika na przebieg produkcji powoduje, że andrut kaliski jest wytworem specyficznym, jedynym i niepowtarzalnym. Pomimo tego, że wszystkie wypiekane płatki posiadają cechy wspólne to praktycznie każdy z nich jest inny

- czytamy na stronie Zakładu Cukierniczego Urszula Cicha-Kinowska, jednego z dwóch certyfikowanych producentów andrutów kaliskich. Jak się okazuje w obu przypadkach to rodzinny, wielopokoleniowy biznes. 

 

Do produkcji andrutów kaliskich wykorzystuje się specjalne maszynki, które obsługuje się ręcznie. Nazywa się je andruciarkami bądź żelazkami. O tym, skąd taka nazwa powiem za chwilę. W zakładach cukierniczych używa się żelazek z miejscem na przygotowanie kilku andrutów jednocześnie - dzięki temu praca idzie znacznie szybciej, chociaż w dalszym ciągu jest dość mozolna, jeśli przygotowuje się setki czy tysiące opłatków dziennie.

Mistrzowie andruciarze mówią też, że liczba wypiekanych w ciągu dnia wafli różni się, w zależności od pogody: gdy na dworze jest większa wilgoć, ciasto wychodzi nieco rzadsze i andrutów robi się więcej. Także i to czyni andrut kaliski produktem żywym, niepowtarzalnym

- czytamy na portalu Trzy znaki smaku.

Żelazka rozgrzewa się do temperatury 180-220 stopni Celsjusza, a na ich dolną część wylewa po porcji masy. W jej skład wchodzą zaledwie cztery składniki: woda, mąka, odrobina cukru i oleju rzepakowego. Następnie placki z masy dociska się górną częścią maszyny, niejako je "zaprasowując" na cieniutkie, okrągłe opłatki - dlatego andruciarki zwie się także żelazkami. Przez kilkadziesiąt sekund pomiędzy rozgrzanymi powierzchniami, masa rozpływa się, zapieka i zasusza. Gotowe placki mają od 0,8 do 1,5 milimetra grubości i od 15 do 17 centymetrów średnicy.

Tak właśnie powstają andruty - duma Kaliszan. Co ciekawe obaj producenci pakują swoje wyroby w jednakowe opakowania foliowe lub wykonane z kartonu. Widnieje na nich wizerunek trębacza, który znajduje się również w herbie miasta. Okazuje się, że andruty wysyła się także za granicę, do Kaliszan, którzy opuścili kraj, a wciąż chcą pozostać w kontakcie ze smakiem dzieciństwa. 

Jak rozpoznać, czy andruty zostały wykonane w sposób zgodny z tradycją? 

Nie ma się co oszukiwać, niektórzy producenci opłatków a la andruty stosują także metody automatyczne. Dzięki specjalnym maszynom można wyprodukować ich znacznie więcej niż sposobem ręcznym. Tym samym mogą trafić do większej liczby osób. 

W 2009 roku oryginalne andruty kaliskie zostały wpisane na unijną listę produktów z chronionym oznaczeniem geograficznym. Oznacza to, że wyroby, na których opakowaniu widnieje symbol niebieskiego słoneczka z żółtą obwódką wewnątrz, zostały wykonane tradycyjnymi metodami i właśnie na terenie ziemi kaliskiej. Dlatego, jeśli chcecie skosztować prawdziwych andrutów kaliskich, poszukujcie opłatków z takim właśnie znaczkiem na etykiecie.

Warto wspomnieć, że andruty kaliskie otrzymały także inne ważne wyróżnienie. Od 2005 roku znajdują się również na liście produktów tradycyjnych pod patronatem Ministra Gospodarki. 

Są też jednym z bohaterów Szlaku Kulinarnego "Kaliskie Smaki". Skupia on restauracje, piekarnie, hotele i ośrodki agroturystyczne, w których skosztować można tego regionalnego specjału.

Jak jeść andruty kaliskie?

 

Zarówno przed laty, jak i obecnie, opłatki te je się solo, bez niczego. Są znacznie lepszą alternatywą dla mocno solonych czy przesładzanych chrupek i ciastek. Ich delikatnie słodki smak sprawia, że chętnie jedzą je i dzieci, i dorośli. Niekiedy, na wzór starych czasów, podaje się je także jako zakąskę do piwa albo zamiast zwykłych wafelków wbija w porcję lodów w pucharku. Co bardziej kreatywni szefowie kuchni (a także domowi kucharze i kucharki) wykorzystują andruty w wymyślnych potrawach oraz deserach. Niektórzy przekładają je kajmakiem lub kremem czekoladowym na wzór wafli tortowych.

Można także przyrządzić z nich andrutową wersję piszingera. Jak? Zobaczcie nasze wideo, w którym zwykłe wafle wystarczy zastąpić andrutami.

Zobacz wideo

Domowe andruty kaliskie?

Spędziłam sporo czasu na poszukiwaniu przepisu na andruty, które można zrobić we własnym domu. Okazuje się, że nie jest to tak proste zadanie, jak się można spodziewać. Wiele z nich zakłada użycie jajek, których w oryginalnej recepturze nikt nie podaje. Inne są zbyt watowate i miękkie, a w oryginale powinny być przecież chrupiące. Wygląda na to, że aby skosztować prawdziwych andrutów kaliskich, trzeba się po prostu wybrać do Kalisza. Jeśli jednak nie macie w planach wycieczek, producenci prowadzą także sprzedaż wysyłkową. Kupić można zarówno pojedyncze opakowania, jak i całe kartony. Cena pojedynczej paczuszki złożonej z dziesięciu sztuk to mniej więcej trzy złote.

***

Poprzednie odcinki naszego cyklu "Mapa Smaków Polski" znajdziecie tutaj>>

Więcej o:
Copyright © Agora SA