Ben Churchill zwany The Food Illusionist (w wolnym tłumaczeniu: kulinarny iluzjonista) to popularny w social mediach szef kuchni. Jego działania cieszą się dużą popularnością - ma ponad 77 tysięcy obserwujących na Instagramie i 158 tysięcy na Facebooku. Dlaczego? Wpadł na raczej kontrowersyjny jak na kucharza pomysł. Tworzy desery, które zamiast zachęcać, wprowadzają w konsternację. Nikomu bowiem nie przyszłoby do głowy, żeby zanurzyć w nich łyżkę.
Na pierwszy rzut oka na Instagramie Churchilla cała galeria zwyczajnych dań lub produktów. Surowy kurczak w plastikowym opakowaniu, spleśniała pomarańcza, fasolka po bretońsku na toście. Ale zaraz, zaraz! Co tu robi zapełniona popielniczka w towarzystwie łyżeczki albo zmywak z wbitą świeczką urodzinową? Okazuje się, że żadne z dań zaprezentowanych na jego profilu nie jest tym, na co wygląda.
Nietypowy kawałek "tortu" do złudzenia przypomina kuchenny zmywak. W rzeczywistości to dwukolorowy biszkopt na oliwie z cytrynową pianą. Czyż to nie jest dziwnie... wspaniałe? A co z tą popielniczką? Okazuje się, że to także słodki deser.
Jak powstała popielniczkowa panna cotta? To warstwowy deser złożony z waniliowego biszkoptu, masy jak do panna cotty, żelki na bazie wędzonej herbaty lapsang i czekoladowych wypalonych papierosów.
Dalibyście radę tego spróbować?
- pyta pod postem autor dania. A w komentarzach zamiast wyrazów obrzydzenia same zachwyty. Nic dziwnego - jakkolwiek dziwaczna, to jednak prawdziwa kulinarna sztuka.
Churchill tworzy też dania, które wyglądają jak jedzenie, ale niekoniecznie takie, które chcielibyśmy włożyć do ust. To na przykład "spleśniała pomarańcza", którą przygotował z pomarańczowego parfait (mrożonego kremu na bazie jajek), lustrzanej glazury i zabarwionej, pokruszonej bezy udającej pleśń.
Wśród tego typu jedzenia jest też "spleśniały" sernik, gdzie za pleśń robi masa miętowa. Jednak chyba najwięcej emocji wzbudza surowy kurczak. Osoby, które po raz pierwszy odkrywają profil kucharza z pewnością wykrzywiają usta w grymasie obrzydzenia, widząc wbijaną w "mięso" łyżeczkę. Ten deser Churchill stworzył z mlecznej truskawkowej galaretki.
Nie przeczytałem opisu i totalnie spanikowałem
Genialne, ale ja mówię: nie nie nie
To tylko niektóre komentarze pod postem szefa. Przyznajemy - mamy podobne odczucia. Trzeba jednak zwrócić uwagę na to, że przygotowanie takich potraw wymaga dużo doświadczenia i wielkiego talentu, a przede wszystkim odwagi. W końcu, który kucharz chce, żeby na widok jego dań ludzie się krzywili?
Sprawdźcie także sposób na równie imponujący deser - kwiatową galaretkę:
Co sądzicie o deserach Bena Churchilla? Jedlibyście?