Mięso ryb jest zdrowsze - na pewno bardziej niż mięso czerwone. Mimo że zaleca się jedzenie ok. 200-300 g ryb w ciągu tygodnia, w wielu domach wciąż trafia na stoły w zdecydowanie mniejszych ilościach - jeśli w ogóle. A szkoda. O tym, dlaczego warto włączać ryby do diety, przeczytacie w osobnym artykule:
Dziś natomiast skupimy się na rybce znad morza. W domu nie jemy, to chociaż na urlopie nadrobimy, prawda? Jednak i tu w wielu głowach pojawia się wątpliwość. Bo, owszem, ryby z założenia są zdrowe, ale czy te nasze, bałtyckie także? Czy obecność zanieczyszczeń w wodzie sprawia, że zwierzęta wodne stają się szkodliwe dla osób, które je jedzą?
Występowanie zanieczyszczeń we wszystkich elementach środowiska naturalnego jest faktem, a konsekwencją jest ich przenikanie do żywności oraz do organizmu człowieka
- czytamy w oficjalnym komunikacie Morskiego Instytutu Rybackiego - Państwowego Instytutu Badawczego. Jeszcze przed wakacjami, a zatem i przed licznymi wyjazdami nad morze, eksperci postanowili wystosować wspólne stanowisko morskich instytutów badawczych. Powód? Narastające plotki i mity na temat skażenia ryb bałtyckich.
- Kluczową kwestią w kontekście bezpieczeństwa żywności nie jest sam fakt obecności substancji chemicznych, ale ich stężenia, gdyż to stężenie decyduje o tym, czy substancja jest zanieczyszczeniem, czyli czy oddziałuje negatywnie na zdrowie człowieka - zwracają uwagę badacze. Dodają też, że żywność, która trafia do sklepów, na targi i w końcu na nasze talerze, podlega rygorystycznym limitom pod względem stężenia szkodliwych substancji. Cokolwiek więc ląduje pod naszymi widelcami, nie zagraża naszemu zdrowiu. Także bałtyckie ryby.
Prowadzone pomiary wskazują, że stężenia substancji toksycznych w rybach bałtyckich nie przekraczają dopuszczalnych wartości i mogą być spożywane bez ryzyka dla konsumenta
- uspokajają eksperci i dodają:
Dodatkowo należy podkreślić, że ryby są źródłem wielu cennych dla zdrowia ludzi składników, czyli, że korzyści związane z jedzeniem ryb przeważają nad możliwym ryzykiem.
Ale warto wiedzieć, które ryby to te "nasze". Sprawdźcie nasz poradnik:
W przypadku rybki znad morza - takiej w grubej panierce i smażonej na głębokim tłuszczu - większe zainteresowanie powinna wzbudzić właśnie obróbka oraz forma podania, a nie samo mięso. Do tego przecież obowiązkowo frytki lub "opiekane" ziemniaczki, które często i tak wychodzą z gorącego oleju. No i nie zapominajmy o piwku, które też idealnie komponuje się z ciężką i tłustą potrawą, prawda? Ale czy to tak zdrowo?
Zamiast smażonych, wybierzmy te z grilla albo pieczone. Macie możliwość przygotowania bałtyckiej rybki na własną rękę? Można ją przyrządzić na tysiąc sposobów - o niebo lepszych od tych w tłustej panierce:
Zatem zanim zaczniecie zastanawiać się nad zanieczyszczeniem bałtyckich ryb, zróbcie rachunek sumienia. Czy rzeczywiście to "ta chemia, która siedzi w rybach" jest prawdziwym problemem?