Sama nazwa już ciekawi, prawda? Co ma wspólnego Hitler z "szotem energetycznym" stosowanym przez Węgrów? Zacznijmy od początku. Hitlerszalonna to przekąska, którą w czasie II wojny światowej jedli węgierscy żołnierze, a także cywile. To słodki blok wykonany z bardzo gęstego dżemu, najczęściej przyrządzonego na bazie śliwek. Co prawda nie jest pewne, ile owoców faktycznie się tam znajdowało i czy całość była jadalna, jednak - cóż - w czasach wojny nie każdy miał śmiałość narzekać.
Hitlerszalonna na pierwszy rzut oka kojarzy się ze słodką przekąską, którą jada się także dziś. Galaretki w cukrze to dla wielu ulubione słodycze. Uwierzylibyście, że kiedyś służyły jako ważny posiłek dla żołnierzy?
Szalonna to węgierskie słowo określające słoninę. Jak się można domyślić, Hitlerszalonna została tak nazwana ze względu na swoją formę, która po prostu przypominała blok tłuszczu, tyle że o intensywnym kolorze. Wyrób sprzedawano też w bloczkach owiniętych papierem i kroiło na plastry, dokładnie jak słoninę.
Jednak geneza tej nazwy sięga kolejnych kilka dekad wstecz. Mówi się bowiem, że nawiązuje do jedzenia, którym żywiły się wojska węgierskie podczas konfliktów zbrojnych monarchii austro-węgierskiej. A były to kawałki słoniny. Żołnierze określali je jako "słonina cesarza".
Łatwo się więc domyślić, skąd wzięła się Hitlerszalonna. Tą samą nazwą bowiem, ale z innym przedrostkiem, nazywano racje żywnościowe dla żołnierzy węgierskich podczas II wojny światowej. "Cesarza" podmieniono na "Hitlera", ponieważ prowiant był dostarczany właśnie Niemcy. W ten sposób powstała Hitlerszalonna, czyli słonina Hitlera.