Paragony grozy co roku straszą urlopowiczów. Co chwila głośno robi się o kolejnym przypadku, gdzie za obiad dla czteroosobowej rodziny trzeba było zostawić sporą część wypłaty albo o zwykłej przekąsce, której cena zwala z nóg. Pisaliśmy niedawno o gofrach, za które nasza redakcyjna koleżanka zapłaciła prawie 20 złotych za sztukę:
Swoją sytuację opisała ostatnio czytelniczka Hapsa, pani Justyna. Podczas urlopu nad polskim morzem wybrała się do sklepu po świeże bułki i kostkę masła. - Ile to może kosztować? - Zastanawiała się. - Pewnie parę złotych, ale wezmę dwie dyszki - napisała. I dobrze, że uzbroiła się w nieco więcej gotówki.
Najwięcej zapłaciła oczywiście za masło, bo to raczej rzadko spada poniżej 3 zł. W tym sklepie jednak jego cena nieco zaskoczyła, bowiem za ledwo 100 gramów zapłaciła tyle, ile powinna za pełną kostkę, czyli 200 gramów - 3,90 zł. Okazuje się, że to nie było jedyne zdziwienie podczas tych niewielkich zakupów.
Pani Justyna kupiła też sześć zwykłych bułek. Zwykle za taką klasyczną, kajzerkę płaci się kilkadziesiąt groszy, raczej nie więcej niż 50. Ona jednak wydała na nie aż po złotówce za sztukę.
Oniemiałam, gdy usłyszałam, ile mam zapłacić. Kupiłam przecież ledwo kilka bułek i kostkę masła. To nie powinno przekroczyć 6 złotych, a tu taki rachunek. Złotówka za kajzerkę... No kto to widział? Za tyle kasy to się kupuje pięć bułek, a nie jedną.
- napisała rozgoryczona. Co sądzicie o tym paragonie grozy? Faktycznie groźny czy raczej stajecie po stronie sprzedawców? O tym podejściu pisaliśmy niedawno. Zobaczcie, co inni sądzą o wyższych cenach w nadmorskich miejscowościach.