Jajka drożały już na początku roku. Wtedy ich ceny wzrosły o 18-20 proc., czytamy na portalu Rzeczpospolita. Wygląda na to, że znów szykują się podwyżki. Jak wynika z obliczeń Krajowej Izby Producentów Drobiu i Pasz, ceny jaj mogą wzrosnąć o kolejnych 15 proc. Skąd takie prognozy? Podwyżki cen jaj wynikają z kilku czynników.
Pierwszym jest oczywiście pandemia, która spowodowała znaczne utrudnienia w produkcji i to nie tylko w sektorze jajecznym. Dodatkowym problemem są wzrosty kosztów utrzymania przedsiębiorstw. Jak mówiła Barbara Woźniak, pełnomocniczka Zarządu Ferm Woźniak i Prezes spółki Ovotek:
Zwiększające się koszty produkcyjne, tj. energia, materiały budowlane, śmieci, powodują, że bez wzrostu końcowej ceny produktu nie jest możliwa opłacalność biznesu.
Dochodzi również kwestia cen paszy, niezbędnej do wykarmienia zwierząt. W ciągu roku znacznie podrożała kukurydza, bo o aż 35 proc., a także żyto - 25 proc. Producenci odnotowali też rekordowe ceny rzepaku. Kolejnym powodem przewidywanych podwyżek cen jaj jest również ptasia grypa, z którą zmagali się w tym roku hodowcy.
Sama pandemia oraz wprowadzane ograniczenia w możliwości robienia zakupów i funkcjonowania restauracji i hoteli odcisnęły piętno na produkcji jaj. W momencie cofnięcia obostrzeń, zapotrzebowanie ze strony lokali gastronomicznych czy hoteli wróciło do stanu sprzed pandemii. Jednak w wyniku wspomnianych kwestii, hodowcy nie są w stanie nadążyć z produkcją, by temu zapotrzebowaniu sprostać.
Biorąc pod uwagę zapotrzebowanie, jaj jest w tej chwili za mało. Ta sytuacja oraz wzrost cen paszy, paliwa, energii sprawiają, że cena jaj idzie do góry
- wyjaśniała Woźniak.