Więcej podobnych artykułów znajdziecie na stronie głównej Gazeta.pl.
Dorota Zawadzka znana jest przede wszystkim jako Superniania, czyli ekspertka od wychowania dzieci, prowadząca program o tej samej nazwie. Mimo to na jej Twitterze można natrafić na wiele treści o rozmaitej tematyce. Ostatnio postanowiła podzielić się refleksją dotyczącą cen jedzenia w jednym z warszawskich lokali gastronomicznych.
Znajomy podesłał. Warszawskie śniadanie dla jednej osoby. Druga ciastko i kawa. Przegięcie! Kiedyś to obiad dla dwóch osób chyba?
- napisała w tweecie. Na zdjęciu pokazała kwitek z restauracji. Zgodnie z nim za śniadanie dla dwóch osób trzeba było zapłacić 90 zł. Czy można nazwać go paragonem grozy?
Widzimy na nim kilka pozycji. Między innymi dwie kawy za łącznie 21 zł, herbata za 10 (plus dodatkowo płatna cytryna i miód za odpowiednio 0,50 zł i 2 zł) oraz świeżo wyciskany sok pomarańczowy za 15 zł. Za same napoje klient musiał zapłacić niemal 50 zł.
Znajomy Zawadzkiej zamówił także słodkie ciastko za 7,50 zł oraz jajecznicę. Ta pozycja na paragonie wzbudza prawdopodobnie najwięcej emocji. W podstawowej wersji kosztuje 15 zł, a z dodatkami w postaci szynki i cebulki trzeba zapłacić odpowiednio 5 i 3 zł. Dodatkowe jajko to koszt 3,50 zł. Całość? 26,50 zł. Trzeba przyznać, że taka kwota za proste danie z jaj wydaje się dość wysoka. Pamiętajmy jednak, że to cena w stołecznej restauracji, a nie barze mlecznym czy w sklepie, gdzie z produktów przygotowujemy sobie własne danie - takie z pewnością wyszłoby nieporównywalnie taniej.
Na paragonie widać też, że doliczono opłatę za serwis w wysokości 10 proc. od wartości jedzenia, czyli nieco ponad 8 zł. W kolejnym tweecie Superniania zwróciła uwagę na fakt, że zgodnie z polityką restauracji powinno się doliczać tę kwotę za obsługę co najmniej czterech osób, a w tym wypadku mowa o dwóch.
W komentarzach pojawiło się mnóstwo krytycznych wypowiedzi. Użytkownicy Twittera zarzucali znajomemu Zawadzkiej, że nie sprawdził cen przed zamówieniem potraw. Poniżej wybrane komentarze:
Chyba widział ceny w menu przed zamówieniem? Nie rozumiem, skąd zaskoczenie.
Do jakich wniosków ma prowadzić Pani tweet? Że podrożało, jest drogo? No tak. I co w związku z tym? Każdemu zdarza się jeść na mieście, serio, Pani Doroto ;)
Istnieje coś takiego jak Google i można sprawdzić ceny.
Pojawiło się też sporo głosów, w których użytkownicy Twittera sugerowali przygotowanie śniadania na własną rękę, zamiast dziwić się cenom w knajpach. Wiele osób z kolei poparło Supernianię.
A co wy sądzicie o paragonach w knajpach? Może nie tylko warszawskie ceny zaskakują?