Więcej o najnowszych doniesieniach związanych z wojną w Ukrainie przeczytasz na Gazeta.pl.
Podczas gdy przywódcy poszczególnych państw decydują o tym, czy i jakie sankcje nałożyć na Rosję, aby wywrzeć na niej presję, zwykli obywatele szukają własnych sposobów, aby pokazać, że nie zgadzają się z rozpętaną przez Władimira Putina wojną w Ukrainie.
Jednym z pomysłów jest bojkot rosyjskich oraz białoruskich (reżim Łukaszenki wspiera Putina w działaniach zbrojnych) produktów. Zachęca do tego też Izba Gospodarczo Handlowa Rynku Spożywczego, która opublikowała na ten temat wpis na swoim Twitterze. Znajduje się w nim lista, która zawiera kody kreskowe Rosji i Białorusi.
Z tweeta dowiadujemy się, że kody kreskowe towarów wyprodukowanych w Rosji zaczynają się od następujących ciągów cyfr:
Natomiast produkty wyprodukowane w Białorusi mają kody kreskowe, które zaczynają się od cyfr 481.
Izba zaapelowała też, aby:
Część sklepów w Polsce zdecydowała, że wycofa ze sprzedaży produkty rosyjskie i białoruskie. Niektóre w swoich oświadczeniach powoływały się właśnie na wspomniane kody kreskowe. Rossmann poinformował też o produktach polskiego dystrybutora.
(...) w trybie natychmiastowym zdecydowaliśmy o zdjęciu z półek naszych drogerii 74 artykułów wyprodukowanych bezpośrednio w Rosji (decydującym czynnikiem był EAN wskazujący na Rosję jako kraj pochodzenia lub informacja na etykiecie) oraz 101 produktów polskiego dystrybutora (chodzi o markę Natura Siberica, dostarczającą kosmetyki na licencji rosyjskiej spółki Natura Siberica LTD). Ponadto usunęliśmy z drogerii 20 artykułów pochodzących z Białorusi
- czytamy w oświadczeniu na stronie biura prasowego drogerii.
Produkty rosyjskie i białoruskie wycofały też m.in.: Biedronka, Aldi, Carrefour czy Netto.
Serwis bezprawnik.pl zwrócił jednak uwagę, żeby być ostrożnym. "Nie wszystkie firmy należące do rosyjskiego kapitału są w całości rosyjskie. Same marki często są zakorzenione w tradycji innych państw, w których odbywa się produkcja. Rosjanie jedynie zarabiają na ich sukcesie. Tymczasem bojkot "rosyjskich" towarów uderzyłby w produkcję w krajach ich rzeczywistego pochodzenia" - zauważa Rafał Chabasiński, autor tekstu. Jednocześnie zaznacza, że decyzja o bojkocie jest decyzją indywidualną i powinna być podejmowana w zgodzie z własnym sumieniem.
Chabasiński uważa też, że bojkot musiałby odbyć się na szeroką skalę, aby był naprawdę odczuwalny. "Dla Rosji Polska nie jest specjalnie atrakcyjnym rynkiem" - pisze. Pokrywa się to z tym, co znalazło się w oświadczeniach sklepów, które zapowiedziały wycofanie rosyjskich i białoruskich produktów ze swoich półek. Podkreślały, że takich towarów nie mają zbyt wiele.
"Kolejnym krokiem solidarności z Ukrainą jest brak naszej zgody dla obecności rosyjskich i białoruskich produktów w ofercie Biedronki. Nawet jeśli było ich tylko kilkanaście, to uważamy, że tak należy teraz postąpić" - pisali przedstawiciele Biedronki.
Podobną informację przekazał Lidl. "Zdecydowaliśmy (...), że nie będziemy kontynuować sprzedaży produktów pochodzących z Rosji oraz Białorusi, chociaż ich dotychczasowy udział w naszej ofercie był jednostkowy" - powiedziała Aleksandra Robaszkiewicz, Head of Corporate Communications and CSR Lidl Polska serwisowi portalspozywczy.pl.
Z pewnością jednak wycofanie produktów przez popularne sieci handlowe da mocniejszy efekt niż jednostkowe bojkoty samych konsumentów.
Autor tekstu z bezprawnik.pl zasugerował też repolonizację polskich przedsiębiorstw, w tym polskich marek alkoholi. To już się zadziało. Taka informacja pojawiła się w mediach 28 lutego. "Żubrówka, Soplica i Bols w polskich rękach. Maspex wykupił je od rosyjskiej firmy" - pisała "Gazeta Wyborcza".
Grupa Maspex zakupiła spółkę CEDC International, największego importera zagranicznych alkoholi w Polsce. Oprócz kultowych marek polskiej wódki Maspex nabył prawa do dystrybucji w Polsce m.in. Metaxy, Jagermeistera, Campari czy Aperola.
Prace trwały od listopada, a finalna umowa została podpisana jeszcze przed rosyjską inwazją na Ukrainę. "Umowa oznacza, że prawa do marek wódek takich jak Żubrówka, Soplica, Absolwent czy Bols przeszły w ręce polskiego właściciela" - pisze GW. CEDC od 2013 r. była własnością rosyjskiego holdingu Russian Standard.
Trwa rosyjska wojna przeciwko Ukrainie. Są informacje o zniszczonych domach, rannych i zabitych. Potrzeby rosną z godziny na godzinę. Dlatego Gazeta.pl łączy sił z Fundacją Polskie Centrum Pomocy Międzynarodowej (PCPM), by wesprzeć niesienie pomocy humanitarnej Ukrainkom i Ukraińcom. Każdy może przyłączyć się do zbiórki, wpłacając za pośrednictwem Facebooka lub strony pcpm.org.pl/ukraina. Więcej informacji w artykule: