Katarzyna Bosacka opublikowała zdjęcia paragonów z majówki. Ludzie podzieleni. "To krzywdzące"

Dziennikarka Katarzyna Bosacka opublikowała w mediach społecznościowych zdjęcia kilku paragonów od swoich fanów. Zwróciła uwagę na ceny poszczególnych dań, ale podkreśliła też, że wszystko drożeje, więc restauratorzy muszą podwyższać ceny. Jej wpis wywołał mieszane uczucia wśród internautów.

Więcej nowości znajdziesz na stronie głównej Gazeta.pl.

Tak zwane paragony grozy w trakcie sezonu rozgrzewają do czerwoności serwisy internetowe i media społecznościowe. Ich największy wysyp można zaobserwować w wakacje, jednak pierwsze pojawiają się już od majówki. Zdjęcia kilku paragonów od swoich fanów opublikowała w mediach społecznościowych Katarzyna Bosacka. Pierwszy post pojawił się w czasie majówki, drugi zamieściła 6 maja.

Mój ostatni post w którym opublikowałam kilka tzw. „paragonów grozy" wywołał spore kontrowersje. Moim celem jest zawsze informowanie konsumentów, zaktywizowanie ich, ale także zwrócenie uwagi na problem (zjawisko), a nie wywołanie sensacji

- podkreśliła na samym początku wpisu. W dalszej części przyznała, że dostaje wiadomości zarówno od osób, które są zszokowane tym, jak podskoczyły ceny w restauracjach, jak i takich, które przekonują, że w niektórych miejscach ceny wciąż są takie same jak przed rokiem. Do wpisu dołączyła zdjęcia rachunków z kilku restauracji. Widzimy wśród nich m.in. paragon na 51,78 zł za trzy ciastka z "przydrożnej cukierni".

"Ja myślałam, że to żart, jak dostałam ten rachunek. Nie było żadnych cen przy produktach, więc się skusiłam" - Katarzyna Bosacka cytuje osobę, od której dostała zdjęcie paragonu. Jest również paragon na prawie 140 zł za dwie sztuki halibuta i frytki czy na prawie 300 zł za dwa żurki, halibuta, dwie porcje frytek, dwa bukiety surówek i dwa piwa grzane. Na koniec dziennikarka zaznacza, że obecna sytuacja sprawia, że restauratorzy muszą podnosić ceny i apeluje, aby dokładnie sprawdzać menu.

Wszystko drożeje, a co za tym idzie restauratorzy muszą podwyższać swoje ceny – nic w tym dziwnego. Warto jednak przed zakupem zerknąć na cennik albo sprawdzić, ile może ważyć kawałek ryby, bo cena podawana jest zazwyczaj na 100 g, a my w pośpiechu możemy nie zwrócić na to uwagi.

"Ceny z kosmosu", "To krzywdzące"

Pod postem Bosackiej pojawiło się kilkaset komentarzy. Część osób stwierdziła, że ceny pokazane na paragonach to przesada, ale jednocześnie komentujący radzili, aby dokładnie zapoznawać się z cennikiem, by później nie być zaskoczonym.

Ceny kosmiczne, ale z drugiej strony najpierw się pyta o cenę i decyduje o zakupie, a nie tak w ciemno i zaskoczenie.

Inna osoba przyznała, że niektóre ceny są wysokie, ale nie wszystkie. "Nie rozumiem zdziwienia ludzi, którzy idą do restauracji, zamawiają najdroższe ryby typu halibut i łosoś, i są zdziwieni ceną" - pisze. Bardzo dużo obserwatorów stwierdziło też, że publikowanie takich paragonów "jest krzywdzące" i że to tylko "nakręcanie afery", bo ceny pokazane na niektórych z nich wcale nie są wygórowane. 

To, co Pani teraz robi, jest bardzo krzywdzące dla restauratorów, gastronomii w ogóle. Zniechęca Pani konsumentów do korzystania z posiłków poza domem.
Ktoś wziął prawie kilogram ryby i się dziwi? No, może 21 zł za żurek to ciut za dużo, ale reszta w normalnych cenach.

Komentujący wskazywali również, że wysokie ceny są odbiciem aktualnej sytuacji gospodarczej i rosnących kosztów prowadzenia takiej działalności. Rosną ceny gazu, prądu i żywności, właściciele muszą zapłacić również czynsze i wypłacić pensje pracownikom. Ponadto branża gastronomiczna chce odrobić straty spowodowane ograniczeniami wprowadzonymi z powodu pandemii. 

"Byłam pewna, że kelnerka się pomyliła"

Nie wszystkie paragony, których zdjęcia pojawią się w internecie, negatywnie zaskakują. Jedna z czytelniczek naszego serwisu edziecko.pl wysłała zdjęcie paragonu za obiad dla swojej rodziny. Spędzała weekend majowy w Sopocie, podejrzewała, że sporo zapłaci za posiłek, ale cena bardzo mocno ją zaskoczyła.

"Kiedy przyszło do płacenia rachunku, zatkało mnie, byłam pewna, że kelnerka się pomyliła. Nie spojrzałam wcześniej w menu, więc nie wiedziałam, że zestaw dnia kosztuje 25 zł. To jak cena sprzed lat. Piszecie ciągle, jak drogo jest nad morzem, a ja uważam, że niekoniecznie. Okazuje się, że nawet w Sopocie, który nie należy do tanich miejsc, można zjeść smacznie, do syta i nie zbankrutować" - napisała.

A wy dostaliście ostatnio paragon, który was zaskoczył? Cena była za wysoka, a może zaskakująco niska? A może jesteście pracownikami gastronomii, prowadzicie restaurację i chcielibyście zabrać głos? Piszcie do nas i wysyłajcie zdjęcia na haps_redakcja@agora.pl.

Więcej o:
Copyright © Agora SA