Więcej podobnych treści znajdziesz na stronie głównej Gazeta.pl.
W słowniku antonimów przy słowie groza można znaleźć takie propozycje: spokój, równowaga, normalność, żelazne nerwy, brak paniki, odwaga czy dzielność. Stwierdziłam, że najbardziej będzie w tym przypadku pasować normalność - taki paragon normalności przysłała nam bowiem czytelniczka, by pokazać, że nadal są miejsca, w których nie stracimy za jednym zamachem całej wypłaty.
Pani Ewelina spędzała czas z rodziną w jednym z ośrodków wypoczynkowych na południu Polski. - Jest nad jeziorem z zapleczem noclegowym, sportowym i gastronomicznym - opisuje. - Działa tam również w miarę elegancka i czysta restauracja, nie żaden bar czy smażalnia - dodaje.
To właśnie tam nasza czytelniczka za kawę z mlekiem z ekspresu zapłaciła zaledwie 6,50 zł. - W dużej filiżance, bardzo dobra - podkreśla.
Rzeczywiście, trzeba przyznać, że taka cena za kawę w obecnych czasach to rzadkość. Szczególnie za dużą. I to zarówno w kawiarniach, jak i w restauracjach. Powszechny wzrost cen to nie jest oczywiście wymysł restauratorów, składa się na to wiele czynników: inflacja, która wpływa na wyższe ceny produktów, gazu i prądu, a także wzrost płacy minimalnej. Nie bez znaczenia jest też wojna za naszą wschodnią granicą.
Nic więc dziwnego, że taka kwota nie jest czymś, co spotkamy w lokalu na każdym rogu. Jest to jednak miła odmiana i znak, że jeszcze można znaleźć miejsca, w których utrzymały się przyzwoite ceny. Może kiedyś znów będą normą?
W styczniu pisaliśmy między innymi o paragonie, który pokazała Lara Gessler podczas swoich wakacji na hiszpańskiej Fuerteventurze. Gwiazda i jej mąż zamówili kawy z likierem oraz churros z czekoladą. Za zamówienie zapłacili łącznie 5,10 euro, czyli około 23 złote. Gessler sama nie kryła zaskoczenia tak niskim rachunkiem.
Pytacie o ceny... Wiadomo, zależy od miejsca. To nie jest turystyczne miejsce, mimo że uliczka dość uczęszczana. Dwie kawy z likierem - Carajillo, churros, czekolada. Razem 5,10 euro, czyli około 23 zł. W Warszawie byłoby to mega (niemożliwie) tanio za takie coś
- napisała.
W sezonie jednak może być drożej, ale nie ma się co dziwić, bo rynek zawsze działał w ten sposób, niezależnie od inflacji czy innych okoliczności. I dotyczy to zarówno Polski, jak i innych krajów. Kawiarnie czy restauracje nie są wszak organizacjami charytatywnymi i też muszą zarobić. Oczywiście trafiają się nieuczciwi przedsiębiorcy, który przesadnie windują ceny, jednak z pewnością nie są odzwierciedleniem całej branży.