Sam koncept nie jest nowy. W rozmowie z wyborcza.pl Kuba opowiadał, że jego przyjaciele, Krystian i Rusłana, którzy otworzyli cukiernię Dickery we Wrocławiu, widzieli podobne miejsce gdzieś na Zachodzie i zaczęli się zastanawiać, czy sprawdziłoby się w Polsce. Od myśli przeszli do czynów i pod koniec kwietnia tego roku ruszyli z pierwszym lokalem.
- Na początku strasznie się przerazili, bo zauważyli, że pod ich postami o otwarciu pojawiają się bardzo negatywne komentarze. Tak niestety działają algorytmy w mediach społecznościowych, które wypychają takie treści wyżej, bo mają więcej reakcji, więcej odpowiedzi, więc są popularniejsze. Powiedzieliśmy im więc z Anią [współwłaścicielka warszawskiej Dickery - przyp. red.], żeby na spokojnie policzyli negatywne i pozytywne komentarze i okazało się, że negatywnych jest 10 razy mniej. Wtedy wymyśliliśmy oświadczenie, z cytowanym teraz w mediach zdaniem autorstwa Ani, że "to są gofry w kształcie polskiego tabu". Zrobiliśmy kampanię, w której zestawiliśmy pozytywne i negatywne komentarze i wypuściliśmy ją z hasłem, że gofry Dickery mówią o seksualności. Każdy ma albo jeden, albo drugi z tych narządów, niektóre osoby obydwa, więc czego tu się wstydzić? - mówi Kuba w rozmowie z Haps.pl.
Gofry w kształcie penisa i waginy, jak można było się spodziewać, wzbudziły sporo emocji. Naprawdę głośno zrobiło się o nich jednak dopiero przy okazji otwarcia Dickery w Warszawie po wpisie jednego z prawicowych polityków, któremu nie chcemy poświęcać tutaj zbyt wiele uwagi.
- Dzień po tym tweecie przyszła do nas starsza pani. Bardzo roztrzęsiona, pytała, czy nam nie wstyd i czy mamy zamiar kontynuować działalność - opowiada nam Ania.
- Powiedziała, że to żenujące i że gofry są gorszące. Akurat obok stała matka z małym dzieckiem, która wybierała gofry. Odpowiedziałem więc tej pani, że, jak sama widzi, wcale nie są takie gorszące, bo ta mama weszła tutaj dobrowolnie i właśnie wybiera gofra dla swojego dziecka. Na szczęście jednak ten hejt zostaje głównie w internecie i to samo w wywiadach mówią Krystian i Rusia - dodaje Kuba.
Lokal Dickery w Warszawie jest nieduży. Na suficie wisi duży żyrandol, pod jedną ze ścian stoi lustro, a nad nim napis "Sex is art", do którego za chwilę wrócimy. Na drugiej, nad kasą i stanowiskiem oblewania gofrów czekoladą, wisi menu z wyjaśnieniem, że to właściwie nie jest menu.
Tutaj powinno znajdować się menu. Natomiast będąc wychowanym w naszej kulturze, która nie mówi za dużo o seksualności i nie pozwala nam w pełni być sobą, nie mieliśmy odwagi, aby nazwać je po imieniu, dlatego nasze gofry to Shero i Hero.
fot. redakcja Haps.pl
Mamy więc do wyboru po prostu dwa rodzaje: Shero, czyli waginę i Hero, czyli penisa. Możemy zdecydować, czy chcemy, żeby były tylko oblane czekoladą (boską!), czy może mają mieć też nadzienie, owoce lub kolorową posypkę. Poszczególne opcje nie zostały jednak w żaden sposób nazwane.
- Niektórzy twierdzą, że nasze gofry nie powinny nazywać się Hero i Shero, bo w ten sposób wykluczamy część ludzi. Wtedy zawsze zwracam uwagę na nasze hasło "Sex is art", przez które rozumiemy, że płeć jest jak sztuka – jest niedookreślona, dla każdego może być czymś innym, tak samo jak obraz w muzeum. W tym kontekście nie chodzi nam więc o sex jako czynność seksualną, tylko o sex jako płeć - tłumaczy Kuba.
fot. redakcja Haps.pl
Wróćmy jednak do tej czekolady, bo jej smak pozostaje w pamięci kubków smakowych na długo. Kuba wyjaśnia, że to czekolada belgijska (więc nic dziwnego, że tak smakuje). - Jest naprawdę świetna. Ma głęboki i wyrazisty smak. Ale nie będę zdradzał jej nazwy. Zawsze powtarzam ludziom, że to jest czekolada top-notch quality [pierwszorzędnej, znakomitej jakości - przyp. red] i oni to potwierdzają.
Któregoś dnia przyszedł do nas młody chłopak, youtuber, który już się dużo o naszych gofrach nasłuchał i sam chciał się przekonać, jak smakują. Ocenił je na 11/10 właśnie ze względu na czekoladę.
Do wyboru jest mleczna, biała, karmelowa i pomarańczowa. Brakuje jeszcze truskawkowej. - Wybraliśmy te, które najlepiej zdały kilkumiesięczny test. We Wrocławiu była jeszcze czekolada ruby, ale pomimo tego, że jest to ten sam producent, to nie ma takiej głębi smaku, więc zrezygnowaliśmy - tłumaczy Kuba.
- Nadzienia z kolei są włoskie i są to kremy o smaku nutelli, kinder bueno i kokosowym. Zamówiliśmy też pistacjowy - dodaje Ania. Jedna z osób, która tego dnia również była w Dickery, przyznała, że miała już okazję spróbować pistacji i smakowała obłędnie.
fot. redakcja Haps.pl
Jeżeli zaś chodzi o sam kształt, to twórcy Dickery korzystają po prostu ze specjalnych matryc. - Nic nadzwyczajnego - mówi Kuba.
Ja zdecydowałam się na Shero w czekoladzie karmelowej. Do tego nadzienie o smaku kinder bueno i świeże truskawki. Czekolada skleiła mi twarz, była przepyszna i przesłodka, a więc taka jak powinna być. Krem również zdał egzamin, a truskawki świetnie przełamywały słodycz tych dwóch składników. Przez chwilę przeszło mi przez myśl, żeby zamówić również Hero z jakąś inną czekoladą i nadzieniem, ale chyba nie dałabym rady zjeść dwóch jeden po drugim.
W komentarzach pod postami Dickery często pojawiają się pytania o to, czy będzie opcja wegańska i bezglutenowa. Kuba i Ania przyznają, że na razie nie zamierzają wprowadzać wersji wegańskiej, choć testowali takie ciasto.
- W naszym przypadku zrobienie wegańskiego ciasta jest trudne technologicznie. Dostępne rozwiązania nie do końca nam pasowały, nie mogliśmy uzyskać takiego efektu, jak chcieliśmy. Wbrew pozorom upieczenie smacznego i dobrze wyrośniętego ciasta w tych formach nie jest takie proste, to dość skomplikowana sprawa. Z wegańskimi ciastami jest jeszcze większy problem, bo nie wyrastają tak dobrze. To jest jednak do dopracowania - opisuje Kuba i dodaje, że dostali już kontakt do osoby, która specjalizuje się w wegańskich produktach i zamierzają skonsultować się z nią i zapytać, czy pomoże opracować recepturę.
Przy takim ruchu, jaki teraz mamy, będzie to i tak dla nas trudne. Jesteśmy małym lokalem, musimy ciasto szybko wyrabiać i szybko je serwować. Żeby zdążyć jeszcze z przygotowaniem ciasta wegańskiego, musielibyśmy je robić w nocy, jak w piekarniach.
Na koniec pada jeszcze pytanie o to, których gofrów schodzi więcej.
- Na początku było mniej więcej po równo, ale teraz częściej ludzie wybierają penisy. Wydaje nam się, że to dlatego, że lepiej widać kształt, więc są bardziej instagramowe - odpowiada Ania.
fot. redakcja Haps.pl
- Są takie zabawne sytuacje, gdy stoisz przy kasie i widzisz grupę przyjaciół, kolegów i koleżanek. Nie rozmawiają między sobą, co biorą, bo jeszcze nie wiedzą dokładnie, o co tu chodzi. I gdy składają zamówienie, to można dopatrzeć się takich mikroreakcji, gdy ktoś powie coś bardziej zaskakującego, niż reszta osób się spodziewała - dodaje Kuba z uśmiechem.
Warszawska cukiernia Dickery znajduje się przy alei Wyzwolenia 13 (jedna z ulic odchodzących od placu Zbawiciela). Dickery we Wrocławiu zlokalizowane jest z kolei przy ulicy Szewskiej 22/23.