Na posty pana Pawła, do których dodaje zdjęcia koszy pełnych grzybów, trafiłam na Facebooku. Pisał w nich, że udało mu się zebrać nawet kilkaset grzybów, więc postanowiłam go zapytać, jak to robi. Czy ma jakieś patenty? Czy to kwestia wiedzy i znajomości miejsca? A może po prostu zwykłe szczęście?
- Jeżeli chodzi o miejsca, to potrzebna jest znajomość nie tylko terenu, lecz także podszycia leśnego, np. jeśli chodzi o prawdziwki. Zbieram już bardzo długo i interesuję się tym. Nie ma w tym szczęścia, ponieważ mnóstwo grzybów znajduję po innych grzybiarzach - opowiada.
W swoich facebookowych wpisach pan Paweł wylicza również, ile jeszcze brakuje mu do celu, który postawił przed sobą. Są to naprawdę imponujące liczby.
W 2020 zebrałem 5007 prawdziwków i w tym roku chciałbym poprawić ten rekord, aczkolwiek ten sezon już jest niesamowity. Uzbierałem już 136 litrów jagód, zebrałem 14 300 kurek, 451 czerwonych kozaków, około 800-810 podgrzybków, a dziś dozbierałem mleczajów, czyli rydzów - oprócz tych dzisiejszych [7 października - przyp. red.] 2390 mam już zebrane 5774. Także sezon uważam za bardzo udany.
Wrażenie robią również liczby dziennych zbiorów. Pan Paweł opowiada, że kiedyś za jednym razem zebrał 821 prawdziwków. Kurek aż cztery tysiące. Rydzów prawie dwa tysiące czterysta, a podgrzybków około 500. Po większość grzybów jeździ do lasów za Kłodzko (woj. dolnośląskie), prawdziwki najczęściej zbiera w okolicach miejscowości Kukułka. Kiedyś znalazł borowika szlachetnego, który ważył prawie 1,4 kg.
Grzybiarz opowiada, że nie stosuje raczej żadnych trików czy patentów. - Mam determinację w dążeniu do celu i dużo cierpliwości. A poza tym, oczywiście, siłę w nogach - wymienia. Jednego dnia potrafi spędzić w lesie nawet sześć-siedem godzin.
Przechodzę wtedy od 15 do 25 kilometrów.
Co z taką ilością grzybów robi pan Paweł? Robi między innymi marynaty, sosy, suszy, przyrządza z cebulką, a niektóre je na surowo. Wysyła je również na zamówienie zagranicę - zarówno do Europy, jak i do Stanów Zjednoczonych.
Pytam jeszcze, co najbardziej denerwuje go u innych grzybiarzy. - Brak cierpliwości. Ponadto niektóre osoby, które zaczynają przygodę ze zbieraniem grzybów, śmiecą i często też, niestety, kopią w grzyby niejadalne - wymienia. To faktycznie jeden z ciężkich grzechów popełnianych przez osoby spacerujące po lesie. Pamiętajmy, że nawet jeśli trafimy na grzyby trujące, których nie możemy włożyć do koszyka, nie należy ich niszczyć. Mogą stanowić pożywienie dla leśnej zwierzyny.