Kupiłyśmy cztery pączki u Gessler. Zapłaciłyśmy 75 złotych. "Były dobre, ale nie najlepsze, jakie jadłam"

Nasza redakcja wybrała się ostatnio do cukierni Słodki Słony, którą stworzyła Magda Gessler, a właścicielką jest jej córka Lara. Choć wiedziałyśmy, ile w tym roku kosztuje tam jeden pączek, końcowa cena na paragonie mimo wszystko nas zszokowała. Za cztery pączki zapłaciłyśmy tyle, co za obiad na mieście dla dwóch osób.

Więcej o tłustym czwartku przeczytasz na stronie głównej Gazeta.pl.

Od dawna wiadomo, że w lokalach Magdy Gessler nie jest tanio. Przed każdym tłustym czwartkiem na nowo zaczyna się również dyskusja o cenach pączków w jej cukierni, zwłaszcza że z roku na rok trzeba zapłacić za nie o kilka złotych więcej. W tym roku w Słodkim Słonym jedna sztuka kosztuje 18 zł (rok temu 15 zł, dwa lata temu 11). Do wyboru są cztery smaki:

  • pączek z maliną, 
  • pączek z powidłami śliwkowymi i czekoladą,
  • pączek z różą,
  • pączek z ajerkoniakiem.

W związku z tym, że zbliża się tłusty czwartek, postanowiłyśmy wybrać się do cukierni i kupić po jednym pączku z każdego rodzaju. Chciałyśmy sprawdzić, o co tyle hałasu i czy pączki faktycznie są warte tego, by płacić za jeden aż 18 złotych.

Idąc tam, doskonale wiedziałyśmy, że tyle trzeba zapłacić. Jednak gdy po zakupie spojrzałyśmy na paragon z końcową kwotą, trochę zaniemówiłyśmy. Na cztery pączki wydałyśmy 72 zł - tyle kosztowały same słodkości, a trzy złote policzono nam za torbę, łącznie zapłaciłyśmy więc 75 zł. Dopiero kiedy spojrzy się na tego typu dowód rzeczowy, widać, że cena dla niektórych może być naprawdę zaporowa.

Czy było warto? Trochę tak, trochę nie. Z ręką na sercu musimy przyznać, że pączki były pyszne. Miały w środku dużo nadzienia, które po przekrojeniu na pół aż skapywało na talerz. Nadzienie śliwkowo-czekoladowe było idealnie zbalansowane, a maliny smakowały, jakby ktoś dopiero co zerwał je z krzaczka.

W przypadku malin naprawdę było czuć jakość. Ale z drugiej strony to był po prostu dobry pączek. Na pewno nie najlepszy, jaki kiedykolwiek jadłam. Na osiedlu mogę kupić równie pyszne za 7 złotych

- mówi Natalia, jedna z naszych redaktorek.

Nie powaliło nas natomiast nadzienie różane - było zupełnie zwyczajne, na pewno nie warte tego, by wydawać aż 18 złotych. Pączki całkiem ładnie się też prezentowały i miały charakterystyczną, jasną obręcz dookoła, która świadczy o tym, że zostały odpowiednio usmażone. Gdy będziecie kupować pączki na tłusty czwartek, koniecznie zwróćcie uwagę, czy mają tę obwódkę. W poniższym tekście wyjaśniamy, dlaczego to ważne:

Zobacz wideo Galaktyczne, kolorowe, pyszne - najlepsze pączki i donuty na tłusty czwartek

Skoro pączki Gessler są tak dobre, ale jednak nie wybitne, czemu w takim razie tyle kosztują? Restauratorka nie raz tłumaczyła, co składa się na ceny w jej lokalach. 

Kilogram mrożonych malin kosztuje 30 zł. Mrożonych, a nie świeżych. A nasze ciasta są ze świeżych owoców, wszystko robione jest tego samego dnia, nic nie jest odgrzewane. Wszystkie produkty są sprowadzane od najlepszych dostawców, używamy wiejskich jaj, mąki z młyna, prawdziwego smalcu, na którym smażymy pączki

- wyjaśniała kiedyś w rozmowie z Plejadą.

Do tego oczywiście dochodzi inflacja, pensje pracowników, koszty utrzymania lokalu, transport produktów. To dotyczy jednak wszystkich restauracji, a wiemy, że są cukiernie, które też stawiają na dobrej jakości produkty i mimo to pączki są tam tańsze. Czy zatem warto wydać 18 złotych? Nie odradzamy i nie zachęcamy. Opinię najlepiej wyrobić sobie samemu, a jeśli ktoś nie będzie chciał lub mógł tyle zapłacić, to nic - cukierni w Warszawie jest mnóstwo i na pewno każdy znajdzie idealną dla siebie.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.