Więcej słodkich ciekawostek znajdziesz na naszej stronie głównej Gazeta.pl
Pracownia Zagoździński to już niemal symbol warszawskich słodkości. Przedwojenna cukiernia oferuje ponoć najlepsze pączki w Warszawie, nie dziwi więc fakt, że po słodkości ruszają tłumy. Jak co roku kolejkę można mierzyć w setkach metrów, a stojący nie szczędzą sobie uprzejmości.
Mała część kolejki do pączków na Górczewskiej Fot. Redakcja
Wyłaź pan, gdzie z tym wózkiem, pan na tony te pączki kupujesz?
Ja też stoję od rana, mnie też jest zimno. Pani zobaczy - dzieci stoją, a ferie mają... Że ręka w gipsie? idzie pani na koniec, my tu od 6 stoimy.
- Co roku to samo. Ale dziwi się pani? To jest historia Warszawy. Od przedwojnia Zagoździński pączki robi i są dobre. Sam nieraz stawałem w kolejkę przed piątą - opowiada pan Zygmunt z warszawskiej Woli.
Kolejka do pączków na Górczewskiej jak co roku jest okazała, a miłośnicy tradycyjnego smaku za nic mają mroźne powietrze i dokuczliwy wiatr. W tym roku tłusty czwartek naprawdę mocno się "dłuży". Kolejka do kultowych pączków jest ogromna i zapewne niektórzy specjalnie wzięli wolne, by wystać się na swój czas i zanurzyć zęby w przedwojennym smaku.
Jednak nie tylko na Górczewskiej ustawiają się spore kolejki. Nasza koleżanka z redakcji wybrała się do centrum po pączki. W kolejce stała ponad 40 minut, ale się opłacało. - "Były naprawdę przepyszne".
Pączek z budyniem i jagodami Fot. Redakcja
W Gdyni i Poznaniu też trzeba się nastać po tradycyjnego pączka. Widać tłusty czwartek to już nie tylko symbol słodkości, ale także zmarzniętych dłoni od czekania w kolejce na mrozie.
Jeśli nam nie wierzysz, zobacz poniższe wideo - tak wyglądają kolejki w tłusty czwartek.
Kolejka do pączkarni w Gdyni Fot. Redakcja, Ewa Walas