Czy w Wielki Piątek można jeść ryby? Wyjaśnienie leży w starożytności. "Ich jedzenie nas oziębia"

Wielki Piątek to dzień, w który katolików obowiązuje post ścisły. Można zjeść tylko trzy posiłki w ciągu dnia oraz nie powinno się spożywać potraw mięsnych. Wiele osób zastanawia się więc, czy w Wielki Piątek można jeść ryby? Teoretycznie można by pomyśleć, że przecież jest to mięso jak każde inne. W rzeczywistości jednak ryby można jeść, a wyjaśnienia należy szukać jeszcze w starożytności.

Więcej nowości znajdziesz na stronie głównej Gazeta.pl.

Czego nie można jeść w Wielki Piątek?

Wstrzemięźliwość od pokarmów mięsnych obowiązuje wszystkie osoby, które ukończyły 14. rok życia. Z kolei postu ilościowego, czyli zjedzenia tylko trzech posiłków w ciągu dnia, powinni przestrzegać wszyscy, którzy skończyli 18 lat, a nie ukończyli 60. Osoby chore nie muszą stosować się do tych zasad. Warto dodać, że post nie obejmuje pokarmów pochodzenia zwierzęcego. Można zatem jeść np. nabiał czy jajka.

Czy skoro nie można jeść mięsa, to czy w Wielki Piątek można jeść ryby? Przecież to też są zwierzęta i też teoretycznie powinno się je zaliczać do pokarmów mięsnych. W rzeczywistości jednak tak nie jest. Dlaczego w Wielki Piątek można jeść ryby? W rozmowie z TVN24 wyjaśnił to dr hab. Jarosław Dumanowski, profesor Uniwersytetu Mikołaja Kopernika w Toruniu i kierownik tamtejszego Centrum Dziedzictwa Kulinarnego.

Zobacz wideo Brak pomysłu na obiad w Wielki Piątek? Zrób naszą chrupiącą rybę z sosem tatarskim

Czy w Wielki Piątek można jeść ryby? Tak, choć wyjaśnienie nie jest oczywiste

Ekspert tłumaczył, że powodów takiego stanu rzeczy należy szukać w czasach starożytnych. Wówczas zwierzęta dzielono na dwie kategorie.

Uważano, że pewne zwierzęta mają gorącą, wybuchową krew, zaliczano do nich większość ssaków i ptaków, a inne - te żyjące w wodzie są zimnej natury i jedzenie ich nas oziębia.

Dumanowski odnosi się też do ówczesnej wiary w to, że świat tworzą cztery żywioły, a ludzkie ciało wypełnione jest płynami, które odpowiadały tym żywiołom. Nazywano je humorami. Ich równowaga była możliwa, gdy stosowało się odpowiednią dietę. Osoby, które jadły mięso, uważano za porywcze, "nerwowe i rozwiązłe". Z kolei jedzenie ryby, które, jak już wiemy, były "zimne", zapewniało potrzebną równowagę.

Historyczka Magdalena Spychaj, również z Uniwersytetu Mikołaja Kopernika, dodaje, że skoro ryba była powszechnie kojarzona z wodą, to myślano o niej w kategoriach "chuda, biała, czysta, wręcz uspokajająca". 

Chodziło o osobiste odczucie postu, przez który musiał przejść Chrystus, o własne umartwienie w celu odkupienia raz do roku swoich win i grzechów

- napisała w tekście "Ryby a post", który można przeczytać na stronie Muzeum Pałacu w Wilanowie.

Źródło: TVN24

Więcej o: