Więcej najnowszych treści znajdziesz na stronie głównej Gazeta.pl.
Poza sezonem nad morzem jest zwykle taniej. Ceny noclegów są często nawet o połowę niższe w porównaniu z miesiącami letnimi. Okazuje się jednak, że nie na wszystkim da się zaoszczędzić. Pani Ewelina, która nad morzem spędzała z rodziną jeden z weekendów, przysłała nam paragon za lody. Kobieta kupiła pięć rożków, w każdym po jednej gałce. Na rachunku widzimy, że niektóre kosztowały 8 zł za porcję, a niektóre 9.
Jak zobaczyłam te ceny, to na początku nie chciałam się zgodzić. Dzieciom jednak udało się mnie namówić. Uważam, że to skandal. Lody były droższe niż w Warszawie
- pisze.
Łącznie pani Ewelina zapłaciła 43 złote. "Lody były smaczne, nie przeczę. Ale ta cena... Zdecydowanie przesadzona" - dodaje.
Czy rzeczywiście w Warszawie lody można kupić taniej? Wszyscy zależy oczywiście od miejsca. W niektórych lodziarniach zapłacimy za porcję 6 lub 7 złotych, ale są również takie lokale, w których ceny doszły już do 8 złotych za gałkę. Część lodziarni w swojej ofercie ma też porcje w różnych rozmiarach. Jeśli ktoś zdecyduje się na dużą, będzie musiał zapłacić nawet kilkanaście złotych.
Ceny lodów z roku na rok drożeją. Czasy, kiedy gałka kosztowała 2, 3 lub 4 złote, to już przeszłość. Wpływ na to ma oczywiście inflacja, rosnące ceny półproduktów, które są potrzebne do wyprodukowania lodów, a także coraz wyższe rachunki za prąd. Nie bez znaczenia jest oczywiście wzrost płacy minimalnej. Właściciele lodziarni nie mają zatem wyjścia i muszą podnosić ceny swoich wyrobów. Na szczęście wybór lokali czy budek z lodami jest duży, więc jeśli gdzieś jest dla nas za drogo, możemy zdecydować się na zakup w innym miejscu.