Mordowała z zimną krwią i przerabiała ofiary na ciasteczka. Zaczęło się od wróżby

Są na tym świecie rzeczy, które wprost ciężko sobie wyobrazić. Jedna z takich sytuacji miała miejsce we Włoszech w 1939 roku i jest dowodem na to, że bestie istnieją i pieką ciasteczka. Leonarda Cianciulli to chyba najgorszy materiał na sąsiadkę - wolelibyście nigdy nie poczuć zapachu wypieków, który unosi się z jej mieszkania z prostego i makabrycznego powodu.

Więcej ciekawostek znajdziesz na naszej stronie głównej Gazeta.pl

Z czego można upiec ciasteczka? Na przykład z mąki owsianej, ryżowej, z dodatkiem czekolady lub owoców. Leonarda Cianciulli jednak nie ograniczała się do podstawowych składników i do swoich wypieków dodawała sproszkowaną ludzką krew i kawałki zwłok swoich ofiar. "Ciasteczkowy potwór", "Mydlarka" czy "Wiedźma z Coreggio" to tylko niektóre z przydomków seryjnej morderczyni. Nie wiadomo, który z nich trafniej ją określa.

Zobacz wideo

Zabijała i przerabiała ofiary na ciasteczka i pachnące mydełka

Leonarda Cianciulli przyszła na świat 18 kwietnia 1894 roku i jej dzieciństwo było pasmem nieszczęść i trudności. Jej matka nie ukrywała, że Leonarda od zawsze była niechcianym dzieckiem, wmawiała jej także, że jest opętana przez demona i jej życie nie dość, że jest niewiele warte, to najpewniej będzie pasmem porażek. Młoda Leonarda, dotknięta matczyną pogardą i niechęcią, kilkukrotnie próbowała popełnić samobójstwo. 

Mimo wyraźnej niechęci do córki matka Leonardy postawiła sobie za cel dobrze wydać ją za mąż, jednak Leonarda  nie chciała żyć w małżeństwie bez miłości, dlatego zbuntowała się i w wieku 23 lat wzięła potajemny ślub z urzędnikiem Raffaelem Pansardim. Rozwścieczona matka miała przekląć ją za to i możemy uznać ten moment za początek "klątwy" młodej Leonardy.

Przepowiednia cyganki i początek obsesji

Tuż po przeprowadzce do rodzinnego miasta męża, kobieta miała spotkać się z cyganką, której słowa okazały się prorocze. Powiedziała młodej mężatce, że dożyje sędziwego wieku, ale przeżyje swoje dzieci, a starość spędzi w więzieniu lub zakładzie zamkniętym. Faktycznie - kobieta poroniła trzy razy, a dziesięcioro jej dzieci zmarło we wczesnym dzieciństwie. Dorosłego wieku dożyli trzej synowie kobiety i jedna córka. Dzieci stały się jej obsesją, szczególnie najstarszy syn, Giuseppe. Kobieta robiła dla niego wszystko i była gotowa na każde poświęcenie. To miało się wydarzyć w 1939 roku. 

Widmo zbliżającej się wojny przeraziło kobietę, która bała się, że straci w niej swojego ukochanego syna. Postanowiła z tego powodu dokonać morderstwa, jak tłumaczyła - "życie za życie". Wierzyła, że ten krok ocali jej syna. Pierwszą ofiarą była sędziwa Faustina Setti, która mimo swojego "słusznego" wieku, planowała wyjść za mąż. Została zwabiona do mieszkania Leonardy, która miała pomóc jej w sferze matrymonialnej (obiecała poznać ją ze swoim znajomym).

Włoska seryjna morderczyni przerabiała swoje ofiary na ciasteczka i mydłoWłoska seryjna morderczyni przerabiała swoje ofiary na ciasteczka i mydło fot. Straszne Historie na faktach /YouTube

Cianciulli zabiła ją z zimną krwią. Najpierw zaserwowała kobiecie napój z trucizną. Kiedy Setti go wypiła, straciła przytomność, a Leonarda przystąpiła do działania. Za pomocą siekiery rozczłonkowała ciało, części zwłok użyła do produkcji mydła, resztę wysuszyła i wymieszała ze składnikami ciastek. Następnie upiekła je i serwowała przyjaciołom i sąsiadom. Chętnie dzieliła się także mydełkami, które miały być "kremowe i pachnące". Oczywiście Cianciulli przywłaszczyła oszczędności kobiety, które miały być zapłatą za pomoc w znalezieniu męża.

 

Leonarda Cianciulli dokonała trzech morderstw i wszystkie miały ten sam modus operandi. Zwabiała kobiety do swojego mieszkania, podawała napój z trucizną, a kiedy ofiary mdlały, zabijała je, a zwłoki przerabiała na ciastka lub mydło. Sposób, w jaki pozbywała się swoich ofiar, miał być inspirowany faszystowską propagandą, która zakładała niemarnowanie żywności i innych produktów. 

Ostatnie morderstwo i wyrok

Ostatniej zbrodni dokonała w 1940 roku na włoskiej sopranistce, Virgini Cacioppo. O ile w przypadku dwóch pierwszych morderstw, Cianciulli zadbała o to, by kobiet nikt nie szukał (zmusiła je do napisania listów do rodziny, w których pisały, że wyjeżdżają i żeby ich nie szukać), tak w przypadku Virgini sprawą jej zniknięcia żywo zainteresowała się rodzina, która zaniepokojona brakiem wiadomości, zawiadomiła policję. Ta szybko wpadła na trop Leonardy i po przeszukaniu w jej domu znalazła mnóstwo obciążających ją dowodów, takich jak oszczędności zamordowanych kobiet, kawałki szkieletów i dokumenty. Została skazana na 30 lat więzienia i 3 lata przymusowego pobytu w ośrodku psychiatrycznym. W oczekiwaniu na proces napisała autobiografię, którą usiłowała udowodnić, że nie tylko ona była winną popełnionych czynów, ale skłoniło ją do tego jej trudne życie. Zmarła w 1970 roku wskutek udaru. 

Ciekawostka. Podobno Leonarda nie zrezygnowała z pieczenia ciasteczek i miała robić to także podczas odbywania wyroku. Jednak z całą pewnością było to ciasteczka bez tak makabrycznych dodatków jak sproszkowana krew i kawałki ludzkich szczątków. 

Źródła: ciekawostkihistoryczne.pl, Straszne Historie na faktach, YouTube

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.