W mięsie stosowanym w popularnej sieciówce wykryto salmonellę. "Takie zdarzenie miało miejsce pierwszy raz"

W jednej z lubelskich restauracji doszło do szeregu zatruć. Jak się okazało, przyczyną było mięso wołowe zakażone salmonellą. Poszkodowani są zarówno goście, jak i jeden z kucharzy. Sprawę zbadała także Wojewódzka Stacja Sanitarno-Epidemiologiczna w Lublinie, która wydała oficjalny komunikat.

Więcej ciekawych informacji znajdziesz na stronie głównej Gazeta.pl

W ostatnim tygodniu głośno zrobiło się o restauracji Piri-Piri w Lublinie, która do niedawna serwowała gościom kebab. Pojawiła się jednak informacja o mięsie zakażonym salmonellą, które niestety zostało podane gościom. Był to zabieg niecelowy restauracji, który skończył się problemami przeszło 50 klientów. Wszystko wyszło na jaw po tym, jak klienci lokalu zaczęli skarżyć się na dolegliwości żołądkowe, a jeden z nich trafił do szpitala. 

Kilkadziesiąt osób zatruło się salmonellą w lokalu z kebabem 

W lokalu Piri-Piri Kebab w Lublinie wykryta została salmonella. Groźna bakteria znajdowała się w mięsie wołowym stosowanym przez sieciówkę. Ucierpiało na tym kilkudziesięciu klientów, a także jeden z pracowników, który bezpośrednio obcował z zakażoną żywnością. Z relacji gości odwiedzających restaurację, które cytuje portal spottedlublin.pl, wynika, że po zjedzeniu posiłku w tym miejscu zmagali się oni z objawami silnego zatrucia pokarmowego.

WSSE w Lublinie informuje, że od początku maja 2023 r. odnotowaliśmy jedno ognisko zatrucia pokarmowego po spożyciu posiłków produkowanych w jednym z lokali zlokalizowanych w Lublinie. W wyniku prowadzonego przez nas dochodzenia epidemiologicznego i przeprowadzonych dotychczas badań mikrobiologicznych ustalono, że czynnikiem etiologicznym zachorowań jest Salmonella Enteritidis

- przekazała cytowana przez portal dziennikwschodni.pl Agnieszka Dados, rzeczniczka prasowa Wojewódzkiej Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej w Lublinie.

Zobacz wideo Jajko to samo zdrowie! Co zatem z cholesterolem i salmonellą?

Salmonella w popularnym lokalu. "Czterolatka dostała sześć kroplówek w tym antybiotyk"

Sprawa szybko nabrała powagi, po tym jak kolejne osoby zaczęły zgłaszać poważne zatrucia pokarmowe. Próbki, które pobrał od chorych sanepid, pokazały, że są oni zakażeni salmonellą. Jak opisuje spottedlublin.pl wśród pokrzywdzonych znalazły się także dzieci, które zaledwie spróbowały zakażonego mięsa. Jak opisuje portal: 

W pierwszych kilku godzinach czteroletnia dziewczynka dostała sześć kroplówek, w tym antybiotyk, przeciwbólową, nawadniające i elektrolity. Po czterech dniach otrzymaliśmy wyniki badań, które wskazały, że jest to salmonella.

Klienci lokalu Piri Piri twierdzą, że właściciel po dosyć wczesnym, bo jeszcze kwietniowym zgłoszeniu o zatruciu, nie przystąpił do odpowiednich kroków, był niemiły, arogancki i za nic brał sobie niepokojące objawy klientów. Jak opisuje Wiktor w spottedlublin.pl: "Dodam, że kontaktowałem się z właścicielem PIRI PIRI i w bardzo nieuprzejmy i arogancki sposób dyskutował ze mną, że to jelitówką i że przesadzam". W lokalu sanepid przeprowadził także czynności kontrolne oraz wydał decyzję w sprawie jego dalszej pracy.

Nasze działania są prowadzone zgodnie z obowiązującymi procedurami i prawem, aby zapobiec dalszemu rozprzestrzenianiu się salmonelli. Apelujemy, aby każdy, kto zaobserwuje u siebie złe samopoczucie po spożyciu żywności w miejscu publicznym, niezwłocznie zgłosił się do lekarza pierwszego kontaktu

- poinformowała w komunikacie Agnieszka Dados, cytowana przez portal dziennikwschodni.pl

Oświadczenie w sprawie problemów lokalu pojawiło się także na profilu Piri-Piri w mediach społecznościowych. Jak pisze właściciel na Facebooku: "Informujemy, że w naszym lokalu przy Wojciechowskiej 9 A w Lublinie doszło do sytuacji wystąpienia bakterii salmonelli w jednym z surowców (mięso wołowe) oraz u jednego pracownika, który miał bezpośrednią styczność ze skażonym surowcem. W porozumieniu z Sanepidem podjęliśmy niezbędne działania eliminujące wszelkie ryzyka z tym związane". 

Więcej o: