Zjedli najostrzejszą papryczkę świata na wizji, a reakcja nie pozostawia złudzeń. "Stary, nie mogę oddychać"

Ludzie wciąż chcą próbować i doświadczać nowych rzeczy. Są jednak takie doświadczenia, które chętnie zostawimy innymi i tylko z boku będziemy przyglądać się efektom. Tak może być w przypadku zjedzenia najostrzejszej papryczki świata. Dwóch youtuberów stanęło przed tym wyzwaniem. "Przynieś kefir!".

Więcej ciekawostek kulinarnych znajdziesz na naszej stronie głównej Gazeta.pl

Zobacz wideo

Zacznijmy od tego, że każdy ma swój gust kulinarny i każdemu smakuje co innego. Jedni lubią delikatne i łagodne smaki, inni mogliby dodawać pieprz cayenne nawet do budyniu. Jednak chyba wszyscy się zgodzimy z tym, że ostre przyprawy mają jedynie podkręcić smak naszych ulubionych dań, a nie w całości je zdominować. Wyższa szkoła jazdy zaczyna się wtedy, kiedy stawiamy na ostrość samą w sobie, i tak właśnie zrobiła para youtuberów jakiś czas temu. Zjedli na wizji najostrzejszą papryczkę na świecie. 

"To pachnie jak śmierć"

Jakiś czas temu, dwóch przyjaciół postanowiło podzielić się z fanami swoim doświadczeniem z jedzenia bardzo ostrych rzeczy. Ostatnia miała być najostrzejsza papryczka świata, którą specjalnie zamówili z USA. Caroline Reaper uchodziła za najostrzejszą papryczkę, która znalazła się w Księdze Rekordów Guinnessa. Skala jej ostrości to ponad  2 200 000 SHU w skali Scoville'a (skali poziomu pikantności danej potrawy, dla porównania, ziarenka pieprzu mają od 100 do 500 SHU).

Dwóch młodych youtuberów odważyło się zjeść na wizji tę papryczkę, ale jeszcze przed wzięciem jej do ust zaznaczyli, żeby nie próbować w domu takich rzeczy. Okazuje się bowiem, że w wielu restauracjach obowiązuje specjalny dokument, który trzeba podpisać, zanim zje się danie z papryczką Caroline Reaper.

 

"Upewnijcie się, że przy krojeniu będziecie nosić rękawiczki"

To ostrzeżenie przeczytali młodzi chłopcy jeszcze zanim zabrali się do jedzenia. Wyobrażacie sobie, jak gigantyczną musiała być skala ostrości, skoro sam kontakt ze skórą mógł powodować nieprzyjemności? "My tego nie kroimy, po prostu bierzemy do buzi" - mówi jeden z naszych bohaterów. Oczywiście przyjaciele byli wzorowo przygotowani do tej "osobliwej" przygody i uzbroili się w miseczki z lodami, kefir i mleko. Papryczka była zapakowana w folię bąbelkową i grubą warstwę ręcznika papierowego. Gdy nasi bohaterowie w przypływie brawury i chęci podbicia skali kulinarnego absurdu rozpakowali niewielkie, pomarszczone papryczki, od razu włożyli je tam, gdzie nikt najpewniej nie chciałby ich mieć. Czyli do ust. 

Ja nawet pod oczy boję się to podnosić

Na początku możemy zaobserwować, że nie jest źle - uczestnicy challengu nawet zbytnio się nie skrzywili. Natomiast chwilę później nadeszły dramatyczne chwile. Jeden z nich nie wytrzymał i wypluł rozgryzioną papryczkę na talerz, drugi z kolei dzielnie walczył, jednak po obi chłopakach widać było, że cierpią katusze. Były krzyki, wachlowanie się dłońmi i ziajanie jak u psa. Panowie próbowali sobie ulżyć, popijając mleko i kefir oraz jedząc lody, oraz ochładzać się nimi, nakładając je na twarz. Jednak ten smak  i ostrość papryczki na pewno zostały z nimi na dłużej. 

Więcej o: