Więcej najnowszych informacji znajdziesz na stronie głównej Gazeta.pl.
Wysokie ceny żywności sprawiły, że Polacy dokładniej liczą każdy grosz i robią zakupy inaczej niż przed kilkoma laty. Business Insider zapytał pracownice kilku dyskontów o to, jak teraz zachowują się klienci i co ląduje w sklepowych koszykach. To, na co zwróciły uwagę, to poruszanie się po markecie "jak zombie".
Nos w telefonie, snują się po sklepie i nie patrzą na nic dookoła. Odbijają się od wózków innych klientów, regałów, często też o wykładających towar pracowników
- opowiada pracująca w Lidlu Paulina. Dodaje, że jej zdaniem wynika to z tego, że klienci mają tam albo listę zakupów, której ściśle się trzymają, albo przeglądają promocje i rabaty w sklepowych gazetkach. "Przez tę inflację to niektórzy małpiego rozumu dostają" - twierdzi.
Pracowniczki innych dyskontów zradzają, że szczególnym zainteresowaniem cieszą się promocje jeden plus jeden albo na dwupaki napojów, najlepiej tych bez cukru. Wówczas biorą nawet po kilka sztuk. "Regał jest wymieciony w dwa dni" - mówi Paulina.
Inflacja spowodowała też, że jest coraz mniej klientów, którzy wypełniają wózki zakupowe po brzegi. Teraz ludzie robią mniejsze zakupy, ale przychodzą do sklepów częściej. Ma to związek m.in. z promocjami, które są ograniczone w czasie. W związku z drożyzną Polacy również dokładniej czytają paragony.
Dziś zdarzają się awantury, że nie naliczył się rabat z aplikacji i że jesteśmy oszustami. A często jest po prostu tak, że wszelkie zniżki i rabaty na paragonie widoczne są w innym miejscu. Na przykład proporcjonalnie pomniejszana jest cena każdego towaru. Klienci tego nie wiedzą i praktycznie codziennie zdarzają się skargi
- opisuje Jolanta, która pracuje w Biedronce. Nie brakuje też osób, które nie doczytują warunków promocji, a później dziwią się, że rabat nie został naliczony.
Kobiety zgodnie stwierdziły, że gołym okiem da się zauważyć, że Polacy ściśle trzymają się ustalonej sumy, który mogą wydać danego dnia. "Zdarzyło mi się kilka razy, że klient poprosił, żebym przestała skanować jego zakupy i odłożyła to, czego jeszcze nie skasowałam. Bo po prostu nie miał ze sobą więcej pieniędzy" - mówi Elżbieta.
Pracowniczki zaobserwowały także, że klienci częściej sięgają po produkty, które są przecenione ze względu na bliski termin ważności. Wzrosło też zainteresowanie markami własnymi, które zazwyczaj są tańsze niż produkty dużych, znanych koncernów spożywczych.
Źródło: Business Insider Polska