Do zdarzenia doszło w listopadzie podczas zajęć w Uniwersyteckim Centrum Medycyny Weterynaryjnej Uniwersytetu Rolniczego w Krakowie. Fundacja Viva! dostała od anonimowego informatora nagranie, na którym widać, jak wykładowczyni, która jest lekarką weterynarii, odcina nożem głowę karpia. "Nie dziwię się, że komuś puściły nerwy i to nagrał. Kiedy otworzyłam film, zrobiło mi się autentycznie słabo. Lekarka weterynarii na oczach studentów piłuje nożem głowę karpia przez 30 sekund. Bez uprzedniego ogłuszenia, czego wymagają przecież przepisy" - czytamy wypowiedź Anny Plaszczyk z Fundacji Viva! na stronie tej organizacji.
Na tym jednak nie koniec. Jak zauważa przedstawicielka fundacji, na filmie nagranym pół godziny później widać tę samą, poranioną rybę, która wciąż oddycha. "Cały ten zapis jest obrazem niewyobrażalnego cierpienia" - komentuje Plaszczyk. Wideo można zobaczyć na fanpage'u fundacji. Ze względu na drastyczną treść nie publikujemy go bezpośrednio w tekście.
Fundacja Viva! twierdzi, że ma informacje, jakoby naruszeń było więcej. Ryby wykorzystywane podczas zajęć trzymane były w zbyt małej ilości wody, która nie była odpowiednio natleniona. Włożono je do jednego pojemnika, w którym nie mogły się wyprostować, czyli przyjąć naturalnej dla nich pozycji. "Część z nich miała duże rany nieosłonięte skórą, co samo w sobie sprawiało im ból i powodowało cierpienie" - czytamy na stronie fundacji.
Głos w tej sprawie zabrała również mecenaska Katarzyna Topczewska, która reprezentuje fundację. "To, co zobaczyliśmy na filmach, jest tym bardziej oburzające, bo odpowiada za to lekarka weterynarii i wykładowczyni uniwersytecka. A patrzą na to studenci. Należy tu zadać retoryczne pytanie - czego się nauczyli podczas tych zajęć? Odpowiedź jest szokująca. Pani doktor nauczyła przyszłych lekarzy weterynarii, że karpie można zabijać w okrutny sposób, sprzeczny z przepisami ustawy o ochronie zwierząt" - mówi i dodaje, że jest to również sprzeczne z powszechną wiedzą naukową, która jednoznacznie wskazuje, że ryby też odczuwają ból i strach. Fundacja Viva! złożyła już w prokuraturze zawiadomienie o podejrzeniu popełnienia przestępstwa znęcania się nad zwierzętami.
Z kolei "Gazeta Krakowska", która także opisała bulwersującą sprawę zabijania karpia bez wcześniejszego ogłuszenia, skontaktowała się z władzami Uniwersytetu Rolniczego w Krakowie. Dostała odpowiedź od rzeczniczki prasowej uczelni, Izabelli Majewskiej, która przyznała, że rektor, dr hab. inż. Sylwester Tabor, przyjął te informacje "z ogromnym zaskoczeniem i nieukrywanym smutkiem" oraz zlecił wszczęcie postępowania dyscyplinarnego w przedmiotowej sprawie. "Władze URK dołożą wszelkich starań w celu wyjaśnienia sprawy, a w przypadku potwierdzenia ewentualnych zarzutów względem nauczyciela akademickiego zostaną wyciągnięte stosowne konsekwencje prawne" - zapewniła Majewska.
To, w jaki sposób należy zabijać karpie, zostało szczegółowo określone w wytycznych, które przygotował Europejski Urząd ds. Bezpieczeństwa Żywności, który jest agencją unijną. Panel ekspercki, w którego skład weszli doświadczeni naukowcy, jednoznacznie stwierdził, że karpi nie wolno zabijać bez wcześniejszego ogłuszenia, ponieważ to okrucieństwo.
"W ostatnim czasie mieliśmy już kilka prawomocnych wyroków w zakresie zabijania karpi bez ogłuszania. I sądy są tu zgodne, że karpi nie można zabijać bez uprzedniego pozbawienia tych zwierząt świadomości" - dodaje mec. Topczewska.
Źródło: Fundacja Viva!, "Gazeta Krakowska"