Temat gęsiny co roku powraca w listopadzie, kiedy zaczyna się na nią sezon. Jest również nierozerwalnie związana z konkretnym dniem tego miesiąca - 11 listopada - w którym obchodzimy Święto Niepodległości. Podanie gęsiny, której raczej nie jada się na co dzień, jest więc sposobem, aby uczcić ważną dla nas wszystkich uroczystość. Ten dzień upamiętnia również św. Marcina (to data jego pochówku), który jest patronem m.in. dzieci, hotelarzy, jeźdźców, kowali, krawców, młynarzy, podróżników, więźniów, żebraków i żołnierzy. Z tej okazji w Poznaniu organizowane są imieniny ulicy Święty Marcin, a mieszkańcy objadają się rogalami (podobno zjadają ich tego dnia nawet kilkaset ton).
Co roku organizowana jest również akcja "Gęsina na św. Marcina", w której biorą udział restauracje z całej Polski. Szefowie kuchni przygotowują wówczas przeróżne dania z gęsiny, uczestniczą też w konkursie na najlepszy przepis z wykorzystaniem tego mięsa. W tym roku akcja trwa od 8 listopada do 1 grudnia. Listę restauracji można zobaczyć tutaj.
Polacy gęsinę jedzą rzadko, mimo że jesteśmy jej największym producentem w Europie. Duża część mięsa trafia jednak na eksport, zwłaszcza do Niemiec. Gęsina uchodzi za produkt delikatesowy, wysokiej jakości, co pociąga za sobą również wyższą cenę. Choć może się wydawać, że lepiej ograniczyć jej jedzenie, bo jest tłusta, to okazuje się, że to jedno z najzdrowszych mięs.
Zawiera wszystkie niezbędne aminokwasy i największą ilość nienasyconych kwasów tłuszczowych spośród wszystkich rodzajów mięs. Ponadto charakteryzuje się dobrą jakością i dobrym składem kwasów tłuszczowych, a tłuszcz gęsi jest jednym z najzdrowszych tłuszczów zwierzęcych, ponieważ ma stosunkowo niski poziom nasyconych kwasów tłuszczowych
- mówi nam dietetyczka Paulina Przytuła-Woszczak.
Ma też dużo witamin, przede wszystkim: A, E oraz z grupy B, zwłaszcza niacyny (witamina B3). Gęsinę warto więc w miarę możliwości włączyć do swojej diety, choć, jak podkreśla ekspertka, nie ma odgórnych wytycznych, jak często należy ją jeść. Ważne, by była częścią zbilansowanego sposobu odżywiania. Paulina Przytuła-Woszczak zachęca, by obok gęsiny w diecie były też inne rodzaje mięs, ryby oraz rośliny strączkowe. Dodaje, że o regularne spożycie tego mięsa mogą pokusić się osoby, które zmagają się z niedokrwistością z niedoboru żelaza, czyli anemią. "Gęsina jest doskonałym źródłem tego pierwiastka" - wyjaśnia dietetyczka.
Z kolei z ostrożnością powinni do niej podchodzić ci, którzy chorują na dnę moczanową. "Jest źródłem puryn, które należy ograniczać" - tłumaczy Paulina Przytuła-Woszczak. Puryny to związki organiczne, które trafiają do organizmu wraz z pożywieniem i rozkładane są do kwasu moczowego. Jeśli wszystko działa bez zarzutu i nie jest go za dużo, nerki z łatwością go usuwają. Gdy jednak jest go za dużo, może dojść do hiperurykemii. Nadmiar kwasu moczowego zazwyczaj odkłada się w obrębie stawów, a to prowadzi do rozwoju stanu zapalnego i niszczenia chrząstki stawowej. Kiedy zaczyna jej brakować, stawy tracą ruchomość, co wywołuje trudny do zniesienia ból. Schorzenie to nazywane jest właśnie dną moczanową.
By gęsina zachowała jak najwięcej walorów zdrowotnych, trzeba wiedzieć, jak ją przyrządzić. "Planując danie z gęsiny, należy wziąć pod uwagę nie tylko smak, lecz także straty wartości odżywczych. Z dietetycznego punktu widzenia dobrym wyborem jest pieczenie w temperaturze 160 stopni przez około 45-60 minut" - wskazuje Paulina Przytuła-Woszczak. Podany czas odnosi się do jednego kilograma mięsa, zatem jeśli waży więcej, trzeba go proporcjonalnie zwiększyć.