Wzrost cen jajek obserwujemy już od pewnego czasu. Zarówno w styczniu, jak i w lutym wzrosły dwucyfrowo w porównaniu z zeszłym rokiem. Pierwsze marcowe analizy również wskazują na ten trend i wygląda na to, że w najbliższym czasie jajka nie stanieją. Średnia cena jednej sztuki w sklepach w tym miesiącu wynosiła już nieco ponad złotówkę. Eksperci przewidują, że tuż przed Wielkanocą za jajka trzeba będzie zapłacić nawet 10-15 proc. więcej niż przed rokiem.
Z cyklicznie publikowanego raportu "Indeks cen w sklepach detalicznych" wynika, że jajka z miesiąca na miesiąc są coraz droższe. W styczniu ceny wzrosły rok do roku o 11,3 proc, a w lutym o 13,2 proc. W marcu było to już natomiast 13,6 proc.
W marcu średnia detaliczna cena jajka w sklepach (w uśrednionym ujęciu cen regularnych i promocyjnych) nieznacznie przekroczyła złotówkę (w lutym br. było to 0,99 zł, a w styczniu – 0,96 zł)
- czytamy w analizie.
Na wysokie ceny jajek wpływ ma między innymi ptasia grypa. Jeden z ekspertów wymienia też naturalny wzrost zapotrzebowania na nie przed świętami. "Dotyczy on rynku całej Unii Europejskiej i powinien mieć charakter przejściowy. Z tego też względu nie powinien mieć istotnego wpływu w dłuższym okresie na ceny innych produktów spożywczych" – twierdzi Dariusz Goszczyński, prezes zarządu Krajowej Rady Drobiarstwa – Izby Gospodarczej.
Nie brakuje jednak głosów ekspertów, którzy bardziej pesymistycznie patrzą w przyszłość. Piotr Biela z Grupy BLIX zaznacza, że epidemia ptasiej grypy przyczyniła się do spadku liczby kur niosek. Ponadto nastąpiło ogólne zmniejszenie liczby kur niosek na rynku (-12,4 proc.). Dr Robert Orpych z Uniwersytetu WSB Merito wskazuje z kolei na wzrost kosztów produkcji.
Wynika to z podwyżek cen pasz, niedoboru pracowników i wzrostu kosztów zatrudnienia oraz rosnących opłat za energię. A infrastruktura wykorzystywana w procesie produkcji wymaga przecież znacznych nakładów energetycznych. Kolejny czynnik to inflacja. Ogólny wzrost cen w gospodarce przekłada się również na takie podstawowe produkty jak jaja. Do tego dochodzi sezonowość. W okresie zimowym zwykle spada podaż jaj na skutek ograniczeń biologicznych.
W Polsce brakuje jaj z innego chowu niż klatkowy. Te z chowu ściółkowego, wolnego wybiegu lub bio są importowane. Duże sieci handlowe zaopatrują się przede wszystkim w Rumunii i w Hiszpanii, co automatycznie przekłada się na wzrost cen. Warto jednak dodać, że Polska ma nadwyżkę produkcyjną - produkcja w kraju przewyższa nasze zapotrzebowanie o 30 proc., a na eksport idzie aż 40 proc.
"Eksportowane jaja teoretycznie mogą zasilić rynek wewnętrzny. Jednak może to nie wystarczyć do zahamowania trendu wzrostowego. Paniki nie będzie, ale ceny nie spadną i jest prawdopodobne, że mogą rosnąć" - mówi Katarzyna Gawrońska, Dyrektor Krajowej Izby Producentów Drobiu i Pasz. Dodaje jednak, że trudno oszacować, o ile, bo warunki są niestabilne.
Specjaliści prognozują, że w kwietniu nastąpi wzrost cen rok do roku między 10 a 15 proc. "Przed świętami można oczekiwać dalszego wzrostu cen jaj, a nie ich wyhamowania. Na pewno będziemy mieć do czynienia z presją kosztową. Jednocześnie popyt charakteryzuje się sezonowością. Wielkanoc to okres, w którym zapotrzebowanie na jaja istotnie wzrasta z uwagi na nasze tradycje kulinarne i zwyczaje świąteczne, co nie pozostaje bez wpływu na ceny" – stwierdza dr Robert Orpych.
Siecie handlowe są niepewne co do tego, jakie ceny jajek będą obowiązywać przed Wielkanocą. Jajka są aktualnie promowane na stronach dyskontów i supermarketów, ale bez konkretnych cen. Są tylko informacje o wysokości rabatów, np. 30 lub 40 proc. Piotr Biela tłumaczy, że sieci podejmują decyzję o ofertach promocyjnych najczęściej 2-3 miesiące wcześniej. Jaja to produkt świeży, zatem będą go kupować później, kiedy promocja zacznie obowiązywać.
"Z uwagi na małą elastyczność podaży, nie sposób w krótkim czasie zwiększyć produkcję jaj. Można tu mówić także o efekcie świątecznym, kiedy sprzedawcy niejednokrotnie wykorzystują ten okres do maksymalizacji marż w przypadku produktów niezbędnych w koszyku zakupowym. Zakładając obecne uwarunkowania społeczno-ekonomiczne, znaczący spadek cen w najbliższym czasie wydaje się mało prawdopodobny. Wiele wskazuje na to, że po świętach nastąpi korekta cen, ale z pewnością nie powrócą one do poziomów sprzed wzrostów" – dodaje dr Orpych z WSB Merito.