Więcej przepisów na potrawy świąteczne znajdziesz na naszej stronie głównej Gazeta.pl
Święta za pasem i nie mogę się ich doczekać z dwóch powodów. Uwielbiam ten ciepły klimat i uwielbiam świąteczne potrawy, uwielbiam także ich przygotowywanie, co dziwi wiele osób w moim otoczeniu. Zazwyczaj każdy przed świętami denerwuje się mnóstwem pracy podczas przygotowywania wigilijnych potraw, które, umówmy się - bywają czasochłonne.
Czasochłonne jednak nie są do wykonania śledzie. U mnie na stole zawsze pojawiają się śledzie w occie z cebulką i w tym roku na pewno także je zrobię. Jednak od jakiegoś czasu szukałam inspiracji na danie, którego jeszcze nigdy nie robiłam, a które wpasuje się w świąteczne oczekiwania gości. Gdy przeglądałam media społecznościowe, na Instagramie lub na TikToku przewinął mi się przepis na sałatkę śledziową w sosie ketchupowym z ogórkami i cebulą. Niestety, film szybko zginął w czeluściach Internetu, dlatego zanim mogłabym zapomnieć, jak zrobić te śledzie, założyłam czapkę, wygodne buty i pobiegłam czym prędzej do marketu po zakupy, nie zważając na hulający wiatr i uporczywą mżawkę.
Moja ciekawość nowych smaków oraz niezłomna miłość do śledzi zaprowadziły mnie w totalną pluchę do marketu oddalonego o dwa kilometry. Szybko zrobiłam potrzebne zakupy. Kupiłam solone filety śledziowe z wiaderka oraz ketchup i ocet, resztę składników miałam w domu. Jednak śledzie z tej firmy kupowałam pierwszy raz - zazwyczaj kupuję filety à la matias w zaprzyjaźnionym sklepie rybnym, ale niestety, jak się nie ma, co się lubi, to wiadomo. Zmęczona, zmoknięta, ale szczęśliwa wróciłam z zakupami do domu.
Lista składników na sałatkę śledziową w sosie ketchupowym jest krótka i tania. Oto co musiałam przygotować:
Wiedziałam, że najwięcej czasu zajmie mi moczenie śledzi. Włożyłam je do miski i zalałam zimną wodą. Okazało się jednak, że śledzie, które kupiłam, są naprawdę baaardzo słone, dlatego moczyłam je ponad trzy godziny i to w kilku wodach. Miałam dzięki temu czas na przygotowanie innych składników.
Kolejnym krokiem było przygotowanie cebuli. Włożyłam zapałkę między zęby, żeby nie popłakać się nad jej losem, i posiekałam w półpiórka. Następnie rozgrzałam niewielką ilość oleju na patelni i na wolnym ogniu podsmażałam cebulkę do zezłocenia. Przełożyłam do miseczki i pozwoliłam jej ostygnąć. Następnie zajęłam się przygotowaniem sosu (w międzyczasie sprawdziłam, czy śledzie już się "odsoliły"). Do rondelka wlałam ok. 3/4 szklanki wody - może odrobinę mniej. Dodałam także ketchup, cukier i resztę przypraw, a także pełną łyżkę octu oraz łyżkę oleju i zagotowałam, cały czas mieszając. Gotowałam sos, aż lekko się zredukował i wyniosłam na balkon, by szybciej ostygł.
Kiedy już powoli traciłam cierpliwość, śledzie nareszcie się zreflektowały i odsoliły się jak należy. Osuszyłam je ręcznikiem papierowym i wzięłam pod nóż. Posiekałam je w nieregularną, ale niezbyt grubą kostkę. Posiekałam także ogórki, po które specjalnie schodziłam do piwnicy - opłacało się latem robić przetwory.
Do śledzi dodałam pokrojone ogórki, podsmażoną cebulkę oraz sos. Całość dokładnie wymieszałam, miskę przykryłam pokrywką i odłożyłam na całą noc do lodówki. Oczywiście mało brakowało, żebym nie wytrzymała i w nocy nie spróbowała swojego dzieła, ale stwierdziłam, że będę ćwiczyć silną wolę. Rano sałatka śledziowa już się przegryzła i mogłam w końcu oddać się przyjemności i jej spróbować. Wyszła przepyszna - lekko słodka, lekko ostra, chrupiąca i, co ważne, nie była męcząca i zapychająca. Poczęstowałam domowników, którzy stwierdzili, że na święta także muszę ją zrobić. Mówiąc szczerze, już nie mogę się doczekać, jednak tym razem kupię śledzie ze sprawdzonego źródła, by moczyć je tylko godzinę, a nie pół dnia.