Więcej inspirujących rozmów znajdziesz na głównej stronie Gazeta.pl.
Magda Klimczak*: Tak, pracowałam na planach i stylizowałam jedzenie do reklam telewizyjnych lub gazetek marketingowych wielkoformatowych sklepów, nie tych codziennych, produktowych, tylko tych bardziej lifestyle'owych.
W Polsce zawód kulinarnego stylisty sprowadza się do jednej osoby.
W innych krajach na planie mamy jednak stylistę jedzenia i stylistę planu
Gdy pracowałam dla brytyjskich i francuskich firm, jedna osoba zajmowała się wypożyczaniem talerzy, sztućców, dobieraniem tego wszystkiego kolorystycznie, a druga zajmowała się tym, żeby wszystko na talerzu wyglądało ładnie, żeby były tam świeże zioła i inne dodatki kulinarne.
U nas rządzą jednak względy ekonomiczne: łatwiej zapłacić jednej osobie niż dwóm...
Nie. Ja wszystkiego uczyłam się sama, a trzeba nadmienić, że kiedy w Polsce nadeszła era takich pięknych kulinarnych sesji, to nie było łatwo. Na przykład do sesji zazwyczaj wypożycza się naczynia czy sztućce, żeby było różnorodnie, żeby każde zdjęcie było inne, a żaden stylista nie ma przecież tak przebogatej szafy zastawionej ceramiką. No więc gdy zaczynałam pracę, sklepy czy producenci nie byli tym wypożyczeniom przychylni, pomagały listy polecające od redaktorów naczelnych magazynów, dla których się pracowało, którzy np. proponowali barter lub zapewniali, że nic nie zniszczymy. Nauka w tym zawodzie następuje tylko przez praktykę.
... i że sesja, która ma pokazać piękne jedzenie, to coś innego niż stylizacja sesji produktowych.
Pamiętam, że gdy mieliśmy fotografować jakiś napój, czyli zrobić mu sesję produktową - dostawałam od producenta-zleceniodawcy manual, który mówił, w jakich proporcjach zmieszać jakie magiczne składniki, by owa mieszanka oddawała idealnie to, jak dany napój ma wyglądać
By kolor i gaz były idealne. Inaczej pracuje się przy sesjach do gazety czy książki.
Akrylowe kostki "lodu". Lód szybko się rozpuszcza, więc te kostki, które widzimy na zdjęciach, są zazwyczaj z plastiku, chyba że to szybkie zdjęcie na Instagram - wtedy nie musi być aż tak perfekcyjne. Sesja dla amerykańskiego producenta burgerów musi być jednak idealna - produkty rozdzielone są więc na wykałaczkach.
Każdy element składowy burgera - ser, kotlet, sałata, ogórek, pomidor, bułka - jest odpowiednio ułożony na wykałaczkowych podpórkach, a następnie graficy czyszczą w postprodukcji niechciane elementy, drobne skazy jedzenia
Oczywiście nie będziesz się tak przejmować, jeśli robisz zdjęcie w plenerze, a ryba wyciągnięta z jeziora i tak się błyszczy. Takie zlecenia zresztą też dostawałam: że wszystko ma wyglądać naturalnie, by ktoś, kto ogląda dane zdjęcie, nie czuł się przytłoczony perfekcyjnością, więc używałam domowej ściereczki, talerza, jedzenie wyglądało jak w domu.
Tak było! Na planach używało się ogromnych ilości glazur i bejc - teraz stosuje się je z większą rozwagą. Ale faktycznie - nadal bardzo dużo smarujemy... Na takich planach jedzenie jest zazwyczaj niejadalne. Większość potraw jest przyrządzona co najmniej delikatnie al dente - bo jeśli ugotuje się np. makaron czy marchew "w punkt", to na zdjęciu już wyglądają jak rozgotowane. Struktura jedzenia nieapetycznie się zmienia wraz z obróbką termiczną. Styliści naciągają też i przypinają skórkę, żeby była napięta...
Skórka, np. kurczaka, w pieczeniu się trochę kurczy. Więc żeby ładnie wyglądała i połyskiwała, te kawałki mięsa, które chcemy fotografować, często się naciąga, przypina, nawet przeszywa
Smaruje się olejem z barwnikami, żeby wyciągnąć ładnie odcienie brązu. Czasami opala się palnikiem z góry, żeby wyglądała na jeszcze bardziej przypieczoną.
W reklamach lodów zazwyczaj widzisz... puree ziemniaczane
Puree ma ładną strukturę, pięknie przyjmuje barwniki, jest gładkie, a gdy nakładasz je łyżką do lodów, zostają nawet takie smużki, jak na lodach... Na planach też dużo dmucha się dymem - żeby coś wyglądało jak parujące, prosto z piekarnika.
Najczęściej podpala się wilgotny tampon, bo fizelina się pięknie dymi. Ustawiasz go za garnkiem i masz "parę".
... a przeważnie używa się wazeliny. Przy reklamach produktowych takie zabiegi to standard, ale przy sesjach kulinarnych jest tego mniej.
Zresztą dla coraz większej ilości osób marchewka może być "krzywa", nieidealna, ale w świecie reklamy nadal musi się błyszczeć, podobnie jak burger
Trudno, ale jajka się traktuje naturalnie. Pamiętam jednak reklamę patelni, przy której jajka rozbijaliśmy jedno po drugim, bo miało być IDEALNE.
Jajka wymagają wprawy i wiedzy: starsze jajko będzie miało mniej wody w sobie, więc "falbanki" będą inne. Najlepiej więc używać superświeżych jajek - to m.in. jeden z powodów, dla których robię zakupy do sesji sama
Liczy się wiedza nie tylko o estetyce, lecz także o produkcie - o tym, jak się zachowuje przy obróbce. Czasami obrażają się na nas, stylistów, szefowie kuchni, którzy przygotowują jedzenie do sesji, bo my na nie patrzymy pod innym kątem.
Szefów boli też serce, kiedy widzą, że to ich jedzenie jest wydotykane, zniszczone, popsikane czymś niejadalnym, że trzeba czasem robić kilkanaście razy tę samą potrawę, podmieniać
Idealnego burgera trzeba zrobić parę razy, bo cień, bo soczek, bo przybrązowienie.
O świetle. Jeśli macie ładne światło - nie późnowieczorne, najlepiej padające z okna - jedzenie powinno dobrze wyglądać. To światłem warto się bawić i eksperymentować. Ale nawet w warunkach domowych możemy zaszaleć ze stylizacją.
Ostrzegam - najtrudniejsze do pięknego pokazania są zupy. Wyglądają smutno, nudnie, wszystkie dodatki się w nich topią. Zazwyczaj więc to, co ma pływać po powierzchni, układa się na odwróconej do góry dnem miseczce zatopionej w talerzu
Nie łudźmy się też, że mleko na zdjęciach będzie wyglądało tak pięknie jak na reklamie, bo tam zamiast mleka zazwyczaj używa się kleju. Ma śliczną strukturę, kolor i płatki wyglądają jak przyklejone. A nawet robią fontannę z mleka! Mnóstwo takich tricków znajdziecie w internecie: ja też, kiedy wiedziałam, że będę robić 20 ujęć jajka na patelni, czytałam lub oglądałam jak to najlepiej zrobić. Warto też pytać innych i - jeśli to bardzo ważne zdjęcie - używać postprodukcji.
Może być: Amerykanie używają takiego – ale widać, że to nienaturalne światło, że nad jego ustawieniem fotograf dużo pracował. Uwielbiam sposób, w jaki go używa Noah Fecks, który zresztą zrobił zdjęcia dla Pierogi Boys – dwóch Polaków, Krzyśka i Andrzeja, którzy karmią nowojorczyków polską kuchnią.
Zobacz, masz tu wyraziste światło, duży kontrast, wszystko przerysowane. Na rynku międzynarodowym panuje teraz duża różnorodność - są i stylizacje sielskie-wiejskie, są i takie pop-artowe. W Polsce wszyscy mają tendencję do unifikacji - jak coś jest modne, to wszyscy robią w jednym stylu. Choć teraz pojawiło się coraz więcej odważnych zdjęć - choćby wprowadzać specjalnie wystylizowane osoby do zdjęć jedzenia. Odchodzimy powoli od tych smutnych zdjęć jedzenia robionych z góry, którymi Instagram był kiedyś zalany. A przecież historia marchewki może być tak fascynująco opowiedziana... Życzyłabym sobie więcej kreatywności na zdjęciach, więcej historii produktu, producenta, szefa kuchni, bo to jest żywe - ale też czuję, że to się dzieje, nawet Instagram się zmienia i docenia osoby stojące za jedzeniem.
*Magda Klimczak – stylistka i fotografka kulinarna, konsultantka konceptów kulinarnych. Pracę w świecie kulinariów rozpoczynała u Aleksandra Barona w jednej z pierwszych slow foodowych restauracji Solec 44. Od ponad dziesięciu lat pracuje z restauracjami, czasopismami, producentami. Autorka zdjęć książek kulinarnych do książek m.in. Polana smaków. Tradycyjna polska kuchnia w nowoczesnym wydaniu. Współtwórca rubryki w Wysokich Obcasach - Żywicielki, gdzie wraz z Małgosią Mintą przedstawiała polskie producentki żywności ekologicznej. Współtwórczyni i współpomysłodawczyni konceptu Niwa - restauracji usytuowanej na ekologicznej farmie na Warmii, opierającej się na lokalnych, sezonowych produktach. Organizatorka pop-upów kulinarnych. Promotorka ekologicznej żywności, zrównoważonych upraw, lokalnych produktów w myśl idei "z pola na talerz".